Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościO Koninie „dbałym o teraźniejszość” pisał 150 lat temu Henryk Sienkiewicz

O Koninie „dbałym o teraźniejszość” pisał 150 lat temu Henryk Sienkiewicz

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
O Koninie „dbałym o teraźniejszość” pisał 150 lat temu Henryk Sienkiewicz
Konińskie Wspomnienia

W niedzielę nad ranem, kiedy mieszkańcy Konina odsypiali spokojnie pracowity tydzień, ciszę miasteczka rozdarł nagle odgłos eksplozji. Chwilę później łuna ognia wraz z dymem przysłoniły wylot ulicy 3 Maja i kościół ewangelicki.

Strażacy nie mieli daleko, bo we wrześniu 1923 roku, kiedy rozgrywały się opisywane zdarzenia, nieduża remiza strażacka znajdowała się między klasztorem a budowaną wtedy dopiero szkołą. Do rektyfikacji spirytusu, w której wybuchła wielka kadź z wysokoprocentowym alkoholem, wystarczyło im więc jedynie pokonać ulicę Kolską. Zdecydowanie więcej czasu potrzebowali druhowie ochotnicy, żeby dotrzeć na miejsce zdarzenia. Musieli przy tym uważać, żeby nie wpaść pod któryś z zaprzęgów konnych, którymi właściciele czworonogów na dźwięk bekasów uciekali z miasta.

Spłonęło 500 litrów spirytusu

Muszę w tym miejscu wyjaśnić kilka kwestii, bez czego całej tej historii nie sposób zrozumieć. Otóż bekasami nazywano wtedy trąbki, którymi oznajmiano pożar. Natomiast właściciele koni uciekali nie tyle przed samym pożarem, co przed przymusową rekwizycją koni, używanych do ciągnięcia sikawek. Dlaczego? Ponieważ udział w takiej akcji niejednokrotnie kończył się poważnym okaleczeniem a nawet śmiercią zwierzęcia, o czym świadczy choćby przeznaczenie w powiatowym budżecie 200 mln marek polskich na „wynagrodzenie za padnięte konie przy wyjazdach do pożarów” (pozycja ta obejmowała również „pensję dla Instruktora Straży Ogniowych”).

Choć pożar w rektyfikacji był bardzo poważny i należał do największych tego rodzaju zdarzeń w mieście, Eugeniusz Głoszkowski poświęcił mu w Głosie Konińskim z 22 września 1923 roku jedynie krótką notatkę. Wynika z niej, że „spłonęło około 500 litrów spirytusu, pożar wyrządził znaczne szkody oceniane na 250 miljonów marek, dzięki jednak energicznej i szybkiej pomocy miejscowej straży ogniowej został wkrótce opanowany. Przyczyną pożaru jest nieostrożność obsługi”.

Podpalił gospodarstwo Maciaszka

Jednocześnie w tym samym numerze Głosu dziennikarz zagłębił się w szczegóły pożogi, jaka tej samej nocy, ale kilka godzin wcześniej, dotknęła rodzinę we wsi Wilczna (wtedy w gminie Golina): „Z soboty na niedzielę o godzinie 11 w nocy u gospodarza Wincentego Maciaszka wybuchł pożar. Ponieważ ogień wszczął się z dwóch miejsc jednocześnie, poczynając od miejsc nagromadzonych słomą, przeto w parę minut płomienie ogarnęły całe zabudowania. O ratunku więc nie było już mowy, gdy zaledwie z własnem życiem zdołała ujść rodzina z płonącej zagrody” - donosił. Straty spowodowane przez ogień najdobitniej mówią o rozmiarach zagrożenia: „Wspomniany pożar strawił nietylko zabudowania, ale wszystek posiadany inwentarz żywy i martwy, oraz tegoroczny sprzęt: zboża, siano i t. p.”.

Jak się okazało, nadzwyczajne zainteresowanie autora notki wynikało z ustaleń na temat przyczyn pożaru poczynionych przez policjantów z Goliny. Na pogorzelisku znaleziono bowiem dwie butelki z resztkami nafty w środku, co było dowodem podpalenia. Ale jeszcze ciekawsze jest to, co możemy przeczytać dalej:

„Wina poniekąd, co do spalonego inwentarza, którego wonczas nie pora była ratować, spada na samych włościan, nie będących w ten dzień na warcie. Ci, których przyłapie czasami policja, wolą nawet zapłacić grzywnę, niż pójść w nocy wartować”.

Z powyższego cytatu jasno wynika, że mieszkańcy wsi zobowiązani byli do nocnego czuwania, żeby w razie pożaru na czas zaalarmować mieszkańców, a jeśli tego obowiązku nie wypełniali, groziła im za to grzywna”.

5 sikawek i wóz rekwizytowy

Działo się tak, ponieważ ochotnicze straże były w tamtym czasie nie dość liczne w stosunku do potrzeb, a na dodatek kiepsko wyposażone. Dość powiedzieć, że konińscy druhowie przez ponad pół wieku dysponowali jedynie sprzętem, który zinwentaryzowano jeszcze w 1878 roku! Wynika z tego, że gasząc wielki pożar konińskiej rektyfikacji mieli do dyspozycji między innymi: 5 sikawek, 10 węży, 12 beczek dwukołowych, 1 wóz rekwizytowy (wóz konny do przewożenia sprzętu strażackiego), 4 drabiny mniejsze i 1 dużą oraz 151 hełmów skórzanych i 150 bluz płóciennych. Jak podają autorzy opublikowanej na 140-lecie historii konińskiej straży pożarnej, stan ten „przy uwzględnieniu modernizacji sprzętu z małymi wyjątkami nie zmieniał się aż do 1930 roku”.

Sytuacja konińskich strażaków w 1923 roku była też o tyle trudna, że podczas pierwszej wojny światowej niemiecki okupant wyznaczył na teren budowy elektrowni miejskiej plac, na którym od 1877 roku stał piętrowy budynek remizy i drewniana wspinalnia. Oba obiekty trzeba było rozebrać, co sprawiło, że strażacy stracili miejsce przechowywania sprzętu i ćwiczeń, orkiestra strażacka miejsce na próby, a mieszkańcy Konina salę widowiskową, w której odbywały się spektakle zarówno przyjezdnych teatrów zawodowych, jak i miejscowych teatrzyków amatorskich.

Pożar w zagrodzie Olejnika

Tymczasem 1923 rok wyjątkowo obfitował w pożary, które niemal w każdym numerze Głosu odnotowywał Eugeniusz Głoszkowski. Na przykład w piątek, 30 marca rano w Wilkowie, który wtedy był częścią gminy Stare Miasto, „wybuchł pożar w zagrodzie gospodarza Olejnika”, który najprawdopodobniej był kuzynem mojego dziadka lub pradziadka, bo w połowie XIX wieku Stanisław Olejnik - dziadek jednego a ojciec drugiego - przeprowadził się do Konina z Brzeźna, skąd inni jego krewni przenosili się zapewne do okolicznych miejscowości. Ogień „zniweczył oborę wraz ze znajdującą się tam krową oraz część domu mieszkalnego”. Dwa miesiące później „w nocy w czasie burzy zapaliła się od pioruna stodoła we wsi Brzeźno, należąca do gospodarza Pilarskiego”. Na początku lipca z kolei „we wsi Gliny, gm. Dąbroszyn spłonęły całkowicie zabudowania mieszkalne i gospodarcze należące do Krystjana Wojaka i Andrzeja Klijewskiego”.

strona 1 z 2
strona 1/2
O „dbałym o teraźniejszość” Koninie pisał 150 lat temu Henryk Sienkiewicz
O „dbałym o teraźniejszość” Koninie pisał 150 lat temu Henryk Sienkiewicz
O „dbałym o teraźniejszość” Koninie pisał 150 lat temu Henryk Sienkiewicz
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole