Zmęczenie pokonało Górnika
Przed środowym meczem trudno było szukać wielu pozytywów dających nadzieję na korzystny wynik. Rywal Górnika, pomimo że ostatnio w słabszej formie, to wciąż czwarty zespół w tabeli. Koninianie zaś jako zespół z wąską kadrą odczuwali już trudy meczów co trzy, cztery dni. Na dodatek środa okazała się niezwykle upalnym dniem, co uprzykrzało grę obu zespołów (sędzia dwukrotnie przerywał spotkanie, by piłkarze mogli się ochłodzić).
Pierwsza połowa w wykonaniu gospodarzy była bardzo zła. Koninianie praktycznie nie zagrozili bramce Kujawii, dwa niecelne strzały z dystansu oddał tylko Maciej Adamczewski. Goście natomiast prezentowali solidny futbol, często podnosząc ciśnienie defensywie Górnika groźnymi wrzutkami i wygrywaniem pojedynków główkowych. Mimo tego pierwsza bramka padła po akcji po ziemi. W dwudziestej minucie Sebastian Hulisz zszedł do środka z lewego skrzydła i pewnym strzałem pokonał Adriana Bebłowskiego. Golkiper Górnika nawet nie drgnął pomiędzy słupkami. W kolejnych minutach swoich sił dwukrotnie próbował Mikołaj Plewa, lecz jego oba strzały okazały się niecelne.
W drugiej odsłonie spotkania Górnik zdecydowanie się obudził. W 55. minucie koninianie wywalczyli rzut wolny, lecz techniczny strzał Edisona wyłapał golkiper Kujawian. Dla środkowego obrońcy Górnika był to pierwszy mecz w biało-niebieskich barwach w meczu ligowym. Dwie minuty później gospodarze wyrównali. Świetne prostopadłe podanie dotarło do Krzysztofa Słowińskiego, który w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Kujawii. Radość koninian nie trwała jednak długo. Pięć minut później dośrodkowanie w pole karne wykorzystał Krzysztof Kretkowski, który zamykając akcję na długim słupku pokonał bramkarza biało-niebieskich. Do końca meczu koninianie starali się urwać choćby punkt gościom, jednak wszystkie próby (m.in. Pawła Błaszczaka i Krzysztofa Słowińskiego) okazywały się niecelne lub zatrzymywał je Maciej Kowalski. Po końcowym gwizdku piłkarze Górnika dosłownie padli na murawę, jednak pomimo zostawionych na boisku wielu sił przegrali 1:2.
Krzysztof Adamczyk nie miał wątpliwości związanych z przyczyną słabszej postawy swoich zawodników – Dzisiaj dopadł nas kryzys, to było widać od samego początku. To nie był ten zespół sprzed trzech dni. Było widać, że zespół jest zmęczony. Byliśmy dzisiaj słabsi fizycznie od przeciwników. Nie mogę im jednak odmówić woli walki – graliśmy do końca.
Trener koninian ocenił również występ debiutanta, obrońcy Edisona – Nie jestem do końca zadowolony z jego występu. Spodziewałem się zdecydowanie więcej po jego grze. Nie zrobił jakichś katastrofalnych błędów, ale ogólnie nie jestem z niego zadowolony. Nie chciałbym też jednak zawodnika, który dzisiaj dopiero debiutował w tej drużynie, czymś obarczać.
W związku z wygraną Lubuszanina Trzcianka, Górnik Konin spadł na piętnaste miejsce w tabeli. Kolejne spotkanie biało-niebiescy zagrają już w najbliższą sobotę. Na wyjeździe koninianie zmierzą się z Ostrowią 1909 Ostrów Wlkp.
Górnik Konin: Adrian Bebłowski, Mateusz Augustyniak, Edison Fernandes da Silva, Adrian Bieńkowski, Tymoteusz Urbański, Bartosz Modelski, Dawid Śnieg (46’ Krzysztof Słowiński), Łukasz Stański (67’ Piotr Bartczak), Mateusz Insiak, Maciej Adamczewski, Paweł Błaszczak.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.