Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościAktywistka: Ubolewam, że w umowie koalicyjnej nie ma słowa o aborcji

Aktywistka: Ubolewam, że w umowie koalicyjnej nie ma słowa o aborcji

Dodano:
Aktywistka: Ubolewam, że w umowie koalicyjnej nie ma słowa o aborcji
ROZMOWA

Rozmowa z Mają Włodarczyk, studentką i aktywistką Inicjatywy WSCHÓD, o treści umowy koalicyjnej podpisanej przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę (PSL i Polskę 2050) i Nową Lewicę.

Wie Pani ile razy w umowie koalicyjnej Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi (PSL i Polski 2050) i Nowej Lewicy padło słowo „młodzi” lub jemu podobne? 

Nie wiem. Pewnie mało. 

Dwa razy. Jeśli dodamy do tego „dzieci” – siedem razy. Plus jeden raz padło „młode pokolenie”. Oczywiście, można założyć, że cała umowa jest adresowana do młodych ludzi, bo dotyczy przyszłości Polaków. Ale co ważnego, zgodnego z oczekiwaniami stricte młodego pokolenia znalazło się w tym dokumencie? 

Zakładam, że umowa jest adresowana do wszystkich Polaków, więc i młodych. Zwłaszcza że młodzi odrobili przed tymi wyborami lekcje i zaangażowali się w akcje społeczne, a potem tłumnie poszli do urn. Dla nas - Inicjatywy WSCHÓD - z perspektywy klimatycznej bardzo istotny jest dość obszerny punkt umowy koalicyjnej na temat klimatu i ochrony środowiska. Pozytywnie zaskoczyło mnie również postępowe ujęcie edukacji, dobrostanu zwierząt czy zapowiedź nowelizacji kodeksu karnego w odniesieniu do mowy nienawiści ze względu na orientację seksualną. Te punkty pokazują, że w dużej mierze wysłuchano postulatów wielu organizacji pozarządowych, a sama umowa jest całkiem nowoczesna i ciekawa z perspektywy pokolenia tzw. debiutantów. 

Czyli osób, które pierwszy raz po uzyskaniu pełnoletności mogły głosować w wyborach.  

Tak. Osób, które w swoim dorosłym, świadomym życiu nie znają innej polityki rządowej niż ta Prawa i Sprawiedliwości. Po raz pierwszy pojawia się przed nami perspektywa innego rządu, a podwaliną pod jego powstanie ma być właśnie umowa koalicyjna. Po raz pierwszy tego typu dokument możemy przeczytać w całości, publicznie, transparentnie. Traktuję go jako smaczną przystawkę, ale mam apetyt na więcej.  

Czego w umowie koalicyjnej, Pani zdaniem, brakuje? 

Nie pada w niej ani jedna kwota, ani jeden szczegół dotyczący finansowania planów programowych. Pytanie: czy to sprytna ucieczka od konkretów, czy może świadomy znak zapytania przed wykonaniem audytu budżetu? Do końca nie wiadomo, w jakim stanie są finanse publiczne. Deficyt budżetowy jest wysoki. 

Między innymi z powodu braku takich konkretów partia Razem nie chce wejść do koalicji.  

Szanuję tę postawę. Depenalizacja aborcji, zwiększenie finansowania ochrony zdrowia czy nauki były fundamentalnymi postulatami partii Razem, a nie znalazły się w umowie. Wierzę, że ten krok może nam wszystkim wyjść na plus, bo Razem stanie się wewnętrzną mini-opozycją przy rządzie.    

Wspomniane przez Panią słowo aborcja nie pojawia się w umowie koalicyjnej.  

Ubolewam nad tym i jestem zawiedziona. Rozmowy z bardzo wieloma osobami, które prowadziłyśmy w ramach kampanii „Cicho już byłyśmy”, jasno pokazały, że Polki oczekują liberalizacji prawa aborcyjnego. Spora część kampanii wyborczej zarówno Lewicy, jak i KO, dotyczyła tej sprawy. Brak zapisu o niej w umowie koalicyjnej pokazuje, jak duży wpływ na treść miała Trzecia Droga. Dla nas kobiet to policzek. Wierzę jednak, że słowa w kampanii wyborczej nie były rzucane na wiatr. To może okazać się już niebawem podczas głosowań nad złożonymi podczas pierwszego posiedzenia Sejmu przez Lewicę dwóch projektów ustaw aborcyjnych (o depenalizacji aborcji oraz możliwości jej wykonania do 12. tygodnia ciąży – przyp.red.). 

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole