Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKuba już w gimnazjum wiedział, że w Koninie nie ma przyszłości

Kuba już w gimnazjum wiedział, że w Koninie nie ma przyszłości

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Kuba już w gimnazjum wiedział, że w Koninie nie ma przyszłości

- Już rok pracujemy z nimi nad tym projektem i wszystko idzie na tyle dobrze, że w styczniu wracam do Walii, by kontynuować tę pracę. Nie byłoby tego wszystkiego, gdybyśmy nie dostali wsparcia, ale dyrektor powiedział nam od razu: „ja wam otworzę wszystkie drzwi, jakie będziecie chcieli, ale wy w te drzwi wejdziecie sami”. I te drzwi trzeba otwierać dzieciakom w Koninie, bo one mają pomysły i potencjał.

Jakub Grzelak uważa, że polskiego systemu edukacyjnego nie da się – jak się wyraził - przeskoczyć, ale można dać ludziom młodym coś swojego, żeby mieli poczucie, że to jest ich własne. – Mamy przecież w Koninie osoby utalentowane plastycznie – przypomniał. - Gdzie są wystawy, na których mogliby pokazać swoje prace i wystawić je na sprzedaż?

Kuba uważa, że młodzi ludzie w Koninie są pełni pomysłów i zapału, żeby wcielać je w życie, tylko nie wiedzą, jak to zrobić. - Fajnym pomysłem byłoby postaranie się w Koninie o klasę z maturą międzynarodową (International Baccalaureate). Ja sam taką pisałem i mam porównanie, czym różni się od polskiej. W naszej szkole wystarczy zapamiętać wszystko z podręcznika i przepisać to słowo w słowo. Na maturze międzynarodowej trzeba poprowadzić projekt społeczny i napisać esej naukowy na cztery tysiące słów.

Choć wszystko, co młody koninianin mówił o swojej brytyjskiej szkole, było jednym wielkim oskarżeniem polskiej oświaty, on sam powstrzymywał się od ocen. Nie wszystko, co mówił, musiało się podobać, nie wszystko też zasługiwało na uznanie. Bywał bezceremonialny i pochopny w ocenach, jednak najważniejsze w jego postawie było to, że nie krępował się mówić tego, co myśli, i nie hamowała go przed tym ani obecność ważnych konińskich polityków, ani przedstawicieli mediów. I wszystko to najlepiej potwierdzało jego słowa, że skończył szkołę, która nauczyła go odważnej prezentacji własnych opinii i publicznych wystąpień.

- Moja czternastoletnia siostra jest w ósmej klasie i ona też chce się uczyć w Poznaniu, więc jestem tutaj nie dla siebie, tylko dla niej, żeby nie musiała opuszczać Konina.

Choć Jakub Grzelak narzucił ton dyskusji, było tam jeszcze kilka osób w jego wieku, które również się wypowiadały. - Nie ma tu z nami zbyt wiele młodzieży, bo nie wierzą, że w Koninie można cokolwiek zmienić – tłumaczył absencję rówieśników jeden z nich. - Młodzież konińska nie widzi tu perspektyw dla siebie, nie wiąże przyszłości z tym miastem, więc po co ma przychodzić na takie spotkanie – wtórował mu drugi.

Ubiegłotygodniowe spotkanie w ratuszu było jednym z ciekawszych, w jakich brałem udział w ostatnich latach w Koninie. I opisałem tu tylko wycinek z dyskusji, jaka tam się odbyła. Jarosław Koźlarek z Fundacji Miasto Prowincjonalne zaapelował, żeby nie czekać w nieskończoność na inwestorów, którzy dadzą pracę absolwentom konińskich szkół. - Są zawody, które sprzyjają samozatrudnieniu. Ludzie dobrze wykształceni sami otworzą firmy i zapewnią sobie pracę.

Żeby tak się stało, Koninowi potrzebna jest jakakolwiek polityka oświatowa, bo nie są nią kolejne szkolne gmachy, sale gimnastyczne ani tablice multimedialne. Potrzeba odpowiedzi na pytanie, do czego szkolnictwo jest miastu potrzebne i jakie powinno być, żeby pożądane cele osiągnąć. Nie da się tego zrobić bez wszystkich zainteresowanych: uczniów, rodziców i nauczycieli.

Robert Olejnik

koninjestnasz@portal.lm.pl

strona 2 z 2
strona 2/2
1531586504-36fus0-mrm1.jpg
1531586504-k50rw2-mrm3.jpg
1531586505-3q5n0j-mrm4.jpg
1531586505-7zrdbb-mrm2.jpg
1531586506-szparq-mrm5.jpg
1531586507-f2876w-mrm8.jpg
1531586507-ium6md-mrm6.jpg
1531586507-3mfklo-mrm7.jpg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole