Lenin cytowany jak papież, a dzieci zasypiały na lekcjach
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Każdy miał w zeszycie bibułę, którą kładliśmy na zapisaną stronę przed odwróceniem kartki lub suszyliśmy kleksa, jeśli zdarzyło się, że spłynął ze stalówki na papier. Szkolne przybory trzymaliśmy w drewnianych piórnikach (widać je na ławce na fot. nr 4), toteż kiedy w drodze do szkoły trzeba było przyspieszyć, wszystko to razem głośno nam grzechotało, obijając się o siebie i ściany tekturowych w większości tornistrów.
Ala i Murzynek Bambo
Naukę zaczynaliśmy od opowiadania obrazków z pierwszych stron „Elementarza” Mariana Falskiego (il. nr 5). Pierwszy cały, dwuliterowy zaledwie wyraz to było imię Asa - psa legendarnej już Ali. Potem była: lala, las z lisem i wreszcie Ola, koleżanka Ali. Pierwszy dłuższy tekst składał się z dziewięciu króciutkich zdań (il. nr 6). Z czasem teksty czytanek się rozrosły. Opowiadały nam o zwykłej, bezpiecznej codzienności, w której człowiek jest dobry i pracowity. Był wierszyk o abecadle, które z pieca spadło, o Murzynku Bambo, który uciekał na drzewo przed kąpielą, o skłóconych Pawle i Gawle oraz kotku, któremu śniła się „wielka rzeka pełna mleka”.
Arystarch i 41 innych pierwszaków
W klasie było nas – rzecz dzisiaj nie do pomyślenia - aż czterdzieści dwoje (w tym 27 dziewcząt), toteż dla pomieszczenia nas wszystkich potrzebnych było 21 ławek. Nie byliśmy przy tym żadnym wyjątkiem. Choć pięć lat wcześniej do nowego gmachu szkoły (będącej zarazem Pomnikiem Tysiąclecia Państwa Polskiego) przeniosło się z baraków na rogu Dworcowej i Alei 1 Maja niewiele ponad pół tysiąca uczniów, to w roku szkolnym 1968/69 do Szóstki chodziło ich już aż 1396, a więc ponad dwa razy więcej. Zajęcia odbywały się na trzy zmiany i kończyły dopiero o godzinie 18.10. Myśmy tego nie dostrzegali – w końcu innej szkoły nie znaliśmy.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.