Michał Kołodziejczak zrezygnował z funkcji wiceministra rolnictwa

Michał Kołodziejczak, poseł Ziemi Gnieźnieńsko-Konińskiej i założyciel AGROunii, złożył rezygnację z funkcji wiceministra rolnictwa. O swojej decyzji poinformował oficjalnie 18 czerwca podczas konferencji prasowej w Warszawie.
— W Ministerstwie Rolnictwa jedynym hegemonem jest biurokracja, a brak wizji i planu nikogo już nie dziwi— napisał w liście otwartym do ministra rolnictwa i rozwoju wsi Czesława Siekierskiego, opublikowanym w mediach społecznościowych. Już wcześniej Kołodziejczak zapowiadał, że jest „spakowany”, a w międzyczasie media donosiły o tym, że miał zapłacić za dyplom z Collegium Humanum. Pytany o tę sprawę przez LM.pl, stwierdził krótko, że cała historia jest prowokacją.
Podczas dzisiejszego wystąpienia były już wiceminister podkreślił, że polskie rolnictwo potrzebuje jedności i szybkich decyzji. — Dzisiaj polskie rolnictwo stoi przed wieloma wyzwaniami, potrzebuje bardzo silnego głosu, bo potrzebuje oczywiście bardzo mocno też jedności i oczywiście do jednego punktu, do jednego miejsca są różne drogi dojścia — mówił.
Przyznał, że jego wizja rozwoju rolnictwa różni się od tej, jaką ma obecny minister. - Moja wizja tego wszystkiego okazuje się, że jest nieco inna niż chociażby tutaj ministra Siekierskiego, też tempo prac, co nie znaczy, że jedna czy druga wizja jest lepsza czy gorsza, ale czasem po prostu warto też pozwolić realizować swoją drogę tym, na których barkach jest powierzone pełnienie danego stanowiska.
Kołodziejczak zapewniał, że przez cały czas wspierał ministra. - Zrealizowałem to wszystko, o czym rozmawiałem niejednokrotnie z premierem Donaldem Tuskiem, który powiedział mi, żeby ministrowi Siekierskiemu pomagać. Pomagałem jak mogłem, dawałem tyle rad, ile mogłem — często w rozmowach w cztery oczy, czasem przez media. Widzieliście to w ostatnim czasie.
Polityk przyznał, że myśl o odejściu nosił w sobie już od kilku tygodni, ale nie chciał, by jego decyzja wpłynęła na przebieg ważnych głosowań w Sejmie. — Mówiłem o tym, że chcę opuścić resort już kilka tygodni temu. Teraz jest na to dobry moment — po wyborach prezydenckich, po przegłosowaniu wotum zaufania dla rządu. Nie chciałem swoją decyzją wprowadzać jakiegokolwiek zamieszania.
Odchodzący wiceminister wielokrotnie powtarzał, że dla rozwoju polskiej wsi kluczowe są szybkie decyzje i brak biurokratycznych barier. — Polska wieś to najbardziej, najdynamiczniej rozwijający się sektor polskiej gospodarki od wejścia Polski do Unii Europejskiej. Polscy rolnicy szybko działają. Nie mają czasu na poprawę i to pokazali, biorąc bardzo duże środki z Unii Europejskiej. To jest też moja odpowiedź na zarzuty, że chciałem robić coś szybko. No tak. Czas ucieka. Decyzje muszą być podejmowane szybko — podkreślił.
Kołodziejczak wskazał również na ograniczanie jego kompetencji w resorcie, choć jak zaznaczył — nie stawia tego wprost jako zarzutu pod adresem ministra. — Mówiłem o ograniczaniu moich kompetencji, co nie jest nawet w mojej ocenie zarzutem do ministra Siekierskiego, z którym dzisiaj odbyłem już jedną rozmowę, umówiliśmy się na kolejną. Powiedziałem wprost: Panie ministrze, zawsze może pan liczyć na moją pomoc, zawsze może pan liczyć na rozmowę. Jak pan widzi, jestem z rolnikami. Oni są razem ze mną i to wszystko, co wtłaczano w głowy polskich rolników, że nie chcą rozmawiać, że się nie chcą spotykać, to nie jest prawda. Jesteśmy razem, będziemy razem.
W kolejnych tygodniach były wiceminister zamierza przedstawić rolnikom własny, szeroki program i skupić się na pracy poza resortem. — Będę skupiał się w następnych tygodniach na przedstawianiu szerokiej wizji dla polskiego rolnictwa, na konkretnych programach, na budowie też konkretnego programu, który jest dla mnie bardzo ważny. Nie będę się przepychał z administracją, ale też nie będę dawał twarzy do polityki, z którą nie do końca się zgadza — zapowiedział.
Odniósł się także do wpływu Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) na obsadę stanowisk w instytucjach rolnych. - Zbyt duży wpływ ograniczeń, które idą ze strony Polskiego Stronnictwa Ludowego, osób, którym często zależy na obsadzaniu różnych stanowisk, których w instytucjach rolnych w Polsce są tysiące. To nie są miejsca dla politycznych nominatów. To są miejsca dla fachowców. Według mnie niektórzy o tym zapomnieli.
Na zakończenie Kołodziejczak wezwał rolników do jedności w obliczu trudnych wyzwań — od Zielonego Ładu po konkurencję ze strony rolnictwa naszych wschodnich sąsiadów. — Zachowajmy jedność w tym trudnym dla nas czasie. To, co się dzieje w sprawie Mercosuru, w sprawie Zielonego Ładu, czy chociażby nasi wschodni sąsiedzi, którzy bardzo intensywnie rozwijają się rolniczo. A żeby z tym wszystkim wygrać, musimy zachować jedność, jasną wizję, którą ja mam — powiedział.
— Dla mnie ta decyzja nie jest prosta. To trudny czas, kiedy o tym wszystkim myślałem, bo przychodziłem tutaj z konkretnymi pomysłami, których nie dano mi w pełni zrealizować. Ale wiem, z jaką misją tu przyszedłem — z misją pomocy, z misją pracy dla ministra Siekierskiego. To on dzisiaj ponosi odpowiedzialność za to, w jaki sposób resort pracuje. Może teraz będzie mu łatwiej, może lepiej, może będzie mniej skrępowany moją obecnością czy moją dynamiką. Życzę mu jak najlepiej.
Kołodziejczak zapowiedział, że dalej będzie działał na rzecz rolników — także poza ministerialnymi murami. Być może skupi się też na okręgu wyborczym nr 37 i będzie częstszym gościem w biurze poselskim przy Alejach 1 Maja w Koninie.