Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościMakabryczne życzenia noworoczne, czyli o uciążliwościach sylwestra

Makabryczne życzenia noworoczne, czyli o uciążliwościach sylwestra

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Makabryczne życzenia noworoczne, czyli o uciążliwościach sylwestra
Konin jest Nasz

Coraz mocniej słychać społeczny sprzeciw wobec głośnego witania Nowego Roku. A wraz ze zmianą rządu wraca nadzieja na uchwalenie całkowitego zakazu używania fajerwerków.

- A żeby ci rękę uje...ło – to jedno z najczęściej wypowiadanych życzeń pod adresem ludzi odpalających fajerwerki. Mniej radykalni polecają amatorom hałasu odpalanie petard we własnym odbycie.

Z sondażu opublikowanego na stronie infor.pl wynika, że prawie 40 proc. ankietowanych przesypia a przynajmniej ignoruje sylwestra. Reszta popatruje na noworoczne fajerwerki, ale niespełna jedna trzecia przyznaje się, że je własnoręcznie odpala. Z kolei aż 60 proc. mieszkańców Bielska Białej opowiedziało się kilka lat temu za rezygnacją miasta z pokazów sztucznych ogni na powitanie Nowego Roku. Coraz więcej miast – między innymi Łódź, Warszawa, Wrocław oraz Zakopane - rezygnuje z pokazów fajerwerków podczas sylwestrowych zabaw.

Żadne z podanych wyżej wyników badań nie mają waloru naukowego, ale na ich podstawie możemy przyjąć, że przeciwko tak hałaśliwemu świętowaniu tego dnia jest znacząca część mieszkańców naszego kraju a więc i Konina. Dlaczego? Pewnie przeciwników tego obyczaju byłoby znacznie mniej, gdyby odpalano fajerwerki tylko w sylwestra i Nowy Rok, ale słychać je już niestety w pierwszej połowie grudnia.

Dodajmy, że obyczaj ten ma nie więcej jak dwadzieścia parę lat, bo pojawił dopiero wraz z nowym ustrojem, kiedy wyroby pirotechniczne trafiły do sprzedaży detalicznej. Moje pokolenie, które najintensywniej bawiło się w sylwestra w drugiej połowie lat siedemdziesiątych i dekadę później, obywało się bez tego hałasu. Co nie znaczy oczywiście, że byśmy nie strzelali, gdyby takie możliwości wówczas były. W każdym pokoleniu trafiają się potomkowie wynalazcy czajnika z gwizdkiem i miłośnicy wuwuzeli.

Czy jest to tylko konflikt pokoleniowy, wynikający z tego, że starszym już się nie chce balować w sylwestra i najchętniej by ten dzień spędzili w domowym zaciszu, a hałasować chcą najbardziej ci młodzi? Kiedy wyraziłem taki pogląd w obecności młodego człowieka, usłyszałem, że to właśnie młodzi są bardziej wrażliwi na krzywdę zwierząt i walczą o poprawę ich losu.

Bo właśnie na dobro zwierząt powołują się zwolennicy ograniczenia lub całkowitego zakazu stosowania fajerwerków w przestrzeni publicznej. A liczba ich ofiar każdego roku idzie w tysiące. Po Sylwestrze w 2019 roku wybudzony młody niedźwiedź opuścił swoją gawrę w Dolinie Kościeliskiej i niestety nie przeżył. Warszawska fundacja Tusia informowała kilka lat temu, że jeden z jej podopiecznych tak bardzo przestraszył się fajerwerków, że jego czteroletnie zaledwie serce tego nie wytrzymało. W Katowicach przerażony pies wyskoczył z balkonu i się zabił, wiele innych po zerwaniu się ze smyczy wpadło pod samochód lub uciekło w przerażeniu. Część z nich nie odnalazło się już nigdy. Wybuchy powodują paniczne wzbijanie się w powietrze tysięcy ptaków, z których jakaś część uciekając na oślep przed zagrożeniem rozbija się na budynkach. Trzy lata temu w Rzymie zginęło w sylwestrową noc kilka tysięcy ptaków, głównie szpaków.

Polskie prawo stanowi, że w miejscach publicznych produktów pirotechnicznych można używać tylko 31 grudnia i 1 stycznia, a niektóre samorządy wprowadziły całkowity zakaz odpalania fajerwerków. Kary mogą być niezwykle dotkliwe, bowiem art. 51 kodeksu wykroczeń stanowi, że „kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny” może trafić do aresztu nawet na miesiąc lub narazić się na grzywnę do 5 tys. złotych.

Co z tego, skoro – przynajmniej w Koninie – nikt tych ograniczeń nie egzekwuje, a z tego co widać na ulicach wynika, że nawet nie usiłuje. I nic dziwnego, bo nawet jeśli któryś stróż porządku zauważy osobę odpalającą petardy przed 31 grudnia, jej złapanie a później udowodnienie popełnienia czynu zabronionego jest bardzo trudne.

Czy wprowadzenie zakazu używania fajerwerków coś pomoże? To zależy od konkretnych rozwiązań. Zgłoszony w poprzedniej kadencji Sejmu przez posłów Koalicji Obywatelskiej projekt zmian w ustawach „o ochronie zwierząt” oraz „o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego” wśród dozwolonych środków pirotechnicznych pozostawia tylko zimne ognie i fontanny tortowe. Zakaz nie obejmowałby firm organizujących pokazy profesjonalne oraz pozostawiałby radom gmin możliwość jego zniesienia w dniach 31 grudnia i 1 stycznia.

Aktualne pozostaje pytanie o możliwość egzekwowanie takiego prawa, dlatego skuteczniejsze wydaje mi się wykorzystanie instrumentów fiskalnych. Na przykład obłożenie tych najbardziej hałaśliwych i niebezpiecznych fajerwerków horrendalnie wysokim podatkiem, a pozostawienie niskich stawek na tak zwane silenty, które dają dużo wrażeń wizualnych, a nie robią aż takiego hałasu.

Ciekaw jestem, czy za rok będzie już można nadejście Nowego Roku po prostu przespać.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole