Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonińskie sejfy w "Korzeniach zła" Tomasza Sekielskiego. „Pojawiły się sugestie, żeby się tym nie zajmować"

Konińskie sejfy w "Korzeniach zła" Tomasza Sekielskiego. „Pojawiły się sugestie, żeby się tym nie zajmować"

Dodano:
Konińskie sejfy w "Korzeniach zła" Tomasza Sekielskiego. „Pojawiły się sugestie, żeby się tym nie zajmować"

Rozmowa z Tomaszem Sekielskim, dziennikarzem, twórcą filmów o pedofilii w kościele. Teraz kręci o SKOK-ach. Odwiedził Konin, aby poprzez ujęcia bankowych sejfów, sfinalizować zdjęcia do filmu o finansowych przekrętach. Przy okazji opowiedział o szukaniu „Korzeni zła”.  

Anna Pilarska: Jak głęboko należało sięgać do korzeni?  

Tomasz Sekielski: Punktem wyjścia była afera związana z upadkiem spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. To także miliardy złotych, które musiał wypłacić Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Gdy zacząłem zajmować się aferą, okazało się, że wykracza daleko poza system SKOK-ów. Ta historia wraca do lat 80., kiedy zaczynali działalność oficerowie służb specjalnych, którzy prywatyzowali swoją widzę, wykorzystywali ją i robili różne biznesy. 

Trzeba było grzebać w bagnie?

Dużo czasu spędziłem też w IPN przeglądając teczki. To jest bowiem historia o państwie, które okazuje się bezradne wobec przestępczości, ludzi, którzy tworzą strefę cienia, na co dzień niewidoczną, ale mającą gigantyczne wpływy. To strefa cienia unikająca odpowiedzialności i nadzoru.

A więc pajęczyna istnieje?

Pewnym paradoksem jest to, że dzisiejszy obóz władzy, który tyle mówił o walce z układem, nic z tym nie robi. Ani obecne, ani wcześniejsze rządy, nie potrafiły walczyć z tym układem, więc funkcjonuje i ma się dobrze. Stąd takie afery jak upadki kas oszczędnościowo-kredytowych, gdzie interesy byłych służb, gangsterów, polityków się splotły i doprowadziły do tego. To będzie smutny film, który wstrząśnie opinią publiczną. Okazuje się bowiem, że to nasze państwo rzeczywiście jest z kartonu. Pajęczyna istnieje. 

Nie popada się we frustrację przy odkrywaniu kolejnych układów i szemranych interesów?

Uwielbiam odkrywać to, co jest ukryte. Im bardziej ktoś chce coś ukryć, tym bardziej mnie cieszy, jak mogę to pokazać. Kiedy jeździliśmy po Europie, bo ten film wykracza także poza Polskę, słuchaliśmy polskiego rapu, który nie przebiera w słowach i znakomicie oddawał nasz ówczesny nastrój. Człowiekowi cisną się na usta mocno niecenzuralne słowa, gdy zagląda za tę zasłonę, która zazwyczaj jest spuszczona.

Trzeba mocno wierzyć, że to coś zmieni?

Mam nadzieję, że tak jak moje filmy o pedofilii w kościele uruchomiły procesy, które trwają i już nic nie będzie takie samo, jak przed „Tylko nie mów nikomu” i „Zabawa w chowanego”. Pewnych tematów nie da się zasypać, udawać, że nie istnieją. Niektórzy już próbują przypiąć łatkę, że to ma być antypisowski obraz, ale to będzie film ekumeniczny. Wszyscy dostaną po głowie. To są sprawy i zaniedbania z minionych 33 lat, więc jeśli chodzi o polityków to nikt szczęśliwy nie będzie.

Czy można czuć się bezpiecznie realizując takie tematy?  

Staram się być optymistą. Moja żona twierdzi, że mam jakiś defekt mózgu. Dlatego zajmuję się tymi sprawami, bo im coś trudniejsze, im ważniejszych osób dotyczy, to mnie bardziej kręci. Może rzeczywiście mam coś z głową? Zajmuję się tym już ponad ćwierć wieku, jestem dziennikarzem i mam na swoim koncie premierów, ministrów, prezydentów, szefów służb specjalnych. Wytykałem im różne błędy i się przyzwyczaiłem. Przy robieniu tego filmu groźby wprost nie padły, ale pojawiły się mocne sugestie, żeby się tym nie zajmować. Dbam jednak o informatorów. Staram się tak kontaktować, żeby nie byli narażeni. Sam też nie chcę popadać w paranoję, że jestem inwigilowany.

Tytuł „Korzenie zła” pojawił się od razu?

Natchnieniem było dla mnie jedno ujęcie, które pokazał mi operator. Wtedy coś kliknęło. Zobaczyłem drzewo i już wiedziałem, co z nim zrobić.

W Koninie także były ujęcia?

Przyjechałem w zeszłym roku na spotkanie autorskie do Konina. Rozmawiałem wtedy o bibliotece, budynku, remoncie. Usłyszałem, że na dole jest skarbiec. Ponieważ działające banki nie pozwalają na filmowanie skarbca, a konieczne było takie ujęcie, więc znowu przyjechałem. Konińskie sejfy to był ostatni akt filmowy, którego potrzebowałem. Premiera filmu wiosną.

Dziękuję za rozmowę.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole