Ryszard Fórmanek pozostawił po sobie pomnik z tysięcy zdjęć Konina
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Od początku robił zdjęcia z pasją, której podporządkowywał całe swoje życie. Fotografować nauczył się jeszcze w rodzinnym Lesznie pod okiem doskonałego w swoim fachu Henryka Frąckowiaka. Miał dwadzieścia pięć lat, kiedy przeprowadził się do Konina. Początkowo razem z żoną co tydzień jeździli do Leszna polskim motocyklem SHL.
- Potrafiłem się nagle zatrzymać, bo przy drodze dojrzałem wiatrak – opowiadał. - Mam takie zdjęcie, jak Dosia siedzi przy tym motorze zła jak cholera, czekając aż skończę. A dobrych zdjęć nie da się zrobić na zawołanie. Oświetlenie gontu za pół godziny wyglądało inaczej, więc chodziłem wokół tego wiatraka, szukając jakiejś dechy zmurszałej, jakiegoś gwoździa wystającego, które bym mógł wkomponować w kadr... Nie sztuka zrobić sam wiatrak, ale trzeba znaleźć jeszcze coś ciekawego, jakiś interesujący detal.
160 tysięcy
Ryszard Fórmanek przyjechał do Konina, zwerbowany do drużyny koszykówki Górnika „Konin”. Zwabiono go oczywiście obietnicą mieszkania, którego w Lesznie prędko by się nie doczekał. Przyjechał do naszego miasta 1 maja 1965 roku, a już 10 lipca otrzymał klucze do pokoju z kuchnią i łazienką na czwartym osiedlu. Nie kupił go oczywiście, tylko dostał przydział, bo tak to funkcjonowało w tamtej rzeczywistości. Zatrudnienie otrzymał, podobnie jak jego żona, w kopalni. Była to socjalistyczna forma sportu zawodowego. Zawodnikowi nie płacił klub, tylko państwowe przedsiębiorstwo, do którego zgłaszał się przeważnie tylko raz w miesiącu po wypłatę.
- Ja nie chciałem tak funkcjonować i od razu zapytałem, czy nie potrzebują kogoś do robienia dokumentacji fotograficznej. Potrzebowali, więc zająłem się robieniem zdjęć – opowiadał mi Ryszard Fórmanek.
Potem przyszła współpraca z Gazetą Poznańską, a w 1978 roku rozbrat z koszykówką i zatrudnienie w Wielkopolskim Zagłębiu. Od tej chwili Ryszard Fórmanek utrzymywał się już tylko z robienia zdjęć, po 1981 roku w Przeglądzie Konińskim. W sumie – jak można przeczytać w wydanym w ubiegłym roku albumie „Ryszard Fórmanek. Fotoreporter nieoczywisty” – zgromadził ich w swoim archiwum 160 tysięcy.
Zamieszkał obok Kurowa
Wspomniany album, który wciąż można kupić w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Koninie, przygotowały do druku Izabela Bobrowska i Agnieszka Jankowska. Wybrały razem z autorem osiemdziesiąt zdjęć z jego potężnego dorobku, starając się pokazać z jednej strony Konin, jakiego dzisiaj już nie ma, a z drugiej, jakim widział go – częściej okiem fotografika niż fotoreportera - Ryszard Fórmanek. Jest tam na przykład plac Zamkowy, sfotografowany w latach siedemdziesiątych z ptasiej perspektywy (fot. 3). Na zdjęciu widać oba przystanki komunikacji miejskiej, autobusy, publiczną toaletę w kształcie bunkra i wyrwę w zabudowie naprzeciwko szkoły talmudycznej.