Jak nie pozwolić władzom Konina na plucie mieszkańcom do zupy

Otóż w obronie konkursu na kierownika Biura Prezydenta stanęli ludzie, którzy jednocześnie głośno i odważnie potępiają łamanie Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej przez rządzącą obecnie w naszym kraju partię. I w tym właśnie tkwi nasz (nie tylko mieszkańców Konina, ale całego polskiego społeczeństwa) problem, że duża część Polaków protestuje, kiedy zasady łamią Oni, ale gdy robią to Nasi, milczy lub staje w obronie działań, które przed chwilą potępiała u politycznych przeciwników.

Jeśli porównać miasto do stołówki, to politycy są jedynie zarządcami jej budżetu, na który wszyscy się składamy. Do tej pory mieliśmy do czynienia z klasyczną jadłodajnią rodem z PRL: Koninem rządził szef kuchni i kierownik sali, rodzinom personelu, dla których układano lepszy jadłospis, podawano w osobnej sali, a kelnerzy sadzali zaprzyjaźnionych gości przy lepszych stolikach, plując do zupy tym, którzy skarżyli się na zbyt zimne i nieświeże dania.

Kiedy pozwalamy naszym politykom łamać zasady, to jakbyśmy godzili się na to, żeby kelnerzy pluli nam do zupy. Chciałbym otóż uświadomić entuzjastom obecnej władzy, że ich talerze są tak długo bezpieczne, jak długo w magistracie rządzą ich wybrańcy. Kiedy zmieni się ekipa, to na nich przyjdzie kolej narzekania na plujących do zupy kelnerów. Jak się wtedy będą czuli ze swoim dzisiejszym tłumaczeniem, że owo plucie jest zgodne z recepturą i wszystkim wyjdzie tylko na zdrowie?

A wszystkim mieszkańcom Konina, zarówno tym którzy głosowali na kandydatów PO, PiS, SLD czy bezpartyjnych oraz osobom, które udziału w głosowaniu nie wzięły, chcę uświadomić że kierunek działań nowych władz Konina nie jest jeszcze przesądzony i od nas zależy, na ile będą robili to, po co ich wybraliśmy, a na ile zajmą się realizowaniem własnych mniejszych i większych interesów, czym dość intensywnie zajmowali się przez minionych sześć lat współrządzenia razem z ekipą Józefa Nowickiego.

Dlatego, wbrew temu, co mi doradził życzliwy Czytelnik, apeluję do wszystkich mieszkańców Konina, żeby patrzeć politykom na ręce, nawet jeśli się na nich głosowało i bardzo ich kocha.

Co sam deklaruję kontynuować w cyklu „Konin jest Nasz”.

Robert Olejnik

Jako ilustracja do artykułu został wykorzystany kadr z filmu „Miś”