Monika Litwinow debiutuje powieścią, której bohaterem jest także Konin
Pochodząca z Konina Monika Litwinow zadebiutowała książką, której akcja dzieje się między innymi w podkonińskich lasach.
W styczniu 2022 roku ukaże się powieść kryminalna „Za lasami” przygotowywana w modelu self-publishingowym, czyli wydana przez autorkę. W niewielkim lasku pod Koninem okoliczny mieszkaniec odnajduje zwłoki nastolatki. W tym samym czasie w mieście pojawia się uciekinierka ze szpitala psychiatrycznego skazana za próbę zabójstwa własnego dziecka. Artur Gawron, lekko neurotyczny i aspołeczny leśniczy z licencją prywatnego detektywa, postanawia zająć się sprawą śmierci dziewczyny, kiedy policja odnajduje przy jej zwłokach dobrze znany mu przedmiot. Związek ofiary z harcerstwem i bliskimi osobami Artura zmusza go do oderwania się od sprawy swojej nieżyjącej od pięciu lat żony. Leśne tło historii stanowi cmentarne skrzyżowanie śmierci i spokoju. Relacje bohaterów Za lasami obnażają to, co w człowieku kruche i niestabilne. Czytelnik konfrontuje się z dylematem, z którym mierzą się zarówno ofiary, jak i sprawcy – czy istnieje dobra strona zła? Jak wiele krzywdy jesteśmy w stanie wyrządzić w przekonaniu o słuszności naszych pobudek?
Tyle dowiadujemy się z okładkowego streszczenia książki, którą zadebiutuje pochodząca z Konina Monika Litwinow, obecnie mieszkanka Bydgoszczy. Autorka chętnie wraca do rodzinnego miasta nie tylko w książce. W Koninie była od przedszkola do II LO, działała w harcerstwie i na wielu różnych niwach. Z Uniwersytetem Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy związała się na studiach z pracą magisterską, potem doktorską. Studiowała pedagogikę w zakresie kształcenia zintegrowanego, z terapią dziecka. Do napisania kryminału „Za lasami” przyczynił się między innymi lockdown, który stworzył wielką lukę w zapełnionym zwykle kalendarzu zawodowym. Wcześniej Monika Litwinow prowadziła zajęcia terapeutyczne z ukochanymi psami, przygotowywała artykuły naukowe i metodyczne, rozwijała się w tej dziedzinie. - Jako kynoterapeutka (praca z psami) prowadzę własną firmę i każdy, kto jedzie na wózku małego przedsiębiorcy wie, że kiedy nie pracujesz, nie zarabiasz – mówi Monika Litwinow. – Przypadkowo trafiłam w internecie na kurs pisania, na który się zgłosiłam.
W tym przymusowym czasie wolnym skupiła się więc na pisaniu książki. - Wcześniej zmierzyłam się z kilkoma książkami, za które chwytają amatorzy twórczości własnej. Był Stephen King i jego „Jak pisać? Warsztat rzemieślnika”, Katarzyna Bonda i „Maszyna do pisania”, później kilka narzędzi wyszukanych w popularnych, polskich szkołach pisarskich.
A w styczniu 2022 roku do czytelników trafi kryminał z wątkami obyczajowymi, z podkonińskich lasów. - Zamiłowanie do pisania miałam od dziecka – mówi Monika Litwinow. - Mama zachęcała mnie do czytanie książek, prowadziłam pamiętnik, potem szkolne gazetki, pierwszą książkę napisałam w zeszycie w linie. Dopiero w pandemii zajęłam się pisaniem książki. A moment, w którym zasiadałam przed komputerem stał się dla mnie przyjemnym codziennym rytuałem. Historia wylała się na papier w dwa miesiące. Taka wersję dałam zaprzyjaźnionym osobom do przeczytania. Po wielu konsultacjach postanowiłam wydać ją we własnym zakresie.
Rodzinne miasto autorki stało się jednym z bohaterów powieści. - Cała historia dzieje się w Koninie. Mimo, że mieszkam w Bydgoszczy, to właśnie Konin, który odwiedzam kilka razy do roku, jest bardzo głęboko we mnie. Jak wyobrażałam sobie tworzenie historii to ona działa się właśnie w Koninie i okolicach. Większość akcji odbywa się na Chorzniu, jest Komenda Miejska Policji w Koninie, hufiec ZHP, leśniczówka, są spacery przez miasto. Różni bohaterowie zamieszkują różne części miasta i pojawiają się znane nazwy ulic. Jeden z bohaterów wspomina o zabytkowym Słupie Konińskim. Konin była dla mnie takim naturalnym środowiskiem akcji. Jako dziecko i nastolatka przeżyłam tutaj wiele emocji. Mam sentyment do wielu miejsc. Miałam wspaniałych przyjaciół w okresie liceum. Chodziłam do szkoły muzycznej. Miasto nadal jest mi bliskie. Mam nawet taką ciekawostkę, że kiedy jako kraj weszliśmy do Unii Europejskiej to w ratuszu jako licealistka grałam „Odę do radości” na gitarze elektrycznej. Jest to dla mnie wciąż ważny fundament i podróż w przeszłość. Te ważne miejsca mam sfotografowane i często na nie spoglądam. Jestem więc ciekawa odbioru osób, które pracują w miejscach, o których piszę w książce. Mam nadzieję, że przyjmą to z dużą dozą wyrozumiałości. Starałam się nie nadużywać, ale tworzyć własną historię. Teraz planuję kontynuację książki i to nadal będą okolice Konina – obiecuje autorka.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.