Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJak do walki o ziemię proboszcz Gosławic upiory zaangażował

Jak do walki o ziemię proboszcz Gosławic upiory zaangażował

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Jak do walki o ziemię proboszcz Gosławic upiory zaangażował

Można więc powiedzieć, że księdzu Andrzejowi fortel się udał, o co sam zadbał, wnosząc sprawę przed oblicze kościelnej komisji dopiero wtedy, gdy zmarli już księża z Lichenia, którzy mogliby ewentualnie zaświadczyć o jego opowieści z drogi, nie żył już wtedy również stróż zamku w Gosławicach, który miał opowiadać o zjawach.

Duch z deską pod pachą

Za jego wersją przemawia jednak fakt, że oprócz niego upiorne widzenia miały jeszcze trzy inne osoby. Na przykład szlachcic Olszewski (imienia w dokumentach nie podano), który spędził noc w jednej z izb zamkowej oficyny. Przed północą obudził go hałas, po czym do pomieszczenia weszło kilkadziesiąt osób, każda z deską pod pachą, z których ułożyli schody. Kiedy skończyli, z góry zszedł po nich koń, rozsiewający wokół siebie jasne promienie i stający co chwilę dęba (w oryginale: „górno stąpał”). Konia dosiadła postać, podobna do Konstantego Lubrańskiego z zeznań księdza Liszkowski, która przy tym przeraźliwie jęczała i prosiła o zmiłowanie. Było to tak głośne, że po całym tym zdarzeniu Olszewski przez cztery tygodnie chodził głuchy.

Czy można jednak wierzyć owemu świadkowi, skoro śpiący w tej samej izbie kowal Stanisław i dyszkancista Jaroszewicz niczego nie słyszeli, a na dodatek wszyscy panowie kosztowali miodu pitnego, syconego przez goszczącego ich wielebnego Franciszka kamedułę?

Łącki straszył gości?

W tymże samym 1764 roku duchy objawiły się jednak jeszcze burgrabiemu łęczyckiemu Wojciechowi Kamińskiemu herbu Sulima i towarzyszącemu mu Karolowi Jerzmanowskiemu herbu Dołęga, których ułożono do spania w tej samej zamkowej oficynie, co szlachcica Olszewskiego. Zanim udali się na nocny spoczynek, uprzedzono obu gości, że „w tej waszmoście panowie będziecie nocować oficynie, gdzie Lubrański pokutuje”, więc na wszelki wypadek przysunęli swoje łóżka do siebie. A kiedy sufit nad nimi począł trzeszczeć i odnieśli wrażenie, że zaraz na nich spadnie, chwycili się ze strachu za ręce, po czym odziali w żupany i z budynku w środku nocy uciekli. Czym się nazajutrz na kpiny Józefa Łąckiego wystawili. Jego rozbawienie może sugerować, że – taką tezę postawił Witold Maisel – gospodarz mógł z pomocą swoich dworzan całe to zdarzenie zaaranżować.

Jak było naprawdę, dzisiaj już nie dojdziemy. Jeśli ktoś chce, niech spróbuje w zamku gosławickim ducha Konstantego Lubrańskiego poszukać, a kto w jego istnienie nie wierzy, może dzięki temu czegoś więcej o historii zamku i jego właścicieli się dowiedzieć.

Robert Olejnik

strona 2 z 2
strona 2/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole