Dwieście tysięcy brakuje na wypożyczalnie rowerów miejskich

Pieniądze nie są jedyną przeszkodą. Nextbike zgłosił ponad dwadzieścia pytań do tak zwanej Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ), wytykając Miejskiemu Zakładowi Komunikacji, który ogłosił przetarg, błędy i nierealistyczne terminy. Większość postulatów firmy została uwzględniona, w tym przesunięcie terminu wdrożenia systemu, ale na niektóre nie wyrażono zgody. A potencjalny wykonawca zastrzegł, że część z nich może mieć wpływ na kalkulację kosztów usługi.

Nextbike ma silną pozycję przetargową, bo jest operatorem 28 spośród 36 systemów rowerów miejskich funkcjonujących w Polsce. BikeU, największy spośród jego konkurentów, ma ich tylko cztery, w tym ten najstarszy - krakowski. O pozycji Nextbike’a najlepiej świadczy fakt, że otrzymał od swojej niemieckiej firmy matki dziesięcioletnią licencję na dostawę i obsługę miejskich systemów rowerowych na terytorium Norwegii, Finlandii i Islandii i właśnie realizuje takie zlecenie na 300 rowerów dla fińskiego Turku.

Konin nie wyraził na przykład zgody na umieszczanie reklam na tylnej osłonie rowerowych kół, co pozwoliłoby obniżyć koszty Konińskiego Roweru Miejskiego. Nie wyraził też zainteresowania poszerzeniem oferty o rowery dziecięce, tandemy i transportowe (typu cargo) – pozwalające na przewożenie towarów lub osób.

Czy wobec wymienionych przeszkód doczekamy się w tym roku roweru miejskiego. Wydaje się, że władze Konina są zdeterminowane, bo mamy przecież rok wyborczy. Z drugiej strony z pustej kasy miejskiej i Salomon nie naleje. Chyba że miasto wynegocjuje - po ewentualnym unieważnieniu przetargu - niższą cenę, być może kosztem okrojenia projektu.

A tak na marginesie tej sprawy nie da się nie zauważyć, że to kolejna inwestycja w Koninie, której koszty zostały oszacowane zbyt nisko.

Robert Olejnik

koninjestnasz@portal.lm.pl

Fot. Jędrzej Olejnik