Mieszkańcy blokowali przed wojną ulicę 3 Maja z powodu... radia
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Skąd czerpali wiedzę o świecie ludzie, którzy nie tylko nie mieli telefonów komórkowych i komputerów, ale nawet telewizorów, a nieliczni tylko korzystali w domu z odbiornika radiowego? O tym między innymi można przeczytać w książce Jacka Wiśniewskiego „Stary Konin”.
Posiadaczem pierwszego w Koninie odbiornika radiowego był w latach dwudziestych ubiegłego wieku Michał Opas, właściciel kamienicy tuż przy konińskim ratuszu (nie widać jej na poniższym zdjęciu, ale znajduje się na prawo od ratusza), na której parterze znajdował się, należący do niego, sklep kolonialny a na piętrze – bank.
„Ogromny, sześciolampowy Philips Michała Opasa był, w pewnym sensie, użytkowany przez całe miasto. W każdą niedzielę o godzinie jedenastej przed południem pan Michał wystawiał na balkon potężną tubę radia. O tej porze transmitowano uroczyste nabożeństwo celebrowane w kościele Mariackim w Krakowie. Przed sklepem przy 3 Maja gromadziły się takie tłumy słuchaczy, że nie sposób było przejść ulicą.” – cytuje autor opowieść Tadeusza Anteckiego, wieloletniego konińskiego adwokata i wielce zaangażowanego strażaka ochotnika.
Pojawia się pytanie, skąd w takim razie mieszkańcy Konina czerpali wiedzę o wydarzeniach krajowych i zagranicznych? Jej źródłem była przede wszystkim prasa. W naszym mieście ukazywał się co tydzień Głos Koniński (poniżej kopia jednego z egzemplarzy, znajdującego się w zasobach Archiwum Państwowego w Poznaniu, Oddział w Koninie), z którego zawartości pełnymi garściami korzystał Jacek Wiśniewski, redagując „Stary Konin”.
W 1921 r. na przykład mieszkańcy Konina długo rozpamiętywali samobójczą śmierć niejakiej Sarnowskiej, która zatruła się chlorkiem rtęci. „Powodem samobójstwa, jak stwierdza pozostawiona przez nią kartka, był brak środków materjalnych do życia” – cytuje Głos Koniński Jacek Wiśniewski. Również zatrucie było powodem śmierci, którą koniński tygodnik opisał rok później, ale tym razem winna była – jak stwierdził autor notki – zbyt wysoka cena wódki, która „od picia nikogo nie odwodzi, natomiast gubi zwyczajnych spożywców, którym w miarę używania dobra wódka służy na zdrowie, a wyrabiana potajemnie tańsza trutka śmierć przynosi".
Zdecydowanie dłużej i mocniej przeżywano tragiczne zdarzenie z czerwca 1935 r., kiedy – jak donosił Głos Koniński – wędrowny piekarz z Czarkowa napadł na 9-letnią dziewczynkę z Nowego Dworu, która wybrała się do sklepiku na Chorzniu (w oryginale „Chorzeniu”). „Zbrodniarz wciągnął ją w żyto, gdzie dokonał na niej gwałtu, następnie przeciął jej gardło. Zwłoki zamordowanego dziecka znaleziono po kilku godzinach.” Sprawcę wkrótce ujęto, ale o procesie, który toczył się zapewne przed sądem w dalekiej Łodzi, tygodnik już nie napisał.
autor: Robert Olejnik
e-mail: r.olejnik@redakcja.lm.pl, tel. 730 000 130
Chcesz nas zainteresować tematem? Czekamy na sygnały/materiały. Piszcie na alert@lm.pl.
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
Twój komentarz może zostać przeczytany przez tysiące osób. Wydawca portalu LM.pl spółka LM LOKALNE MEDIA Sp. z o.o. nie bierze odpowiedzialności za jego treść. Komentarze zniesławiające lub mogące naruszać dobra osobiste osób trzecich grożą odpowiedzialnością karną i cywilną. Osoby pokrzywdzone mogą skutecznie dochodzić swoich praw w organach ścigania i w sądach. Zgodnie z ust. 16 Regulaminu Twój komentarz może zostać opublikowany nie tylko na tej stronie, ale również w innych mediach.
Komentarze nie na temat są usuwane.
KOMENTOWAĆ MOGĄ TYLKO OSOBY ZALOGOWANE