Jak nie pozwolić władzom Konina na plucie mieszkańcom do zupy
KONIN JEST NASZ
Temat pierwszego w tym roku tekstu podsunął mi Czytelnik, który pochwaliwszy mnie za ciekawe pisanie o historii Konina, poradził, żebym na tym poprzestał i politykę zostawił politykom.
Dobrą ilustracją zagadnienia są dwie personalne decyzje nowego prezydenta Konina: powierzenia obowiązków rzecznika prasowego Anecie Wanjas i konkurs na stanowisko kierownika Biura Prezydenta.
Otóż autor wspomnianego na wstępie wpisu uważa zapewne, że polityka to taka sama fachowa dziedzina jak medycyna czy oświata i należy ją pozostawić ludziom, którzy się na niej znają. Tymczasem jedynym talentem, który tak naprawdę decyduje o ich powodzeniu w ubieganiu się o najwyższe urzędy, jest biegłość w przekonywania wyborców do swoich umiejętności rządzenia miastem (lub krajem). I w większości przypadków na tym też ich kwalifikacje się kończą, a główną robotę wykonują tak naprawdę urzędnicy. To dlatego tak ważna jest umiejętność organizacji ich pracy i właściwy dobór ludzi, w zgodzie z zasadami, a nie według własnego widzimisię.
Właśnie dlatego tak zdecydowanie zareagowałem na to, że konkurs na stanowisko kierownika Biura Prezydenta został rozstrzygnięty już w chwili jego ogłaszania. A z drugiej strony nie oburzałem się, kiedy podano do publicznej wiadomości, że rzecznikiem prezydenta została, bez konkursu tym razem, Aneta Wanjas. Od tego, że to synowa jednego z radnych, ważniejsze jest zatrudnienie jej zgodnie z prawem i wszelkimi zasadami. Była dziennikarką, więc informować media o „działalności, programach i decyzjach prezydenta oraz urzędu” a także udzielać „odpowiedzi na krytykę prasową” będzie umiała. A jeśli nie będzie robiła tego dobrze, zaszkodzi przede wszystkim prezydentowi Korytkowskiemu, jak Joanna Szydłowska zaszkodziła jego poprzednikowi. Ale informowanie społeczeństwa o działalności władz miasta to temat na osobny artykuł.