Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy
w drodze na Oscary
Temat ludobójstwa z perspektywy odległej czasowo przepracowywało już wielu współczesnych twórców. W ostatnich latach powstało kilka wyjątkowo mocnych obrazów, opowiadających o historycznej traumie na unikalne sposoby, żeby wspomnieć tylko o “Scenie zbrodni” Oppenheimera czy “Synu Szawła” Nemesa. W naszej kinematografii brakuje podobnie odważnych eksperymentów, dominują chłodne rekonstrukcje bestialskich mordów. Właściwie sam fakt podjęcia kontrowersyjnego tematu, rozdrapywania ran bywa dla widzów wystarczająco drażliwy. Szczególnie gdy mowa o narracji nie do końca wygodnej dla tradycji narodowej pamięci. Wymienianie tytułów jest zbędne, bo chyba nie dało się uniknąć dyskusji o nich w ostatnich kilku latach. Nigdy nie było miejsca w tej polemice na wartości artystyczne – dzieło filmowe stawało się pretekstem do dzielenia się na polityczne obozy i kreowania binarnych opozycji pt. Polak/anty-Polak. polski zwiastun
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.