W meczu na szczycie Polonus wyraźnie słabszy od Lipna Stęszew

W piątej kolejce V ligi, grupy drugiej doszło do meczu na szczycie pomiędzy Polonusem Kazimierz Biskupi, a Lipnem Stęszew. Gospodarze tego meczu miło wspominać z pewnością nie będą.

Obie ekipy zajmowały do tej pory czołowe miejsca, przy czym Lipno prowadziło w tabeli ze względu na lepszy stosunek bramek. O tym, że goście potrafią strzelać Polonus boleśnie przekonał się w sobotę. Przegrał bowiem aż 0:6. Borykający się z problemami kadrowymi gospodarze nie byli w stanie nic zdziałać przeciwko bardzo dobrze dysponowanym tego dnia gościom.

Do przerwy Polonus przegrywał 0:2. Była to więc strata, którą zdecydowanie można odrobić. W drugich 45-ciu minutach Lipno niemal nie wychodziło z połowy Polnonusa, dokładając kolejne trafienia. Poza tym w 57. minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić bramkarz, Mateusz Szymański.

Na temat przyczyn takiego, a nie innego obrotu spraw wypowiedział się trener kazimierzan, Marcin Woźniak: – Dzisiaj było bardzo dobrze widać, że mierzyliśmy się z zespołem lepszym po każdym względem. Zagraliśmy bardzo słabo, trzeba się z tym zmierzyć i o tym zapomnieć. Gramy osłabieni, bo przecież nie ma serca drużyny, Norberta Grzelaka. Nie ma także Piotra Kurowskiego, Mateusz Szymański w trakcie meczu zszedł z kontuzją. Na początku rozgrywek odeszli od nas Damian Maciejewski i Piotr Gorgolewski. Przed każdym meczem wypadają nam kolejni zawodnicy, dzisiaj graliśmy bez pięciu z nich. Gramy dalej, nic się nie zmienia w naszym podejściu. Cieszy reakcja po stracie drugiej bramki, gdy wyszliśmy wyżej, zagraliśmy bardziej ofensywnie. A poza tym trzeba zauważyć, że mogliśmy stracić więcej goli. Lipno to zespół bardziej dojrzały piłkarsko, o znacznie większej jakości, lepiej operujący piłką, a my nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Przy wyniku 0:3 postawiliśmy wszystko na jedną kartę i wiadomo jakie są opcje - albo w jedną, albo w drugą stronę.

Trener Woźniak odniósł się także do udanego początku sezonu, w którym jego ekipa zanotowała cztery zwycięstwa. – Wcześniejsze mecze bardzo nam się układały. Nasza dobra gra wynikała także z tego, że przeciwnikami byli beniaminkowie, czy zespoły, które będą walczyć o utrzymanie. Ale też trzeba przyznać, że wtedy graliśmy lepiej niż dzisiaj.

Po meczu z Lipnem przed piłkarzami Marcina Woźniaka nie mniej trudne zadanie. W niedzielę udadzą się do Grodziska Wielkopolskiego, by walczyć z Naszą Dyskobolią, piątą obecnie drużyną w tabeli. Po sobotniej porażce Polonus zajmuje trzecią lokatę.

Piątą porażkę z rzędu zaliczył beniaminek ze Strzałkowa. Tym razem okazał się gorszy od Stelli Luboń, ulegając 1:2. Podobnie jak w Kazimierzu Biskupim to goście do przerwy prowadzili 2:0. Ambitna pogoń w końcówce doprowadziła do uzyskania gola kontaktowego po strzale Sebastiana Kułagi z rzutu wolnego. Nic więcej jednak nie udało się w tym spotkaniu już zrobić i kolejna porażka stałą się faktem. Teraz Polanin musi poszukać punktów na boisku lidera ze Stęszewa, co wydaje się zadaniem niewykonalnym.

Polonus Kazimierz Biskupi – Lipno Stęszew 0:6 (19' Szymon Ćwiek sam., 28',71' Bartosz Dylewski, 64' Jakub Budzyń, 80' Benjamin Bednarz, 86' Jan Borowiak)

Polanin Strzałkowo – Piast Kobylnica 1:2 (88' Sebastian Kułaga – 30' Wojciech Tokarski, 44' Adam Michalak)