Lekarze rodzinni napisali do premiera! Nie zgadzają się na plan ministra zdrowia
Niemożliwe i nierealne. Tak o zapowiedziach ministra Adama Niedzielskiego wobec Podstawowej Opieki Zdrowotnej, mówią lekarze rodzinni.
Minister Zdrowia zapowiedział niedawno, że od 27 stycznia ogólnodostępne będą bezpłatne testy na COVID-19, bez wcześniejszego skierowania w aptece. Ponadto wszyscy z pozytywnym wynikiem testu w ciągu 48 godzin mają zostać zbadani przez lekarza pierwszego kontaktu.
Na reakcję Podstawowej Opieki Zdrowotnej nie trzeba było długo czekać. Lekarze rodzinni już napisali do premiera Mateusza Morawieckiego.
– W związku nowymi zadaniami przedstawionymi przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego dotyczącymi tworzenia z placówek lekarzy rodzinnych „POZ-ów–covidowych” (tzw. szerokiej opieki przedszpitalnej nad pacjentami z dodatnim wynikiem COVID-19), po obecnie narzucane „wizyty administracyjne” w czasie do 48 godzin od stwierdzenia dodatniego wyniku, które - przy braku objawów i względów medycznych - nie mają żadnego uzasadnienia medycznego, zwracamy się z pytaniem, gdzie mamy przekierować większość obecnie leczonych pacjentów „nie-covidowych”, którymi zajmujemy się na co dzień, aby ten czas poświęcić zgodnie z zaleceniami ministra? – pyta w piśmie Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Lekarze podkreślają, że każdego dnia w całym kraju udzielają od 600 tysięcy do miliona porad lekarskich. Na początku stycznia minister Niedzielski poinformował, że Polska planuje zwiększenie bazy łóżek szpitalnych do 40, a być może nawet 60 tysięcy. Według pomysłu „opieki przedszpitalnej” 85-90 procent pacjentów zakażonych wirusem ma być leczonych w POZ. Mimo zdecydowanego sprzeciwu środowiska lekarskiego, minister poinformował o nowych zadaniach POZ.
- Taka sytuacja dla nas jest nie do przyjęcia. W tej desperacji to POZ ma być ponownie dzieckiem do bicia? Minister nie wie o czym mówi! Zapowiada miliony porad dziennie!!! I to w różnych formach! Już teraz, w związku z rosnącymi potrzebami pacjentów, nie mamy możliwości każdemu udzielić teleporady, a co dopiero każdego przyjąć w gabinecie lub jechać na wizytę domową! I to nie wtedy, kiedy warunkuje to stan zdrowia i akurat możemy, ale w wyznaczonym przez Ministra czasie! Środowisko lekarzy rodzinnych jest zbulwersowane brakiem jakiejkolwiek chęci rozmów – mówi Bożena Janicka. - Nie chce się nas słuchać, bo to niewygodne. A my pytamy: jak w małych, czy nawet większych przychodniach odizolować osoby z COVID-19 od innych, często bardzo ciężko chorych? W przychodniach, w których przeważnie jest jedno wejście, jeden gabinet, jedna wspólna poczekalnia i jeden lekarz? Jak ma wyglądać to zabezpieczenie? Czy walcząc z COVID-19 mamy jednocześnie narażać siebie i innych naszych pacjentów na śmiertelną chorobę? Jakie mamy środki do walki z koronawirusem? Jak możemy się porównywać z oddziałami szpitalnymi, na których pracuje zespół lekarzy mających do dyspozycji respiratory, czy sprzęt do tlenoterapii? Wymuszanie na nas czegoś niemożliwego i oszukiwanie pacjentów z COVID-19, że jesteśmy w stanie im pomóc w przychodni, czy w domu jest wręcz nieetyczne. Nie do przyjęcia są także groźby wysokich kar. To przysłowiowe przystawianie pistoletu do głowy! Bez jakiejkolwiek próby rozmowy, przy braku merytorycznych uzasadnień – dodaje.
Lekarze rodzinni podkreślają, że taka polityka rządu doprowadzi do zniszczenia POZ. Z pracy odchodzą seniorzy, a odejście zapowiadają też rezydenci.