Chciał uratować brykietownię, pisał o nosiwodach i Reymondzie
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
- Ponieważ wiedziałem, że są tam brykieciarki z 1895 i 1902 r., zaproponowałem, żeby ten obiekt przekazać do Muzeum Techniki – mówił mi przed laty.
Muzeum jednak naszej fabryki nie chciało, a że władze Konina nie zgodziły się ani na zwolnienie kopalni z podatku od potężnej nieruchomości, ani nie były zainteresowane przejęciem historycznych murów za symboliczną złotówkę, zapadła decyzja o wyburzeniu obiektu. Uratowała się tylko jedna z brykieciarek i turbina Siemensa (fot. 8), które trafiły do Muzeum Okręgowego w Gosławicach. Historii brykietowni poświęcił zresztą osobne opracowanie. Broszura nosi tytuł „Brykietownia Kopalni Węgla Brunatnego Konin 1946-1996”.
Zygmunt Kowalczykiewicz interesował się również tradycjami górniczymi, a nawet przyczynił się do ich wzbogacenia, opracował bowiem ceremoniał nadawania stopni górniczych oraz ceremoniał wręczania szpad górniczych. Z dumą podkreślał, że obie propozycje konsultował z Janem Mitręgą, bardzo szanowanym przez branżę ministrem górnictwa w latach 1959-1974 (na fot. 9 podczas 80-lecia byłego ministra na pierwszym planie jubilat, a w głębi nad jego głową z lewej Jerzy Więckowski, dyrektor KWB w latach 1969-1975, z prawej – Zygmunt Kowalczykiewicz). Uważał to za jedno z ważniejszych swoich dzieł, obyczaj bowiem upowszechnił się i od lat dziewięćdziesiątych jest praktykowany we wszystkich kopalniach węgla brunatnego w Polsce.
Utrata i marszałek Piłsudski
Ale nie tylko o kopalni pisał Zygmunt Kowalczykiewicz, był bowiem koninianinem z dziada pradziada (więcej na ten temat w tekście „Był świadkiem i kronikarzem budowy kopalni i nowego Konina”) i to był najważniejszy wyznacznik jego tożsamości. A lista wszystkich pozycji jego autorstwa na temat Konina jest bardzo długa. W „Konińskich epizodach” opisał największe przedwojenne konińskie zakłady przemysłowe a w „Konińskiej szkatule wspomnień” – dzieje wybranych a niekiedy zapomnianych już miejsc w Koninie: Borzętowa, Utraty, Pociejewa czy Piekielnicy a także wizytę Józefa Piłsudskiego w Koninie, konińskich nosiwodów czy junaków, którzy zbudowali wały odgradzające miasto od Warty.
Samej Warcie poświęcił Zygmunt osobną publikację („Nadwarciańskie gawędy”), był przecież z nią związany od dzieciństwa (fot. 10), a żeglarstwem pasjonował się zawsze (fot. 11). W „Konińskich świętowaniach” opisał, jak obchodziło się dawniej w Koninie Nowy Rok i Trzech Króli, Dzień Kobiet 8 marca, powitanie wiosny i najkrótszą noc w roku, a także niedzielę w małym miasteczku czy – z zupełnie innej już bajki – rocznicę Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej, jak się wtedy pisało.
Konin w XX wieku
Są jeszcze „Gadułki koninian” i „Konińskie opowieści”, jest „Osiem legend Konina”, jest też mnóstwo artykułów w Kronice Wielkopolski, Roczniku Konińskim, Koninianach i Zeszytach Muzealnych, ale wśród tych wszystkich pozycji jest kolejna fundamentalna praca – „Kalendarium konińskie. Wiek XX”! Żeby wyłuskać wszystkie najważniejsze w naszym mieście wydarzenia z ubiegłego stulecia autor musiał wykonać benedyktyńską pracę, z której korzysta większość osób zainteresowanych dziejami Konina, w tym również i niżej podpisany.
Rejestr połączeń w moim telefonie podpowiada mi, że ostatni raz rozmawialiśmy z Zygmuntem 25 czerwca tego roku. Pytałem go wtedy o budowę wałów nadwarciańskich. Przy okazji kolejny raz umawialiśmy się na dłuższą rozmowę, chciałem bowiem poświęcić mu obszerny artykuł w Konińskich Wspomnieniach.
Zły los sprawił, że nie zdążyłem - Zygmunt Kowalczykiewicz (fot. 12 i 13) zmarł 11 sierpnia tego roku. Miał 83 lata.
Robert Olejnik
Fot. 7 - Ryszard Fórmanek
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.