Szalony mecz Olimpii w Trzciance, czerwone kartki dla gospodarzy

Szóste zwycięstwo w tym sezonie odnotowała Olimpia Koło. Mecz z Lubuszaninem Trzcianka miał szalony przebieg, a dwóch członków sztabu szkoleniowego gospodarzy zakończyło spotkanie z czerwonymi kartkami.

Spotkanie w Trzciance przypominało mecz bokserski, w którym obaj pięściarze opuścili gardy i zasypali siebie nawzajem gradem ciosów. Pierwszy gol padł w dziesiątej minucie - w słupek trafił Marcin Urbański, a piłkę do siatki dobił Paweł Wicher. Odpowiedź Olimpii była natychmiastowa, już minutę później fenomenalnie z dystansu przymierzył Mikołaj Czajka. Do przerwy to Lubuszanin jednak prowadził, tuż przed końcem pierwszej połowy po raz drugi na listę strzelców wpisał się Paweł Wicher, tym razem dobijając piłkę po strzale Breno Fagundesa.

Druga połowa należała już do kolan. Najpierw wyrównanie Olimpii dał Dawid Zawadzki, a sześć minut później goście już prowadzili. Kontratak golem zakończył Krystian Sobieraj. Lubuszanin nie zamierzał jednak odpuszczać i w 72. minucie wyrównał - po rzucie rożnym trafił Mateusz Jurków.

Decydująca była sytuacja z 81. minuty. Arbiter spotkania zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego dla kolan. Wzburzyło to członków sztabu szkoleniowego gospodarzy. Dwójka z nich - trener Jarosław Feciuch i kierownik Krzysztof Grzyśnik - obejrzało czerwone kartki. Jedenastkę na czwartego gola dla Olimpii zamienił Krystian Sobieraj, goście wygrali 4:3.

Było to szóste zwycięstwo kolan w tym sezonie. Zespół Tomasza Mikusika zajmuje obecnie dziewiąte miejsce w tabeli z dorobkiem osiemnastu punktów. Kolejny mecz w przyszłą sobotę - Olimpia zagra na wyjeździe z Polonią Kępno.

Lubuszanin Trzcianka - Olimpia Koło 3:4 (10', 43' Paweł Wicher, 72' Mateusz Jurków - 11' Mikołaj Czajka, 63' Dawid Zawadzki, 69', 81' Krystian Sobieraj)

Olimpia Koło (skład wyjściowy): Bartosz Kordylewski - Konrad Cieślak, Robert Jędras, Mikołaj Czajka (C), Damian Siek, Michał Rutkowski, Krystian Sobieraj, Jakub Dębowski, Aleks Sieradzki, Patryk Olczyk, Mikołaj Makarowicz. 

fot. archiwum