Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPowstaniec Wielkopolski, który budował w Koninie wały i kopalnię

Powstaniec Wielkopolski, który budował w Koninie wały i kopalnię

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Powstaniec Wielkopolski, który budował w Koninie wały i kopalnię
Konińskie Wspomnienia

Miał 23 lata, kiedy z karabinem w ręku ruszył do walki o przyłączenie Wielkopolski do odradzającego się państwa polskiego. Dzisiaj mija dokładnie sto pięć lat od chwili, kiedy w składzie kompanii dowodzonej przez jego starszego brata Michał Wietrzyński (fot. 1) znów znalazł się na wojnie.

Piszę „znów”, ponieważ urodzony w Kaczanowie pod Wrześnią dwudziestolatek, został na początku 1915 roku wcielony do niemieckiej armii i skierowany na front rosyjski. Szczęśliwie przeżył tę opresję i po demobilizacji wrócił w rodzinne strony. Na wieść o formowaniu przez Ignacego, jego starszego brata, powstańczego oddziału, znów chwycił za broń, tym razem już dobrowolnie. Wspominam o nim, ponieważ kilkanaście lat po tych historycznych wydarzeniach Michał Wietrzyński znalazł się w Koninie, gdzie najpierw budował kanał Warta-Gopło i wały nad Wartą, a podczas wojny został zatrudniony w kopalni węgla brunatnego, w której dziejach odegrał niemałą rolę.

Ze wsparciem dla Gniezna

Powstanie Wielkopolskie wybuchło nazajutrz po przyjeździe do Poznania Ignacego Paderewskiego, znanego na całym świecie pianisty i dzięki temu skutecznego orędownika polskiej niepodległości. Wywołali je tak naprawdę sami Niemcy, usiłując nie dopuścić do wizyty w stolicy Wielkopolski znakomitego wirtuoza a potem ją utrudnić jak to tylko możliwe. Bali się, że rozbudzi wśród Polaków nastroje niepodległościowe. Eskalowali napięcie tak dalece, że wieczorem 27 grudnia 1918 roku padły pierwsze strzały.

Kompania Michała Wietrzyńskiego przystąpiła do działania następnego dnia, rozbrajając 150-osobowy oddział niemiecki. Po oswobodzeniu Wrześni z powstańczych oddziałów sformowano batalion liczący pół tysiąca żołnierzy. W niedzielę, 29 grudnia kompania Michała Wietrzyńskiego otrzymała rozkaz wsparcia zagrożonego przez Niemców Gniezna. Tam powstańcy bardzo sprawnie i bez strat opanowali miasto już 28 grudnia, a rozbrojonych żołnierzy niemieckich jeszcze tego samego dnia wsadzili do pociągu. Dla Niemców była to prestiżowa porażka, którą odnotowano nawet w Berlinie, więc 29 grudnia po południu pod Gniezno podszedł silnie uzbrojony oddział 400 żołnierzy 54. pułku piechoty z Bydgoszczy wraz z baterią artylerii.

Ostrzelani przez Niemców

Dwie wrzesińskie kompanie z oddziałem ciężkich karabinów maszynowych dotarły do Gniezna w nocy z 29 na 30 grudnia, a rano wzmocniło je jeszcze 80 powstańców z Poznania. Tymczasem na miejscu trwały szacunki własnych sił, w których przeważyła opinia, że trzeba rozmawiać, bo z posiadanymi siłami nie da rady pokonać Niemców, więc oddział Michała Wietrzyńskiego został odesłany do Wrześni.

Ale jak to w ochotniczych działaniach wojskowych bywa, część oddziałów chciała walczyć dalej i w rezultacie 120 żołnierzy opanowało część majątku w podgnieźnieńskim Zdziechowie, gdzie stacjonowały niemieckie posiłki. Na wieść o tym, w Gnieźnie zaczęto organizować dla nich wsparcie, znów ściągając posiłki, między innymi z Wrześni. W ten sposób Michał Wietrzyński znalazł się wraz ze swoim oddziałem pod Zdziechowem, gdzie zostali ostrzelani przez przestraszonych ich widokiem Niemców. Ostrzał nie trwał na szczęście długo i jeszcze tego samego dnia wrócono do rozmów, które skończyły się 31 grudnia rozbrojeniem i odesłaniem niemieckich żołnierzy, którzy pozostawili powstańcom pokaźny arsenał: przeszło 300 karabinów, 12 cekaemów ze sporą ilością amunicji oraz 5 kuchni polowych i 89 koni.

Osiem lat fortecy

Nieco ponad tydzień później kompania Michała Wietrzyńskiego wzięła udział w walkach o Szubin pod Bydgoszczą, który żołnierze Grenzschutzu odbili z rąk powstańców w nocy z 2 na 3 stycznia 1919 roku. Niemcy skoncentrowali tam spore siły - około 380 ludzi, 2 ciężkie i 2 lekkie karabiny maszynowe oraz 2 działa - do przeprowadzenia ataku w kierunku Żnina i Kcyni. Ponieważ w samym mieście doszło do internowania mieszkańców polskiej narodowości, których wywożono następnie do obozów założonych w Szczecinie Dąbiu i Goleniowie, zdecydowano się na akcję zaczepną, której celem była likwidacja garnizonu w Szubinie.

Zamiarem dowództwa było poprowadzenie równoczesnego ataku z czterech stron przez cztery oddziały. Jednak z powodu gołoledzi oddział z Wrześni nie dotarł na wschodnie rubieże Szubina o ósmej rano, kiedy zaplanowano początek działań. Mimo to zdecydowano się na natarcie, które załamało się pod ogniem niemieckiej obrony. Grupa Michała Wietrzyńskiego dotarła na miejsce, kiedy walki już dogasały. W rezultacie 23 powstańców poległo, 20 było rannych, a 92 wzięto do niewoli. Wśród tych ostatnich znalazł się Michał Wietrzyński (na fot. 2 stoi w górnym rzędzie piąty od prawej). Jako pruski poddany został 1 maja 1919 roku skazany za zdradę stanu przez Sąd Wojskowy w Bydgoszczy na 8 lat fortecy, ale - zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego - w końcu października odzyskał wolność. I znów trafił do polskiej armii, a konkretnie do I Pułku Strzelców Wielkopolskich w Krotoszynie i wrócił do cywila dopiero w kwietniu 1920 roku.

Cztery złote za dzień pracy

W wolnej Polsce Michał Wietrzyński imał się różnych prac, między innymi przy budowie dróg, a w 1925 roku, w wieku 30 lat, podjął naukę w Technikum Budowlanym w Poznaniu, gdzie trzy lata później uzyskał dyplom technika melioracji („zawód: nadzorca meljoracyjny”). Jako pracownik Biura Melioracji Rolnych Franciszka Rzymkowskiego w Łasku wykonywał prace na terenie województwa łódzkiego, aż w 1935 roku zatrudnił się w Państwowym Zarządzie Wodnym w Koninie, gdzie zajmował się regulacją koryta Warty. Maciej Wietrzyński zachował książeczkę ubezpieczeniową ojca, z której wynika, że w kwietniu 1935 r. Państwowy Zarząd Wodny w Koninie płacił mu za pracę przy obwałowaniu prawego brzegu Warty (fot. 3) od Koła do Woli Podłężnej sześć złotych dziennie. Podobną kwotę (bywało że spadała do czterech złotych dziennie) zarabiał również w Państwowym Kierownictwie Budowy Kanału Warta-Gopło, które zatrudniało go w charakterze dozorcy robót ziemnych od 3 maja 1938 r.

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole