Pszczoły w akcji – bez nich nie byłoby… bawełny?!
Autor: Andrzej Siwiński - Pasieka Łężyn

Fot. Andrzej Siwiński
Doczekaliśmy się! Wreszcie wiosenne klimaty i temperatury! Z tego powodu ucieszyły się również nasze pszczoły, które tłumnie ruszyły do sadów i na wierzbę, znosić pyłek i świeży nektar. Dziś słów kilka o tym, co najważniejszego dają nam pszczoły! Bo to nie zawsze jest takie oczywiste na pierwszy rzut oka. „Co zawdzięczamy pszczołom?” – to pytanie zawsze zadaję na początku warsztatów z dziećmi (a i z dorosłymi się zdarza) i zawsze (lub prawie zawsze) pierwsza odpowiedź to: miód! E-e! Błąd!
Bez miodu można żyć, bez pyłku kwiatowego można żyć, bez wosku, propolisu i paru innych rzeczy też można żyć! Chociaż... co to za życie? ;) Kolejna podpowiedź – nie chodzi też o owoce czy warzywa, choć oczywiście bezspornie, co już tydzień temu przytaczaliśmy, pszczoły są najefektywniejszymi zapylaczami na świecie. Ok, to co dają nam pszczoły, ale coś takiego naj-naj, z czego korzysta każdy na co dzień?
To zapylanie!
Gdyby nie pszczoły (chociaż udział w tym mają też muchówki i motyle), nie mielibyśmy w czym chodzić – choć to może ciut na wyrost, ale taka jest prawda. Pszczoła miodna zapyla blisko 70% światowej plantacji bawełny. Choć bawełna może zapylać się w pewnym stopniu samodzielnie, to obecność pszczół na plantacjach zwiększa plony i poprawia jakość włókna, które – dzięki zapylaniu krzyżowemu – jest dłuższe, bardziej jednorodne i zdecydowanie mocniejsze. W badaniach prowadzonych na plantacjach południowej Europy, dzięki obecności pszczół bezpośrednio na polu lub w bardzo bliskim jego sąsiedztwie, uzyskano nawet o 20–25% większy zbiór. Zresztą nie tylko Europa bada wpływ pszczół na zbiór bawełny, ale również obie Ameryki.
USA, według rządowych szacunków, wyceniły wartość dodaną zapylania plantacji bawełny przez pszczoły na ponad 100 mln dolarów rocznie. FAO z kolei przygotowało raport mówiący o tym, że wartość zapylania upraw przez pszczoły w Europie Zachodniej jest szacowana na 30–50 razy większą niż wartość zbioru miodu czy wosku w tym regionie. A w Afryce – nawet 100 razy (w zależności od rodzaju upraw). Powyższe dane to nie tylko dowód na ekonomiczną wartość samych owadów, ale jednocześnie sygnał, że warto inwestować wszelkie środki w ochronę pszczół i ich utrzymanie w środowisku rolniczym – i nie tylko – bo coraz częściej zdarzają się także pasieki miejskie, które zlokalizowane są w centrach miast, zakładów, fabryk itd.
Miód kupujesz – pszczoły ratujesz!
Miód, choć jest produktem najpopularniejszym ze wszystkich produktów pszczelich, wcale nie jest najlepszy z ula. To może nieco szokować, ale taka jest prawda. Ma dobrą „prasę”, bo jest słodki! Dużo „lepszy” i zdrowszy jest pyłek, propolis czy pierzga – ale dziś nie o tym. Oczywiście, mimo wszystko, miód jest bardzo, bardzo zdrowy (oczywiście o niebo i dwieście długości zdrowszy niż rafinowany „biały cukier”, bo przez ten właśnie proces cukier otrzymał nazwę „białej śmierci”). Miód należy jeść, kiedy tylko możemy, ale – jak każdy produkt – z umiarem. Wartości prozdrowotnych miodowi odebrać nie można! Miód składa się z cukrów, wody, enzymów, witamin, minerałów, kwasów organicznych, aminokwasów, fitohormonów i jeszcze kilkuset innych składników. Podobnie jak z pyłkiem, możemy być pewni, że nie znamy jeszcze pełnego składu tego produktu. Miód, poprzez swoją biologiczną aktywność, zmienia się z czasem w słoiku – i to jego przeogromna zaleta! Oficjalnie ma trzyletnią datę przydatności, ale nieoficjalnie – daty przydatności do spożycia nie ma! Parę lat temu przecież wydobyto z piramidy miód, który miał blisko 3000 lat – i nadal był dobry!
Spożywając miód, należy trzymać się zasady, aby go nie przegrzewać i trzymać w ciemnym oraz chłodnym miejscu. No i zwracać uwagę na to, żeby był polski. Zawsze najlepiej jest kupować miód od zaufanych pszczelarzy (to podstawa w dzisiejszych czasach!) – i to najlepiej z bliskiej okolicy! Kilka lat temu zapoczątkowana została ogólnopolska akcja Miód kupujesz – pszczoły ratujesz, która ma piękny, ukryty cel. Pszczelarze – zwłaszcza ci mniejsi, dla których pszczoły są pasją i sposobem na życie – pałają szczerą miłością do swoich podopiecznych, a pieniądze uzyskane ze sprzedaży m.in. miodu ze swojej pasieki w zasadzie w całości pożytkują na swoje rodziny pszczele: leki, nowinki techniczne usprawniające prace w pasiece, zakup słoików, może ładniejszych zakrętek, projekt etykiet itd. Koszt słoika miodu, porównując do pracy, jaką jego pozyskanie wymaga, jest niewspółmiernie niski.
Często na spotkaniach przytaczam pewną historię: otóż jest pewien pszczelarz, który bliskiej czy dalszej rodzinie albo rozdawał miód w prezencie, albo za przysłowiowe „co łaska”. Było piękne lato i nastąpił dzień miodobrania. Ów pszczelarz ma wielodzietną rodzinę, w której są na tyle małe dzieci, że potrzebują stałej opieki, więc poprosił kogoś ze swojej rodziny o pomoc przy nich na czas pracy, bo żona pszczelarza również pracowała. Nadmienię, że miodobranie zaczyna się bardzo wcześnie rano – około 3:30 – i często potrafi trwać nawet dwa/trzy dni (zależnie od wielkości pasieki). Nasz pszczelarz odebrał miód, zakończył pierwszy dzień miodobrania ok. godz. 21:00 i usłyszał takie słowa od osoby, która pomagała przy dzieciach: „Nigdy już nie wezmę od Ciebie słoika miodu za darmo! Teraz zobaczyłam, ile to pracy kosztuje!” . Historia oparta na faktach – pszczelarz to oczywiście ja, a osoba od dzieci to moja osobista teściowa.
A przytoczyłem ją z takiego powodu, że często można usłyszeć, iż pszczoły są w miarę bezobsługowe. Niestety, rzeczywistość – jak to ma w zwyczaju – jest inna. Żeby było miodobranie, trzeba odpowiednio zadbać o rodziny pszczele – w zasadzie na każdym kroku. A to, żeby się nie wyroiły, a to wspomóc je, gdy widzimy, że słabną, a to wymienić matkę, gdy wiemy, że ta obecna jest już dość leciwa lub pszczoły uznały, że chcą ją wymienić itd. Jest mnóstwo szczegółów, które trzeba mieć na uwadze. Masa problemów do pokonania. Miodobranie jest zwieńczeniem tych prac. Niestety, w rolnictwie (a pszczelarstwo do rolnictwa należy), żeby coś mieć, trzeba ogromu czasu, pracy i sił. Nic z nieba nie spada, powiadają…
Pomijając jakość i pochodzenie miodu w sklepach czy marketach i mając na uwadze jedno z powyższych zdań o inwestowaniu w ochronę i utrzymanie pszczół dla dobra naszego Świata, wspomóżmy lokalnego pszczelarza zakupem miodu lub innych produktów bezpośrednio z pasieki. Tam mamy PEWNOŚĆ pochodzenia. Wartością dodaną to takiej transakcji zawsze może być krótka pogawędka o pszczołach, o miodzie, a pszczelarze to gawędziarze! - o czym w każdą niedzielę możecie się przekonać także na portalu LM.pl.
Z pszczelarskim pozdrowieniem Andrzej Siwiński
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.