Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plSportNie walczymy tylko z Górnikiem. Każdy marzy, by pokonać Medyka

Nie walczymy tylko z Górnikiem. Każdy marzy, by pokonać Medyka

Dodano: , Żródło: LM.pl
Nie walczymy tylko z Górnikiem. Każdy marzy, by pokonać Medyka

O letniej rewolucji kadrowej, różnicach kulturowych pomiędzy Polską, a USA, odejściu Liliany Kostowej i rywalizacji z Górnikiem Łęczna rozmawialiśmy z prezesem i trenerem Medyka Konin - Romanem Jaszczakiem.

Bartosz Skonieczny: Chciałbym wrócić do zakończenia poprzedniego sezonu. Mówił pan wtedy: ,,Ten sezon kosztował mnie dużo zdrowia". Gdzieś między wierszami wyczytać można było, że rozważa pan rezygnację z trenowania Medyka. A jednak został pan na kolejny sezon.

Roman Jaszczak: Gdyby latem nie odeszło kilka piłkarek, Medyk pokonał w zeszłym sezonie Brescię i wszedł do 1/8 Ligi Mistrzyń to patrząc panu prosto w oczy mówiłbym to tylko jako prezes, a nie prezes i trener. Bo taki był mój plan. Nie udało się, więc zostałem dalej. Odejście pięciu zawodniczek zmotywowało mnie do działania, bo taki mam charakter. Kłopoty powodują, że się motywuję. Zostałem, żeby udowodnić całemu środowisku kobiecej piłki i całemu światu, że te opinie o rozpadzie Medyka są nieprawdziwe.

To była jednak trudna runda. Może nie trzeba było składu budować zupełnie od nowa...

Panie Bartku - od nowa. Zmieniła się cała filozofia gry Medyka, bo przecież nowe zawodniczki wnoszą swoje. Nie ustrzegliśmy się kolejnych kontuzji - przez długi czas kontuzjowana była Balcerzak, Pakulska jest kontuzjowana po raz kolejny, uraz miała Sałata. Na koniec jeszcze mieliśmy kontuzję Dudek. Więc to nie tylko odejście pięciu zawodniczek.

Tym bardziej jest wielka satysfakcja, że udało się pozycję lidera utrzymać. Zawsze mówię, że łatwiej gonić, niż uciekać, a szczególnie po takich odejściach. Dziewczyny w tym ostatnim filmiku z Łodzi w szatni pokazały radość, która świadczyła o tym, że łatwość zdobywania tytułu mistrza Polski nie przynosi satysfakcji. Im trudniej się go zdobywa, tym większa radość. Z dumą byłem w tej szatni i przyglądałem się, jak zawodniczki się cieszą, że zdołały wrócić na fotel lidera.

film z radością piłkarek po ostatnim meczu jesienią z UKS SMS Łódź

Wracając jeszcze do letnich ruchów transferowych - z perspektywy czasu odejścia którejś z tych zawodniczek pan żałuje?

Niczego nie żałuję. W wielu klubach trenerom wydaje się, że to oni decydują o ruchach transferowych, ale to nie prawda. To zawodniczki ściągają swoje koleżanki, namawiają trenerów, by takie ruchy transferowe wykonać. Panowanie nad ruchem transferowym kobiet jest praktycznie niemożliwe. W piłce męskiej decydują o tym prezesi i pieniądze. W piłce kobiecej - ani prezesi, ani trenerzy, ani pieniądze. We wszystkich klubach zawodniczki zmieniały trenerów, a u mnie to ja je zmieniam. Tak długo, jak będę trenerem i będę miał na to wpływ to się nie zmieni. 

Okienko transferowe latem jest krótkie i nie mieliśmy za dużego wyboru i zbyt dużego wpływu, kto się u nas znajdzie. Nie mamy finansów, by zaoferować np. 2000 euro zawodniczce z Europy, która przyjdzie zasilić Medyka Konin. Tylko dzięki wielu ludziom, jak Stefan Antkowiak, czy Urząd Marszałkowski w Poznaniu i Delegatura w Koninie to nawet tych letnich wzmocnień nie udałoby się załatwić. Ten sezon pokazał, że nie ma ludzi niezastąpionych i nawet bez tych najlepszych zawodniczek można w lidze wygrywać.

Pociągnąłbym jeszcze temat letnich transferów. Nikol Kaletka - jedna z bardziej utalentowanych zawodniczek w Polsce. Osiem bramek jesienią to wynik zadowalający, czy stać ją na jeszcze więcej?

Myślę, że stać ją na zdecydowanie więcej. Nikol w poprzednim klubie nie miała wielu zadań taktycznych, szczególnie związanych z grą w obronie. Była jak Messi w Barcelonie - miała szukać sobie miejsce na boisku. Zmieniliśmy jej pozycję na taką, która była potrzeba u nas. Oceniamy jej półroczny pobyt jako zadowalający. Mam taki zwyczaj, że zawodniczce daje carte blanche - ma pół roku, by poznać filozofię gry Medyka, koleżanki, sztab szkoleniowy. Myślę, że na wiosnę będzie o wiele lepszą zawodniczką.

Parę słów o amerykańsko-kanadyjskim zaciągu. W tym momencie gra tylko Krystyna Sikora, kontuzjowana jest Cassidee Lynch. Pozostałe zawodniczki opuściły Medyka. To był dobry ruch, by szukać wzmocnień za Oceanem?

Skorzystaliśmy z piłkarek, które się do nas zgłosiły. To był pierwszy taki zaciąg. Te dziewczyny znalazły się w zupełnie innym świecie, są zupełnie inaczej wychowane, posiadają zdecydowanie inną mentalność. Wiele rzeczy je szokuje, np. że trener na treningu chodzi bez koszulki gdy mamy 35 stopniowy upał w Polsce. Nas szokuje wiele ich zachowań. Ale już teraz jedzie do nas kolejna zawodniczka z Kanady. 15 stycznia wyląduje w Warszawie. Jesteśmy bogatsi o te doświadczenia. Na pewno bariera kulturowa jest ogromna. Jeszcze jej nie pokonaliśmy. 

Pozytywnie należy ocenić przyjście Krysi Sikory. Najpierw nas zafascynowała, później miała bardzo dużego doła, ale końcówka rundy pokazała, że odnalazła się w Koninie, była bardzo mocnym punktem drużyny. Lynch miała strasznego pecha. Gdy grała, wydawała się bardzo utalentowana. Żałuję odejścia Kindzierski, ale właśnie te różnice kulturowe spowodowały, że odeszła.

Wielu ludziom stamtąd wydaje się, że ich liga uniwersytecka jest na bardzo wysokim poziomie, że poradzą sobie bez problemu w Ekstralidze. W Ekstralidze tak, w Medyku Konin nie. To jest proces. Gdyby BK została na dłużej byłaby super wzmocnieniem. One mają zupełnie inne podejście. Zawodniczki z Polski chcą z piłki nożnej żyć. Zawodniczki stamtąd mają zupełnie inną sytuacją materialną i chcą spełniać marzenie. Są jednak mniej profesjonalne i tego profesjonalizmu muszą się nauczyć.

strona 1 z 2
strona 1/2
Nie walczymy tylko z Górnikiem. Każdy marzy, by pokonać Medyka
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole