Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJakie są nowe autobusy wodorowe dla MZK? Sprawdziliśmy!

Jakie są nowe autobusy wodorowe dla MZK? Sprawdziliśmy!

Autor: Kamil Wódczak, miłośnik transportu publicznego

Dodano:
Jakie są nowe autobusy wodorowe dla MZK? Sprawdziliśmy!
opinia

Nowe autobusy na ulicach Konina

Już nie trzy, a wszystkie pięć autobusów wodorowych typu Neso Bus 12 konińskiej firmy PAK-PCE Polski Autobus Wodorowy kursuje po ulicach naszego miasta. Pierwsze z nich wyjechały na linie miesiąc temu – był to zatem wystarczający czas, by się im przyjrzeć, sprawdzić nowinki techniczne i zebrać opinie. Jakie więc są nowe, konińskie „wodorki”?

Blady początek, lepsza przyszłość?

Czy ktoś jeszcze pamięta, że Konin jako pierwsze miasto w Polsce wprowadziło do regularnej służby liniowej autobus wodorowy? Dziś mało kto zwraca na to uwagę, choć wówczas próbowano zrobić z tego ogromną, nieco przesadzoną sensację. Jednak dość szybko temat ucichł, głównie za sprawą kosztów dzierżawy i eksploatacji pojazdu. To ostatnie doprowadziło nawet do ograniczenia jego pracy.

Prezeska MZK, Magdalena Przybyła, tłumaczyła wówczas: - Konieczność generowania oszczędności, by pomniejszyć nieprzewidziany w planie finansowym MZK na 2022 rok wzrost kosztów operacyjnych (zwłaszcza paliw) i kosztów finansowych, będący konsekwencją braku stabilności zewnętrznych warunków makroekonomicznych (m.in. z powodu wojny za naszą wschodnią granicą), spowodowała, że zarząd spółki podjął decyzję o tymczasowym ograniczaniu pracy przewozowej autobusu wodorowego.

Choć historia pierwszego konińskiego autobusu wodorowego to niemal serial, dziś sytuacja związana z wodorem w Polsce – i w Koninie – jest nieco inna. Nadal kontrowersyjna, nadal kosztowna, ale jednak bardziej przemyślana. Można wręcz powiedzieć, że w Koninie mamy nowy, obszerniejszy projekt, w którym główną rolę pełnią wodorowe Neso Busy.

Dlaczego trzeba kupować autobusy zeroemisyjne?

Nie chcę przesadnie wkraczać na pole polityczno-prawne dotyczące tego, dlaczego w całej Unii Europejskiej kupuje się głównie autobusy zeroemisyjne. Nie będę też wnikać w kwestie światopoglądowe, prawne i ekologiczne. Jednak muszę krótko wyjaśnić pewną kwestię tym, którzy w komentarzach pytają: „Dlaczego nie tańsze spalinowe?”

Odpowiedź jest prosta – bo nikt ich nie dofinansuje. Zakup autobusów z silnikami Diesla to ogromny wydatek, na który mało które miasto może sobie pozwolić bez wsparcia finansowego. Jeśli już jakieś samorządy decydują się na taki zakup, robią to głównie poprzez leasing. W przypadku autobusów zeroemisyjnych sprawa wygląda inaczej – dzięki programom takim jak Zielony Transport Publiczny organizowanym przez NFOŚiGW miasta mogą otrzymać do 90% dofinansowania na zakup nowych pojazdów.

Dodatkowo, zgodnie z nowelizacją ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych, miasta powyżej 50 tysięcy mieszkańców są zobowiązane do stopniowego zwiększania udziału pojazdów zeroemisyjnych w swojej flocie. Do 2028 roku co najmniej 22% autobusów musi być bezemisyjnych, w wyniku poluzowań przepisów. W ramach unijnej polityki klimatycznej oraz Europejskiego Zielonego Ładu dąży się do całkowitego ograniczenia emisji CO₂ w transporcie publicznym. Oznacza to, że miasta, które nie dostosują się do tych wymogów, mogą stracić możliwość pozyskiwania środków unijnych.

Nowe i dofinansowane – to wszystkie zalety?

Dokładnie miesiąc temu, 2 stycznia 2025 roku, na linie MZK Konin wyjechały pierwsze trzy z pięciu zamówionych autobusów Neso Bus 12. Kolejne dwa dotarły tego samego dnia, ale ich eksploatacja rozpoczęła się dopiero 3 lutego.

Będąc ostrożnym w swoich opiniach, nie chcę przesadnie wchodzić w polemikę na temat technologii wodorowej i jej kosztów. Choć technologia ta nadal raczkuje i jest droga, zaczyna zyskiwać popularność. Mimo to wciąż uważam, że czteroletnia dzierżawa Solarisa bez dofinansowania była błędem, zwłaszcza znając kondycję budżetu miasta i dążenie do cięć w rozkładach jazdy. Pamiętam to dokładnie, bo wówczas pracowałem w MZK i robiłem wszystko, by pasażerowie nie odczuli tych zmian – kombinowałem ze zmniejszeniem przejazdów technicznych, poprawą taktowania, fuzją linii i transformacją zadań dla kierowców. Bardziej racjonalnym rozwiązaniem dla Konina mogłyby być autobusy elektryczne z funkcją doładowywania pantografami na największych pętlach, takich jak Cmentarz Komunalny, Piłsudskiego, Poznańska czy Zakładowa.

Wróćmy jednak do aktualnych zakupów. Tym razem sytuacja wydaje się bardziej logiczna – autobusy Neso Bus zakupiono w ramach programu „Autobusy wodorowe i elektryczne dla Konina – Zielonego Miasta Energii”, będącego częścią III edycji programu Zielony Transport Publiczny, finansowanego z Krajowego Planu Odbudowy. Czy dało się za to kupić diesle? Oczywiście, że nie.

Największą zaletą tych autobusów jest to, że są nowe, otrzymały dofinansowanie i są ekologiczne. Jednak nie można pominąć istotnej kwestii – cała flota sześciu autobusów tankuje się w Gosławicach, czyli – przyjmijmy – około 10 kilometrów od zajezdni. To oznacza dodatkowe puste przebiegi, czas potrzebny na dojazd i nocne tankowanie. Proste obliczenia pokazują, że sześć autobusów pokonuje codziennie po – zaokrąglijmy -  20 km bez pasażerów – w skali miesiąca to już sporo, a co dopiero w skali roku. Gdyby to tak przekuć na dodatkowe kursy dla pasażerów…

Łatwo było wskazać, kto wystartuje i wygra przetarg

Powróćmy jednak do  Neso Busów, przyglądając się im nieco bliżej. Już podczas ogłoszenia przetargu łatwo było się domyślić, który producent dostarczy pięć wodorowych autobusów klasy MAXI. Wskazywał na to nie tylko niezwykle krótki czas na produkcję i dostawę (inni producenci prawdopodobnie by się nie wyrobili), ale także poszczególne zapisy przetargowe oraz zapytania od producentów – szczególnie jednego z nich.

Dopuszczalność czarnych poręczy, obecność lodówki, przesuwnych okien w przedziale pasażerskim czy ekran wewnętrzny umiejscowiony w środkowej części pojazdu w formie litery V – to wszystko od razu sugerowało pojazdy od PAK-PCE. I tak też się stało – Neso Bus jako jedyny wystartował w tej części przetargu, bez problemu zwyciężył i dostarczył swoje „wodorowe dziecko”.

Tu pojawia się pytanie: czy od początku konstruując przetarg, celowano właśnie w tego producenta? A może to po prostu zbieg okoliczności? Jedno jest pewne – nie są to autobusy szyte na miarę, jak w przypadku poprzednich zakupów, a wskazuje na to zarówno ich wyposażenie, jak i wygląd.

Co dla pasażerów?

Nowe autobusy są klimatyzowane, monitorowane, niskopodłogowe, a więc dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Wyposażone zostały w biletomat, system informacji pasażerskiej oraz funkcję tzw. „Ciepłego Guzika”. To standardy, które w dzisiejszych czasach wydają się oczywiste.

Dodatkowym atutem są ładowarki do urządzeń mobilnych z funkcją ładowania indukcyjnego. Warto docenić także szerokie, rozsuwane okna, które w przypadku awarii klimatyzacji zapewnią lepszą wentylację niż tradycyjne uchylne. Kolejna zauważalna zaleta to oświetlenie zewnętrzne podczas otwartych drzwi, co ułatwia pasażerom wsiadanie i wysiadanie oraz pomaga kierowcom w obserwacji wymiany pasażerskiej.

Neso Busy dostosowane są do przewozu 93 osób, z czego 29 na miejscach siedzących. Warto zwrócić uwagę na nową tapicerkę siedzeń, której wzory nawiązują do znanych obiektów Konina. Na pokładzie przewidziano jedno miejsce dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich lub wózków dziecięcych. I tu pojawia się pewna niespodzianka…

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole