Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: WIECZÓR WYBORCZY KONIN 2024 - II TURA - NIEDZIELA 20:55

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomości“Niech prowadzi nas Poker”. Kryminał z happy endem na zakończenie wakacji

“Niech prowadzi nas Poker”. Kryminał z happy endem na zakończenie wakacji

Dodano:
“Niech prowadzi nas Poker”. Kryminał z happy endem na zakończenie wakacji

Wspólnymi siłami można rozwiązać każdą zagadkę. Wystarczy się nie poddawać - te słowa towarzyszą nie tylko debiutowi prozatorskiemu Bożeny Makowskiej, ale i jej życiu.

Emerytowana nauczycielka, mieszkająca od ponad 20 lat wraz z mężem na wsi pod Koninem literaturą interesuje się od zawsze. Żyje w otoczeniu książek i przyrody. Zanim Pani Bożena napisała swoją powieść, spod jej pióra wyszło, kilkadziesiąt nigdy niewydanych wierszy. “Niech prowadzi nas poker” to książka, która powstała z potrzeby serca po to, - aby podkreślić wartość stosunku człowieka do świata przyrody, a także po to, by zwrócić uwagę na walory pozytywnych relacji międzyludzkich - napisała autorka na obwolucie powieści.

Jak powstawała książka? Kto był pierwowzorem postaci? Skąd wziął się Poker? Jak ważna jest współpraca i pomoc innych ludzi? - m.in. o tym rozmawiamy z Bożeną Makowską.

Iwona Krzyżak - Pierwsza powieść, wiersze okazały się już być niewystarczające?

Bożena Makowska – Mam wrażenie, że wiersze były takim początkiem, przygotowaniem do powieści. W swoim brulionie mam ich kilkadziesiąt, niektóre bardzo lubię. Jednak tak wiele we mnie było i jest emocji, myśli, pomysłów, że postanowiłam zmierzyć się z inną formą. Powieść wydała mi się najlepsza. Stwierdziłam, że spróbuję. W prozie łatwiej mi było wyrazić siebie. Zabrałam się do pracy, chociaż nie wiedziałam, co z tego wyniknie. Stwierdziłam jednak, że się nie poddam.

I.K. - Powstała historia kryminalna z happy endem. Skąd pomysł na taką formę?

B.M. - Lubię zagadki, tajemnice, nie przepadam za tym, co oczywiste. Chodziło mi zarówno o atrakcyjną formę, ale i pokazanie tego, jak jest w życiu. Niektórzy mówią, że życie jest szare, ale ja się z tym nie zgadzam. Jest pełne kolorów, tak jak ludzie, którzy nas otaczają. Na przykład ulica Piękna w mojej książce - mieniąca się kolorami, uwodząca zapachami. Takie ulice są obok nas, w realnym świecie. Wystarczy tylko otworzyć szeroko oczy i chłonąć. Owszem, pojawiają się problemy, złe, tragiczne sytuacje, jednak z każdego problemu, nawet na pierwszy rzut oka beznadziejnego można wyjść. Obok nas są ludzie, którzy wyciągają pomocne ręce. Wystarczy to zauważyć i skorzystać. Nie bać się prosić o pomoc. Moja powieść o tym opowiada. Na jej kartach, tak jak w prawdziwym życiu, jest pełno empatycznych, życzliwych i dobrych ludzi. Wszystkich bardzo lubię, chciałabym ich spotkać w realnym świecie i się z nimi zaprzyjaźnić. Kiedy pisałam, tak się czułam jakbym tam z nimi była.

I.K. - Szczegółowo opisała Pani życie aeroklubu i zaangażowanych w jego działalność ludzi. Używa Pani specjalistycznych określeń, obcych dla przeciętnych ludzi. Skąd się to wzięło?

B.M. - Zrobiłam to po to, aby zainteresować ludzi, którzy nic nie wiedzą o lotnictwie i tym środowisku. Poza tym miałam pod ręką konsultanta, mojego męża, który sam jest doświadczonym pilotem. Wprowadzenie tego wątku to był mój pomysł, to ja wymyśliłam nieco awanturniczą akcję ratunkową, ale mąż był moją ogromną podporą. W aeroklubach bywałam, ale to mąż sprawdzał, czy zastosowałam właściwe słownictwo i czy opisana przeze mnie akcja ratowania głównej bohaterki była oparta na realnych przesłankach. W książce występuje pilot Henryk Mawski i przyznaję, że choć to postać fikcyjna to ma dużo cech mojego męża - sposób bycia, poczucie humoru, otwartość, skuteczność. Mawski podobnie jak mój mąż nigdy się nie poddaje.

I.K. - Owczarek niemiecki Poker z kart powieści. Mam wrażenie, że pierwowzorem był Pani pies.

B.M. - Kuba to najwierniejszy i najmądrzejszy pies na świecie. Nie odstępuje mnie nawet na krok. Towarzyszy mi, gdy piszę (nie używam maszyny, wolę długopis i swój zeszyt), spaceruję, krzątam się po domu, śpię. Kuba to rzeczywiście Poker. Nadałam mu w książce takie imię, ponieważ toczy się gra, gra o życie pani Bromskiej.

I.K. - W książce jest dużo opisów przyrody, wnioskuje z tego, że jest ona dla Pani bardzo ważna. 

B.M. - To prawda. Nie ma przyrody, nie ma nas. Dbam o nią, tak jak umiem. Wyciągam z wody tonącego motyla, ratuje pszczoły przed szerszeniami, boli mnie krzywda zwierząt. Od ponad 20 lat jestem w ciągłym kontakcie z naturą. Dąb, jaki pojawia się w powieści, jest symbolem niezłomności, mądrości, siły natury. Mam również u siebie dąb, który sam się wysiał, dziś to już duże drzewo. Tak jak to drzewo się nie poddaje, tak i my nie powinniśmy się poddawać. Napisałam kiedyś taki wiersz - “Moja muzyka“:

Budzi mnie głośny chór ptasi: 
Alty, tenory, soprany. 
Wtórują mu lekkie wiatru organy. 
Raz po raz słyszę szczebiot solo, 
A czasem świergot w tercetach. 
Wróble, kosy i drozdy 
Prześcigają się w radosnych kupletach. 
Niepostrzeżenie cichną ptasie trele, 
ale muzyka nadal mi towarzyszy, 
Bo oto ,,To była Izolda...” słyszę. 
Pozwalam sobie na chwilę wspomnienia. 
Sięgam po Szymborską, Tuwima. 
Poezja to jak łyk wybornego wina. 
Upajam się więc jej melodiami. 
Pławię w ulubionej przestrzeni. 
Próbuje własnymi nutami 
Żyć na swoim kawałku ziemi. 

To prawda, właśnie tak żyję. 

I.K. - Jak długo i w jakich okolicznościach Pani książka powstawała?

B.M. - To oczywiście trwało, pisałam w czasie lockdownu, pojawiły się tragiczne rodzinne sytuacje związane z covidem, odeszły najbliższe mi osoby. 2 – 3 miesiące byłam w bardzo złej formie psychicznej, przerwałam pisanie. Powróciłam do pracy nad książką, kiedy kryzys minął. Pisanie pomogło mi przetrwać pandemię. Udało mi się stworzyć świat, do którego mogłam uciec, przywiązałam się do swoich postaci. Powstał łagodny kryminał, sympatyczna powieść. Od tych, którzy już książkę przeczytali, słyszę, że im się podobało. Myślę, że to powieść dla każdego. 
Początkowo naprawdę nie myślałam o jej wydaniu, ale jak już skończyłam, pokazałam rękopis dzieciom. One stwierdziły, że to interesujące i poszukały wydawnictwa. W końcu podjęłam decyzje, że moja powieść ujrzy światło dzienne i oto jest.

I.K. - Czy pracuje Pani nad kolejną powieścią? Zakończenie tej książki na to wskazuje.

B.M. - Myślę o tym. Być może pojawią się te same osoby, inna zagadka, pewnie i Poker, ale nie przesądzam. Oczywiście, że ma się jakąś wizje, ale w trakcie pisania pojawiają się nowe pomysły, czasem budzę się w nocy i już mam inny pomysł. Pomalutku się wykluwa i myślę, że raczej się nie poddam, będę wytrwała i zdeterminowana, ale musi być niewiadoma. Kiedy pisałam pierwsza powieść, też nie odkrywałam swoich kart.

Czytaj więcej na temat:wywiad, Bożena Makowska
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole