W drodze do pałacu w Morzysławiu. Wspomnienie o dyrektorze Maciejewskim
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Kiedy jechał do Morzysławia, spodziewał się, że będzie uczył w pałacu, ale na stacji benzynowej pod kościołem ewangelickim wylali mu na głowę... kubeł zimnej wody. Tak siedem dekad temu zaczął się koniński etap życia Zdzisława Maciejewskiego, które właśnie dobiegło końca.
W 1969 roku został kierownikiem II Liceum Ogólnokształcącego w Koninie i razem z Zygmuntem Szatkowskim przeprowadzał rozbudowę tej szkoły. Ale panowie poznali się dużo wcześniej, kiedy Zdzisław Maciejewski podjął pracę w Liceum Pedagogicznym, gdzie jego późniejszy zastępca i następca pracował już od trzech lat.
Morzysław to wiocha
A z tym pałacem w Morzysławiu było tak:
- Niedaleko mojej rodzinnej wsi, położonej kilkanaście kilometrów na południe od Ostrowa Wielkopolskiego, był pałacyk, w którym mieściło się technikum leśne - opowiadał mi jedenaście lat temu, kiedy zbierałem materiały do publikacji z okazji jubileuszu II LO. - To była ogólniejsza tendencja, że po dworach rozmieszano szkoły podstawowe. Stąd ja myślałem, że Liceum Pedagogiczne, do którego dostałem nakaz pracy, jest w pałacu.
Nowy nauczyciel laczek, jak mówiono wtedy na uczennice tej szkoły, przyjechał do Konina motocyklem i zatrzymał się przed kościołem ewangelickim:
- Wtedy stała tam stacja benzynowa jednopompowa - wspominał mój rozmówca. - Zapytałem gościa, który ją obsługiwał, jak dojechać do pałacu Morzysław. „Ja o takim pałacu nie słyszałem” - odpowiedział. „Był dworek w Laskówcu, ale w Morzysławiu nie. Panie, Morzysław to jest wiocha”. To był kubeł zimnej wody na moją głowę.
Uczył przed maturą
Nie mniej ciekawa od rozczarowujących początków w Koninie jest droga Zdzisława Maciejewskiego do zawodu nauczyciela, bo plany miał zupełnie inne - chciał zostać prawnikiem. Wszystko przez jego - jak mówił - smykałkę do języków. Otóż w 1950 roku wprowadzono w Polsce obowiązkową naukę języka rosyjskiego od piątej klasy szkoły podstawowej. Problem ze zbyt małą liczbą nauczycieli tego przedmiotu doskwierał szkołom w całym kraju, ale na terenach przed 1918 rokiem pozostających pod zaborem pruskim był odczuwany wyjątkowo dotkliwie.
- Inspektorat oświaty zwrócił się więc z prośba do liceów ogólnokształcących, żeby umożliwili uczniom ostatnich klas, którzy osiągają dobre wyniki z języka rosyjskiego, pracę w szkołach podstawowych w niepełnym wymiarze godzin.
Liceum wytypowało Zdzisława Maciejewskiego i od tej pory jeden dzień w tygodniu zamiast na lekcje, jechał rowerem do Szkoły Podstawowej w Tarchałach Wielkich.
- I mnie się ta nauka spodobała, mimo że o metodyce nie miałem pojęcia. Dlatego po maturze w 1951 r. poszedłem do Wyższej Szkoły Pedagogicznej we Wrocławiu na filologię rosyjską. A ponieważ brałem stypendium, musiałem odpracować trzy lata z nakazu pracy. I tak trafiłem do Morzysławia.
Budował boisko
Zamiast pałacu Zdzisław Maciejewski zobaczył w miejscu dzisiejszego stadionu rozoraną po odkrywce ziemię i pokopalniane hałdy po drugiej stronie drogi, bo domów jednorodzinnych tak zwanej górnej Glinki jeszcze wtedy nie było.
- Do 1953 roku Liceum Pedagogiczne mieściło się w dawnych koszarach przy ulicy Kaliskiej (obecnie Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy - dop. RO), a przeniesione zostało, bo w obliczu konfliktu koreańskiego zdecydowano, że do Konina ma wrócić jednostka wojskowa - opowiadał.
Kiedy przyjechał do Morzysławia, po drugiej stronie ulicy, gdzie teraz są pawilony handlowe, stał jeszcze murowany barak po odkrywce z wodociągiem i łaźnią z mieszkającymi tam górniczymi rodzinami.
Szukasz pracy? Kilkaset aktualnych ofert znajdziesz w naszym serwisie ogłoszeniowym.