Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJuż tysiącowi uchodźców pomogli wolontariusze. Władze Konina wiedzą o... 15

Już tysiącowi uchodźców pomogli wolontariusze. Władze Konina wiedzą o... 15

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Już tysiącowi uchodźców pomogli wolontariusze. Władze Konina wiedzą o... 15
Pomoc Ukrainie

Po raz kolejny zdumiewa reakcja władz Konina na mój tekst, tym razem o niedostatecznym – jak napisałem – zaangażowaniu magistratu w pomoc uchodźcom z Ukrainy („Co władze Konina zrobiły dla uchodźców z Ukrainy i dlaczego tak mało?”). Zarzucono mi mijanie się z prawdą, manipulację i w ogóle złą wolę.

Bardzo często w takich sytuacjach mam wrażenie, że mówimy różnymi językami, a nawet jeżeli gdzieś tam zarysowuje się nadzieja na zrozumienie, to koniec końców wychodzi na to, że te same pojęcia definiujemy inaczej. Dla ułatwienia dyskusji przywołam więc fakty.

Messenger i telefon

A zacznę od opisania jednego tylko dnia pracy pewnej grupy wolontariuszy. Zrobiłem to na podstawie korespondencji, jaką codziennie wymieniają na messengerze, który jest dla nich podstawowym narzędziem organizacji pomocy dla uchodźców z Ukrainy. Choć nie jedynym, bo drugim jest telefon, pod który dzwonią zarówno osoby szukające miejsc zakwaterowania dla uchodźców albo pracy, jak i te, które gotowe są to gościom zza wschodniej granicy zaoferować. I w wielu innych sprawach, o czym niżej.

Ten dzień to niedziela, 6 marca, jedenasty dzień rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ruch na messengerze zaczął się o godzinie 6.09 od wpisu „Dojechaliśmy na granicę”. W ten sposób dała o sobie znać grupa osób, która pojechała autobusem na wschodnią granicę, żeby zabrać stamtąd uchodźców z Ukrainy.

Następny wpis w komunikatorze grupy pojawił się dopiero o 9.04: „W ośrodku Portofino (dawny ośrodek KWB nad Jeziorem Pątnowskim – dop. RO) jest około 40 osób z Ukrainy, szykują miejsce dla kolejnych 70 osób. Potrzebujemy pasty do zębów i szczoteczki, szampony, żele”...

Lista potrzeb jest długa, ale nie o tym jest ten tekst, więc nie będę jej tu cytował całej. Dwanaście minut później ktoś odpisał: „Jak pojawią się dziś u mnie, to dam im żele pod prysznic, mydła, pasty... to co mam. Brakuje mi szczoteczek do zębów i pampersów”.

Tu jest tragicznie

Osiemnaście minut przed dziesiątą grupa znad ukraińskiej granicy donosi, że wracają do Konina: „Ruszamy. Tu jest tragicznie - wszyscy chcą uciekać. Mamy w autokarze więcej ludzi niż miejsc, a i tak dwie panie do Bydgoszczy musieliśmy wyprosić. I ci wolontariusze umordowani...”

O 10.06 kolejna odpowiedź na prośbę o zaopatrzenie dla Ukraińców zakwaterowanych w Portofino: „Już to ogarniam, wydam z biblioteki to, co mogę”. Ale pojawia się kolejny problem, bo nie ma samochodu, więc znów szukanie transportu. Nie mija kilka minut, a ktoś już deklaruje dostawę, pytając tylko: „A jest ktoś w biblio? Może jeszcze coś wezmę po drodze?”, by dwie godziny później zameldować: „Portofino ma wszystko, co mogliśmy dać. Auto zapakowane po dach!”.

Trzynaście minut przed jedenastą kolejny alarm: „Dzwoniła Ukrainka do mnie, szukają pokój dla dwóch Ukrainek. Macie coś na cito?”. I zaraz podpowiedź: „Dzwoń na numer bazy noclegowej (ten z którego wczoraj rozmawiałyśmy), tam dziś czuwa M., miejsc dla dwóch osób jest w opór”.

Godzina 11.07: „Hej, gdzie można podjechać po paczkę dla uciekinierek? Bo mam u siebie dwie osoby, starszą panią i nastolatkę?”. Dokładnie półtorej godziny później znów ktoś zgłasza zapotrzebowanie: „A u mnie brakuje pościeli dla dorosłych i dzieci. Kołdry i koce mam”.

Sajgon na telefonach

Wpół do czwartej pojawia się komunikat: „Jedzie do was pani, potrzebuje odzież dla dużego chłopca 170 cm (XL). Bluza, spodnie, kurtka. Jej goście się wstydzą wyjść. Chłopak jest w tym, co miał na sobie. Buty rozmiar 42. Dziewczynka buty rozmiar 26-27. Chemię za chwilę ogarnę, zostanie żywność dla nich (mleko plus płatki)”.

Przychodzi odpowiedź, że brakuje ludzi: „We trzy mamy sajgon na telefonach dyżurujących i kwaterujemy ludzi”. Pytająca rozumie, że zdana jest na siebie: „Zabiorę coś dla nich od siebie. J. pisała mi o gąbkach, ręcznikach, mydle i szamponie. Jadą do biblioteki po rzeczy dla dzieci i chemię. Naszykuj im piżamy. Oni czekają na rodzinę”.

O 18.28 komunikat z autobusu wracającego znad granicy: „Za pół godzinki jesteśmy. Ruszyliśmy z Koła”.

strona 1 z 3
strona 1/3
Czytaj więcej na temat:Konin jest nasz, Ukraina
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole