Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościRutkowski w akcji

Rutkowski w akcji

Dodano: , Żródło: LM.pl
Rutkowski w akcji
Kradzież 1,2 mln zł z kantoru w Turku i wyjaśnienie okoliczności śmierci 36-letniego mieszkańca Ślesina. To dwie sprawy, którymi w Konińskiem zajmuje się Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego.
Kradzież 1,2 mln zł z kantoru w Turku i wyjaśnienie okoliczności śmierci 36-letniego mieszkańca Ślesina. To dwie sprawy, którymi w Konińskiem zajmuje się Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego.

Do wielkiego włamania w Turku doszło pod koniec czerwca. Właściciel zlokalizowanego przy rynku kantoru zdecydował się na remont zaplecza. Zatrudnił ekipę budowlaną. – Tak zamurowali drzwi, że złodzieje wyważyli lewarkiem, wypchnęli ścianę i zabrali sejf – mówi Mirosław Walczak, właściciel kantoru. – Po fakcie dowiedziałem się, że chłopacy z tej ekipy mieli konflikt z prawem. Zgłosiłem w prokuraturze, żeby trzech z nich zostało zbadanych wariografem, bo ja wiem że oni maczali w tym palce. Minęły dwa miesiące i nie mam żadnej odpowiedzi – dodaje.

Prokuratura Rejonowa w Turku w sprawie włamania do kantoru odsyła do policji. Rzecznik turkowskiej policji potwierdza jedynie, że do kradzieży doszło. – Szczegółowych informacji udziela prokuratura rejonowa – mówi Piotr Kąciak, rzecznik KPP w Turku.

Mirosław Walczak nie chcąc czekać na działania policji i prokuratury o pomoc poprosił Krzysztofa Rutkowskiego. – Mamy rozpracowaną grupę ludzi i będziemy się starali doprowadzić do ich zatrzymania – mówi Rutkowski. - Apelujemy do wszystkich, którzy widzieli ludzi wynoszących duży przedmiot z kantoru, albo słyszeli że ktoś się nagle wzbogacił o przekazywanie nam tych informacji. Czeka wysoka nagroda – dodaje.

Nagrodę finansową właściciel biura detektywistycznego wyznaczył również za pomoc w ustaleniu okoliczności śmierci 36-letniego Arkadiusza Skokowskiego. Mężczyzna wspólnie z żoną i znajomymi bawił się 31 sierpnia na koncercie „Europa to My” w Ślesinie. W pewnym momencie, około godz. 21 odszedł od stolika i poszedł do toalety. – Kiedy nie wracał zaczęliśmy go szukać – opowiada Emilia Skokowska, żona 36-latka. – Kolega dowiedział się od policjantów, że 5 km od Ślesina był śmiertelny wypadek – dodaje ze smutkiem.

Okazało się, że ok. godz. 23 w miejscowości Leśnictwo samochód osobowy potrącił idącego drogą Arkadiusza Skokowskiego. Mężczyzna zginął na miejscu. Jak 36-latek tam się znalazł i co się z nim działo przez dwie godziny od kiedy oddalił się od żony i znajomych? To ma wyjaśnić Krzysztof Rutkowski. – Policję interesuje tylko wypadek. A ja chcę wiedzieć jak i dlaczego mój mąż znalazł się w Leśnictwie – mówi Emilia Skokowska.

Biuro detektywistyczne ustaliło, że imprezę w Ślesinie ochraniały dwie firmy z Warszawy i Bydgoszczy. Była też policja. - Nie wydaje nam się, żeby policjanci wywieźli pana Arkadiusza. Ale wiemy, że w tej samej okolicy było dwóch innych mężczyzn, którzy nie wiedzieli jak się tam znaleźli. To dziwny zbieg okoliczności – mówi Krzysztof Rutkowski.

Marcin Jankowski, rzecznik konińskiej policji podkreśla, że mundurowi nie otrzymali sygnałów o wywiezieniu przez kogokolwiek Arkadiusza Skokowskiego. – Nie mamy zgłoszenia o działaniu przestępczym. Zajmujemy się sprawą śmiertelnego potrącenia i nie badamy co ten mężczyzna robił przed wypadkiem – mówi Jankowski.
 
 
Rutkowski w akcji
Rutkowski w akcji
DSC_0057
DSC_0020
DSC_0037
DSC_0046
DSC_0047
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole