Włodzimierz Przybyła: „KKF Konin to jedna wielka rodzina”
Jedenastego marca KKF Automobile Torino Konin wywalczył historyczny awans do I ligi futsalu. O najważniejszych momentach poprzedniego sezonu w rozmowie z portalem lm.pl opowiada prezes klubu, Włodzimierz Przybyła.
Dariusz Walory: Co czułeś po ostatnim gwizdku sędziego, gdy wygraliście we Wrześni 8:4 i awansowaliście do I ligi?
Włodzimierz Przybyła, prezes KKF Automobile Torino Konin: Byłem mega szczęśliwy. W poprzednich latach podejmowaliśmy nieśmiałe próby awansu i kilka razy byliśmy bardzo blisko. Jednak zawsze brakowało przysłowiowej „kropki nad i”. W tym sezonie było zupełnie inaczej. W zarządzie nie poruszaliśmy tej kwestii, nie rozmawialiaśmy o niej także z zawodnikami. Mieliśmy takie samo podejście jak Przemek Skibiszewski, który zawsze po meczach mówił, że najważniejsze jest każde kolejne spotkanie. Krok po kroku, bez presji.
Który mecz twoim zdaniem był najważniejszy w walce o awans? Był w ogóle taki?
Chyba inauguracja z Wiarą Lecha Poznań. To było mega trudne spotkanie. Wygraliśmy 2:0, a goście mieli dużo sytuacji i mogło być różnie. Wtedy zacząłem myśleć, że może coś z tego być. Do tej pory zawsze znalazł się ktoś, kto był lepszy. Zawsze mieliśmy pecha do drużyn w których byli Dariusz Pieczyński, Łukasz Pieczyński, Daniel Lebiedzisńki. Jak wiedziałem, że będziemy z nimi grać wpadałem w panikę (śmiech)
Tym bardziej, że w poprzednim sezonie, ledwie kilka miesięcy wcześniej, od pewnego momentu KKF walczył o utrzymanie.
Tu jest kolejna różnica. Rozgrywki zawsze zaczynaliśmy od strat punktów, a teraz było zupełnie inaczej. Po udanym początku w głowach zawodników pojawił się spokój i to procentowało później.
Teraz wyjaśnijmy co się wydarzyło w Połczynie-Zdroju (KKF choć prowadził do przerwy 3:2 uległ 3:8).
Tomasz Łowiński, kierownik naszej drużyny mówi, że ligę wygrywa się meczami z ekipami z dołu tabeli, a nie z góry. Przed pierwszym gwizdkiem staraliśmy się nie dopisywać sobie punktów. Stało się tak, że „nie dojechaliśmy na ten mecz”. Po prostu przegraliśmy mentalnie. Do tego doszły kontuzje i infekcje. Kilku chłopaków walczyło z jakimś wirusem, ciężko powiedzieć co to było.
Nie mogę nie zapytać o twoje zdanie na temat sposobu komentowania meczu podczas transmisji, którą udostępnił na swoim profilu społecznościowym KP Września. Momentami było dość kontrowersyjnie.
Jednym z komentatorów na meczu był bramkarz klubu z Wrześni. Jego wypowiedzi były bardzo nieodpowiedzialne i mijały się z prawdą. Przecież wystarczy przeczytać regulamin rozgrywek i kilka głupot byłoby mniej. Chłopaka za bardzo poniosły emocje. Poza tym takie czy inne sympatie kibicowskie nie powinny mieć wpływu na ocenę sytuacji boiskowych. To, że kibicuje drużynie z Poznania nie uprawnia go do fałszowania rzeczywistości. Na futsalu takie coś nie przechodzi. Wydział w PZPN, który zajmuje się futsalem ten i inne podobne przypadki dostrzegł i ma swoje wnioski. W przyszłości takie zachowania będą piętnowane.
To jest też o tyle dziwne, że niemal natychmiast awansu pogratulowało wam kilku pierwszoligowców.
W świecie futsalu KKF Automobile Torino Konin jest rozpoznawalną i szanowaną marką. Mogę zdradzić, że w trakcie sezonu odbierałem telefony od różnych klubów, że to właśnie my powinniśmy awansować.