Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościChce wyjaśnić okoliczności śmierci brata. Mężczyzna utonął w Warcie

Chce wyjaśnić okoliczności śmierci brata. Mężczyzna utonął w Warcie

Dodano: , Żródło: LM.pl
Chce wyjaśnić okoliczności śmierci brata. Mężczyzna utonął w Warcie

Siostra 58-latka, którego zwłoki wyłowiono w połowie września z Warty, chce wiedzieć co się stało z jej bratem. Śledztwo w tej sprawie prowadzi konińska prokuratora.

Grażyna Bielewska przyjechała ze swoim 58-letnim bratem Janem z powiatu tureckiego. Ostatniego dnia sierpnia pojawiła się z nim w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Koninie. Mężczyzna miał skierowanie na oddział wewnętrzny. Zlecono badanie tomografem, na które został zawieziony karetką z ul. Szpitalnej na ul. Wyszyńskiego.

- Myślałam, że brat wyszedł z ul. Wyszyńskiego. Jest jednak widoczny na monitoringu i okazało się, że wyszedł z ul. Szpitalnej. To znaczy, że musiał wrócić z badania, ale na SOR nie wszedł. Poszedł w dół, do miasta – mówi Grażyna Bielewska. - Mam pretensje do służb medycznych z Konina. Będę czyniła wszelkie starania, żeby wyjaśnić sprawę. Bratu już nie pomogę, ale oby inni, którzy trafiają na SOR nie doznali takich sytuacji – dodaje.

Mężczyzna był poszukiwany przez policję z Turku i Konina, a od 6 września również przez Biuro Rutkowski.

- Dotarliśmy do świadków, którzy widzieli pana Jana. Szczególnie skupiliśmy się na rejonie starego Konina. Ten teren był przez nas penetrowany, również z wykorzystaniem drona – mówi Krzysztof Rutkowski. - Poszukiwania zakończyły się 12 września, ponieważ ciało zostało odnalezione między mostem Toruńskim, a Trasą Warszawską – dodaje.

Zdaniem właściciela Biuro Rutkowski, pana Jana być może udałoby się odnaleźć żywego, gdyby koniński szpital zareagował na zniknięcie pacjenta i gdyby policjanci z Turku namierzyli szybciej telefon zaginionego.

- Zaniedbanie pierwsze było w Turku, gdyby wcześniej policja ustaliła lokalizację. Ostatni raz z bratem rozmawiałam około godz. 22.00. Później telefon się rozładował. Zaginięcie zgłosiłam około godz. 22.30.  Mój brat nie wiedział, że jest w Koninie. Uruchomiła się w nim jakaś pamięć wsteczna – mówi Grażyna Bielewska. - Nie wiemy co się stało, czy zasłabł, stracił orientację, czy usiadł i osunął się do wody – dodaje.

Sprawę wyjaśnia konińska prokuratura.

 

fot. Tristan Tomczak

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole