Odór z odpadów i plany na biogazownię. Mieszkańcy stawiają opór
W Gminnym Ośrodku Kultury w Brzeźnie odbyło się kolejne spotkanie mieszkańców gminy Krzymów z przedstawicielami firmy Eneris. Chodzi o uciążliwości odorowe, które wydobywają się z zakładu zajmującego się odpadami.
Mieszkańcy Brzeźna, Brzezińskich Holendrów i okolic w gminie Krzymów zmagają się z problemem nieprzyjemnego zapachu wydobywającego się z zakładu przetwarzającego żywność nienadającą się do spożycia. Jest to uciążliwe zwłaszcza przy wysokich temperaturach. W związku z tym, jeszcze w lipcu zorganizowano spotkanie z przedstawicielami grupy Eneris, która od kwietnia 2024 jest właścicielem funkcjonującej na tym terenie od około dwudziestu lat firmy Bioproten.
Śmierdzące problemy
Mieszkańcy zgłaszali nie tylko problem odoru, ale również niewłaściwego składowania odpadów na zewnątrz. Wskazywali, że są źródłem fetoru i przyciągają zwierzęta, głównie ptaki. Przedstawiciele firmy tłumaczyli wówczas, że źródłem smrodu była awaria separatora. Przyznali, że z powodu nadmiaru odpadów, które odbierają od sklepów, byli zmuszeni do tymczasowego składowania na zewnątrz. Obiecali, że teren zostanie uprzątnięty. Zadeklarowali, że zostanie uruchomiona tak zwana bariera odorowa, czyli urządzenie rozpylające specjalny preparat chemiczny, który wiąże cząsteczki brzydkiego zapachu i powoduje ich opadanie na teren zakładu.
Kolejne spotkanie odbyło się 12 listopada. Aleksander Serafiński, prezes firmy zaczął omawiać postępy w neutralizacji odoru, wspomniał także o podjętych planach budowy nowej, hermetycznej hali i biogazowni, co mocno zaniepokoiło zgromadzonych mieszkańców gminy Krzymów. Twierdzili, że nie zgadzają się na taką inwestycję. Obawiają się dalszych nieprzyjemnych zapachów, tym razem z biogazowni. Prezes firmy Eneris tłumaczył, że jest to na etapie koncepcji i odpowiadał na zarzuty, twierdząc, że firma podjęła już kilka działań zmierzających do zmiejszenia nieprzyjemnych zapachów w okolicy.
– Doprowadziliśmy do tego, że na zakładzie nie ma nadmiernie gromadzonych materiału, ale na bieżąco jest przetwarzane. Wyczyściliśmy wszystkie place. Musieliśmy też zatrudnić ludzi do pracy choć niełatwo teraz znaleźć pracowników, ale udało się znaleźć, aby te czynności odbywały się jeszcze sprawniej, abyśmy nie narażali się na przestoje. Zatrudniliśmy człowieka od techniki, aby zminimalizować awarie – mówił Aleksander Serafiński. – Wprowadziiliśmy 24-godzinną (było 48 godzin) zasadę na przetworzenie tego, co trafi do zakładu. Obawiałem się,tego, zwłaszcza w czasie powodzi bo bardzo dużo odpadów trafiało z zalanych miejsc, ale udało się i nie mieliśmy przekroczonych czasów na przetwarzanie.
Co z bocianami?
Awaria separatora była powodem do podjęcia decyzji o montażu nowego urządzenia o większej wydajności, które, jak wynika z deklaracji prezesa, będzie montowane na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku. Uruchomiona została armatka, która ma wyłapywać odory wydobywające się zwłaszcza podczas otwierania i zamykania hali. Prezes wspomniał także o tym, jak zgodnie z prawem zniechęcić bociany, które oblegały firmę w poszukiwaniu jedzenia. – Zatrudniliśmy sokolnika, który codziennie pojawiał się na terenie zakładu ze swoimi ptakami. Aby uniemożliwić żerowanie przy opakowaniach, kupiliśmy zamykane kontenery z metalową klapą, aby jeszcze lepiej to zabezpieczyć. A przy wiacie chcemy rozciągnąć drobne siatki.
Hermetyczna hala
Poza tym firma pracuje nad dokumentacją dotyczącą budowy hermetycznej hali. Tak zwana karta informacyjna została już wprawdzie złożona w gminie Krzymów, ale po sugestiach urzędników dotyczących możliwych uciążliwości dla otoczenia (z powodu ewentualnego przetwarzanie gnojownicy), została wycofana do ponownego opracowania.
- Konsultujemy to ze specjalistami od inwestycji w naszej centrali – tłumaczył Aleksander Serafiński. - Mamy na uwadze budowę zamkniętej hali, w której się będzie odbywał cały proces: wyładowywanie, przeładowywanie, przetwarzanie odpadów. Chcielibyśmy, aby do połowy przyszłego roku dokumentacja mogła trafić do Urzędu Gminy w Krzymowie. Chcemy być dla mieszkańców dobrym, a nie złym sąsiadem.
Mieszkańców zaniepokoiły jednak plany budowy biogazowni przy obecnym zakładzie. - Zatruwacie naszą piękną okolicę, a chcecie jeszcze bardziej. Biogazownia to jest odór – mówił jeden z mieszkańców. – Nie zgadzamy się, składamy protest. Biogazownia musi przejść konsultacje społeczne – dodał inny.
Przedstawiciele firmy tłumaczyli, że kwestia biogazowni była rozpatrywana jeszcze przez poprzedniego właściciela firmy Bioproten. Mieszkańcy pytali o szczegóły techniczne nowej inwestycji i wnioskowali o spotkanie z szefem całej firmy odpadowej, która ma 28 lokalizacji na terenie całego kraju.
- Planujemy zbudować coś, co będzie jednym ciągiem technologicznym. Szczelne auto, które wjedzie do hali, zostanie rozładowane, a odpad zostanie przetworzony. Nie będzie uwalniania nieprzyjemnych zapachów. Nie ma jeszcze końcowego projektu – mówił Serafiński. – W gminie usłyszeliśmy, że Bioproten jest największym pracodawcą i drugim podatnikiem w gminie Krzymów. Zatrudniamy ponad pół tysiąca ludzi z tej okolicy.
– Ilu obcokrajowców zatrudniacie? – Zapytał jeden z mieszkańców.
- Kiedy już nie byliśmy w stanie korzystać z pracowników stąd, udało nam się zasilić firmę pracownikami, głównie z Ukrainy – odpowiedział prezes. – Nie rozróżniam ludzi pod tym względem.
Nie chcą biogazowni
Po tych wyjaśnieniach, mieszkańcy zgadzają się na hermetyczną halę, ale sprzeciwiają się biogazowni. I choć nie ma jeszcze konkretnych dokumentów, ani projektów, chcieliby mieć wpływ na ich opracowanie. Długie i burzliwe spotkanie zakończyło się tym, że do kontaktu z firmą będą wytypowani radni oraz mieszkańcy z obwodu odczuwającego uciążliwości odorowe, aby czuwać nad przyszłością inwestycji. Zadeklarowano chęć kolejnego spotkania społecznego w przyszłym roku.
Mamy swój kanał nadawczy. Dołącz i bądź na bieżąco!