Wyborcze inwestycje ważniejsze są od tego, co już zbudowano
KONIN JEST NASZ
Ponieważ inwestycje celowo kumuluje się w roku wyborczym, trudno jest zaplanować i wykonać je z sensem. Wszystko odbywa się chaotycznie i bez koordynacji. Najpierw buduje się drogę, później ją rozbiera, żeby przełożyć kable energetyczne lub telekomunikacyjne, albo buduje kanalizację sanitarną. Skutkiem choćby w tym roku jest brak wykonawców, którzy żądają w związku z tym większych pieniędzy za swoje usługi. O czym z ubolewaniem mówi sam Józef Nowicki.
O jednym z drobniejszych przejawów tego bałaganu zawiadomiła naszą redakcję mieszkanka ulicy Zagórowskiej. Otóż któregoś pięknego poranka w ubiegłym tygodniu okazało się, że nie może wyjechać na ulicę samochodem, bo wzdłuż ogrodzenia posesji w miejscu chodnika zieje kilkudziesięciocentymetrowa dziura, w której budowana jest ścieżka rowerowa (jak na fot. 11). – Gdyby ktoś nas o tym uprzedził, zaparkowałabym auto gdzie indziej – żaliła się kobieta.
Co gorsza, ponieważ najważniejsze jest skumulowanie funduszy na przedwyborczy wysyp inwestycji, oszczędza się na niezbędnych remontach i bieżącej konserwacji obiektów już istniejących. Czego najdobitniejszym przykładem jest rozsypujący się amfiteatr (fot. 12-14), a najbardziej kosztownym pomnikiem pozostanie już na zawsze rozebranie trzydziestoletniego zaledwie wiaduktu Briańskiego! Konstrukcję trzeba było wyburzyć (fot. 15-17), bo władze Konina nie wykonywały zaleceń biegłych, którzy regularnie alarmowali, że stan obiektu coraz bardziej się pogarsza. I wcale się nie upieram, że odpowiedzialni za to powinni trafić do więzienia. Wystarczy, że do końca swojego życia będą musieli ponosić koszty swojej beztroski. Niech zwrócą mieszkańcom Konina chociaż część strat, na jakie ich narazili!
Żeby tak się stało, trzeba jesienią wziąć udział w wyborach.
Robert Olejnik
koninjestnasz@portal.lm.pl
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.