203 dni bez ligowej wygranej Górnika Konin na własnym terenie
Zirytowany po przegranym w doliczonym czasie gry meczu był trener Górnika Konin Damian Augustyniak. Szkoleniowiec konińskiej drużyny miał sporo pretensji do postawy swoich zawodników na boisku.
Drużyna przez duże D
- Delikatny thriller dla nas. Już w pierwszej połowie powinniśmy go zakończyć, strzelając trzecią bramkę. Ta pierwsza połowa zdecydowanie na naszą korzyść - oceniał sobotni mecz trener Gwardii Koszalin Łukasz Drożdżal. - Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie Górnik ruszy do ataków. Dużo nas kosztowała pierwsza połowa, dlatego później oddaliśmy zbyt dużo pola rywalom. Niepotrzebny faul Silskiego i w konsekwencji bramka na 1:2, choć my też mieliśmy sytuację, której nie wykorzystaliśmy, później jeszcze sam na sam, gdy zawodnik z Konina wybił z linii.
- Po bramce na 1:2 Górnik poczuł krew i szedł za ciosem. Bramka na 2:2 zasłużenie, bo akurat Górnik w tej części gry był lepszy od nas. Pokazaliśmy przede wszystkim charakter i że ta drużyna jest drużyną przez duże D. Zagraliśmy do końca, strzelamy bramkę na 3:2 i się bardzo z tego cieszymy - podsumował szkoleniowiec Gwardii.
F jak frajerzy
- Jak trener powiedział drużyna przez duże D, tak ja mogę powiedzieć o naszej postawie na boisku: ,,F jak frajerzy" - dosadnie stwierdził natomiast trener Górnika Damian Augustyniak. - Na pierwszą połowę nie wyszliśmy z szatni - zagubieni, nie potrafiliśmy wymienić trzech podań, rywal wysoko nas łapał, my przestraszeni, pod presją przeciwnika, nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce. Goście wykorzystali dwie sytuacje, mieli jeszcze dwie stuprocentowe, w pierwszej połowie mogli zamknąć mecz.
- Po przerwie powiedzieliśmy sobie, że nie mamy nic do stracenia, że musimy ruszyć mocno do przodu, zdobyć bramkę kontaktową i iść za ciosem. W konsekwencji to się udało. W drugiej połowie zostawiliśmy zdrowie, ale tak, jak powiedziałem na początku - F jak frajerzy. Ostatnia akcja meczu, bardzo ładny strzał gości i przegrywamy 2:3. Nie tego się spodziewaliśmy - oceniał szkoleniowiec Górnika.
Metamorfoza w zaledwie tydzień
Jeszcze przed tygodniem Górnik Konin pokonał na wyjeździe KP Starogard Gdański, a generalnie od początku sezonu, nawet gdy przegrywał, prezentował się z niezłej strony. Tymczasem spotkanie z Gwardią było jednym z najgorszych meczów biało-niebieskich w bieżących rozgrywkach. Czy ostatnie miejsce w tabeli zespołu z Koszalina nie zdemotywowało koninian?
- Jeżeli ktokolwiek zlekceważył drużynę przeciwną to niech się zastanowi, czy chce grać w piłkę. W tej lidze, niezależnie, czy przyjeżdża pierwsza, czy ostatnia drużyna, nie można przeciwnika lekceważyć. Trzeba go szanować i wyjść tak, jakby grało się w finale mistrzostw świata - przekonywał trener Damian Augustyniak. - Jeżeli każdy da z siebie maksimum od pierwszej do ostatniej minuty i przegramy, to nikt nie będzie mieć pretensji. Dzisiaj było zdecydowanie widać, że w pierwszej połowie nie graliśmy w piłkę, a w drugiej można było. Nie sądzę, żeby piłkarze zlekceważyli rywala, aczkolwiek patrząc z boku, szczególnie w pierwszej połowie, to tak wyglądało.
203 dni bez ligowej wygranej u siebie
Na zwycięstwo na własnym terenie Górnik Konin czeka już 203 dni. I poczeka jeszcze co najmniej trzy tygodnie. Po raz ostatni ligową wygraną u siebie biało-niebiescy zanotowali 9 marca w meczu ze Świtem Skolwin. Ta sytuacja to po części efekt stawiania na Pro Junior System w rundzie wiosennej zeszłego sezonu, ale i tak nie jest to wynik, z którego koninianie powinni być dumni.
- To jest zastanawiające, że potrafimy grać na wyjeździe. Potrzeba nam punktów u siebie, nie robimy tego i cały czas jesteśmy pod presją, bo jesteśmy na pograniczu bezpiecznego miejsca. Musimy się zastanowić nad sobą, bo tak dalej, w szczególności u siebie, nie może być - ocenia trener Damian Augustyniak