Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościWalentynki, czy słowiańska Noc Kupały? Rozmowa z Elżbietą Sztamblewską

Walentynki, czy słowiańska Noc Kupały? Rozmowa z Elżbietą Sztamblewską

Dodano: , Żródło: LM.pl
Walentynki, czy słowiańska Noc Kupały? Rozmowa z Elżbietą Sztamblewską
dzień zakochanych

Walentynki przywędrowały do Polski w połowie lat 90-tych ubiegłego stulecia. Dzień Zakochanych wpisał się na stałe do kalendarza świąt, chociaż z kulturą słowiańską ma niewiele wspólnego. Dlaczego tak chętnie dajemy się omamić różowo-czerwono-lukrowanemu dniu i tak chętnie obchodzimy 14 lutego? Czy w naszej kulturze można znaleźć podobne święto? O tym z Elżbietą Sztamblewską z Działu Etnograficznego Muzeum Okręgowego w Koninie rozmawiała Aleksandra Braciszewska-Benkahla.

 

Walentynki zakorzeniły się w naszej kulturze, chociaż są stosunkowo młodym dla Polaków świętem. Czy jest nam ono kulturowo bliskie?

Nie mają zbyt wiele wspólnego z naszą kulturą. U nas Noc Kupały była takim czasem kojarzenia par. Typowe święto młodych, niezamężnych jeszcze, gdzie kawalerowie i panny bawili się przez całą noc. To były takie słowiańskie walentynki.

Niewiele osób obchodzi teraz Noc Kupały. To takie trochę zapomniane święto. Dlaczego?

To co przychodzi z Zachodu jest pięknie opakowane. Jesteśmy wzrokowcami i jeśli coś jest pięknie opakowane to musi być ciekawe. Jednak tli się w nas chęć powrotu do korzeni. Muzeum od kilku lat organizuje „Święto Jana, święto Janki”, podczas którego staramy się przekazać całym rodzinom te tradycje dawniej funkcjonujące na naszym terenie. Jest mała nadzieja, że to jeszcze wróci.

Wielu młodych ludzi chętnie świętuje Walentynki i odbiera je już jako „nasze”. Z czego to wynika?

Bo fajne, sympatyczne, można miło spędzić czas, otrzymać upominek. Jest to też takie trochę tajemnicze święto, czasami nie wiadomo od kogo dostajemy walentynkę. Idea była przecież taka, żeby walentynka była anonimowa. To jest dzisiaj normalne, że przejmujemy i mieszamy zwyczaje. Wynika to z globalizmu i ludzkiej ciekawości świata. Podróżujemy, przywozimy pewne spostrzeżenia, doświadczenia i chcemy je przenieść na nasz grunt.

Tylko, czy nie jest to też pewnego rodzaju święto kiczu?

Musi być cukierkowo, różowo-czerwono, ale to święto ma w sobie właśnie coś takiego słodkiego. W Anglii walentynki znane były już w XIV i pisał o nich nawet w swoich dziełach Szekspir. Gdzieś więc to jest zapisane od setek lat, że musi być słodko. Każdy z nas je inaczej odbiera. Tradycje oraz obyczaje też są inaczej odbierane. Dla jednych ważniejsza jest Wielkanoc, dla innych Boże Narodzenie. Walentynki można obchodzić albo nie, to indywidualna sprawa.

Niech będzie słodko, ale Walentynki też ewaluowały. Kiedyś to były tylko liściki, jakaś różyczka. Teraz zalewa nas ogrom wszystkiego co z tym dniem może się kojarzyć: maskotki, kubki, najróżniejsze bibeloty. 

Wszystko się zmienia. Czerpiemy inspiracje z tego co było dawniej, ale dokładamy swoje. Faktycznie mamy do czynienia z konsumpcjonizmem. Zalewa nas z każdej strony. Czy człowiek chce, czy nie chce w tym uczestniczyć to jest obecne. Tak jest z Halloween, Bożym Narodzeniem, Wielkanocą. Kartka walentynkowa to jest teraz niewiele. Musi być hucznie, musi być kino, kolacja.

A czy Pani obchodzi Walentynki?

Szczerze mówiąc, nie. Natomiast moja córka już od dwóch tygodni przygotowuje kartkę dla swojej sympatii z czasów przedszkola.

Nie odnosi Pani wrażenia, że niektórzy obchodzą Walentynki „bo trzeba”?

Trochę tak jest. Jest coś takiego w człowieku, że jeżeli nie idzie za tłumem to znaczy, że nie jest nowoczesny, zostaje w tyle. Lubimy coś co jest modne. Jako Słowianie jesteśmy teraz bardziej otwarci. Kiedyś byliśmy przywiązani do tego co nasze i można to zobaczyć wśród starszego pokolenia, które niezbyt chętnie obchodzi takie nowe święta.

W jaki sposób mogliby młodzi ludzie teraz kultywować Noc Kupały, taki teraźniejszy Dzień Zakochanych tyle, że bliższy nam kulturowo?

Noc Kupały to było takie spotkanie przy ognisku, puszczanie wianków. Chodziło o wspólnie spędzony czas. Myślę, że to byłby sposób na zachęcenie młodzieży do wspólnego spędzania czasu i wspominania dawnych tradycji. Może kiedyś nam się uda zrobić takie wieczorne spotkanie w muzeum. To jest nasze dziedzictwo kulturowe. Wywodzimy się z grupy etnicznej słowiańskiej i silnie byliśmy związani z przyrodą. Chcemy czy nie to cały czas jest obecne, bo żyjemy zgodnie z rytmem wybijanym przez przyrodę i tego się nie wyzbędziemy. To jest dobry pretekst do tego, żeby pobyć ze sobą, porozmawiać. Jak będziemy pokazywać te dobre strony naszego tradycyjnego święta to ma szansę wrócić.

Wynika z tego, że zarówno Walentynki jak i Noc Kupały mają jednak ze sobą coś wspólnego: zatrzymać się na chwilę i pobyć ze sobą.

Dokładnie tak jest.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole