Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościO hotelu „Konin”, ośmiorgu zabitych w trzy tygodnie i „pajacykach” spod lady

O hotelu „Konin”, ośmiorgu zabitych w trzy tygodnie i „pajacykach” spod lady

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
O hotelu „Konin”, ośmiorgu zabitych w trzy tygodnie i „pajacykach” spod lady
Konińskie Wspomnienia

Barbórkę jednak zamknięto, ponieważ – jak stwierdzono - „istnienie obok siebie dwóch sklepów tej samej branży nie jest celowe”. A w pawilonie otwarto sklep warzywno-owocowy z nasionami i sprzętem działkowym. Z dalszego ciągu notatki wynika, że zainspirowane przez Czytelników Wielkopolskie Zagłębie proponowało otworzenie w tym miejscu urzędu pocztowego.

„Żegnając więc Barbórkę, apelujemy do WPHS-u, by zrobił wszystko aby „Sezam" był lepiej zaopatrzony, by mleko i pieczywo było każdego dnia na czas, a w godzinach szczytu wszystkie (nie tylko jedna), kasy czynne. Jak do tej pory, nie jest tu z tym najlepiej” – zakończył autor.

Tylko jeden dostawca

Jeszcze więcej o problemach mieszkańców nowego osiedla mówią listy od Czytelników. Dla człowieka wyrosłego po 1989 roku będą to opowieści z zupełnie obcego świata. Na przykład Maria B. poskarżyła się redakcji na dostawców gazu w butli. Otóż kiedy wróciła do domu, znalazła w drzwiach informację, że byli i nie zastali nikogo. „Po przeczytaniu kartki wyszłam przed dom i zauważyłam przed sąsiednim blokiem dostawców gazu. Powiedziałam, że zdarzyło się nieporozumienie, i prosiłam, aby dostarczyli mi butlę. Odmówili, twierdząc, że oni stosowali się do wyznaczonej im godziny i nic ich poza tym nie obchodzi”.

- Jaki problem – zapyta zapewne większość młodych Czytelników. - To nie mogła zamówić tego gazu u kogoś innego?

Ano nie mogła, bo dostawca był tylko jeden, państwowy czy też komunalny – wtedy to było wszystko jedno – i jeśli on nie dostarczył, to gazu człowiek nie miał.

Jaki „pajacyk”?

Pisałem wielokrotnie o sprzedawaniu czy też kupowaniu towarów spod lady. Oto konkretny - klasyczny wręcz – przykład, jak taka transakcja mogła się odbywać, opisany w liście do redakcji Wielkopolskiego Zagłębia przez panią Wandę Suszkę.

„11 lutego w godzinach rannych wstąpiłam do Domu Dziecka przy Al. 1 Maja. Ekspedientka przyniosła z zaplecza plik dziecięcych ubranek letnich tzw. „pajacyków" i jeden z nich sprzedała jakiejś pani w białym fartuchu (być może był to ktoś z pobliskiej apteki?). Jedna z kobiet stojących w kolejce poprosiła o taki sam „pajacyk".

- Jaki - zdziwiła się ekspedientka.

- Taki, jak pani przed chwila sprzedała.

- Już nie ma - odparła ekspedientka, choć wszystkie widziałyśmy, że wiele jeszcze takich ubranek leżało pod ladą. Dla kogo były odłożone? Na pewno nie dla pierwszej z brzegu klientki, ale dla znajomych. Czy to w porządku, że w Koninie utarły się podobne obyczaje?”.

Dla najmłodszych Czytelników wyjaśnienie, że opisany wyżej Dom Dziecka był sklepem z zabawkami, odzieżą, obuwiem i różnymi innymi akcesoriami dla dzieci, mieszczącym się w tym samym pawilonie co Supersam. Kilka lat temu został zamknięty i teraz funkcjonuje tam bar.

Ośmioro zabitych w trzy tygodnie

Na koniec przytoczę kilka historii „z teki prokuratora”, jak zatytułowano w Wielkopolskim Zagłębiu rubrykę poświęconą wydarzeniom kryminalnym. Najbardziej przygnębiającą informacją było doniesienie o ośmiu aż śmiertelnych ofiarach wypadków na drogach powiatu konińskiego, do jakich doszło w ciągu zaledwie trzech pierwszych tygodni 1974 roku. „Jest to rekord absolutny” – skomentował rzecz dziennikarz. I opisał jeden z takich wypadków, który miał miejsce 19 stycznia w Malińcu:

„Kierowca autobusu Jelcz w warunkach dobrej widoczności nie obserwował należycie jezdni, wskutek czego najechał na 3 przechodniów, którzy szli jezdnią prawą stroną. Jedna osoba poniosła śmierć, a dwie ciężkie obrażenia ciała. Kierowca autobusu M. H. został aresztowany”.

A teraz kilka wyroków, jakie wtedy zapadły w Sądzie Powiatowym w Koninie. Oskarżonego o fizyczne i moralne znęcanie się nad żoną oraz o celowe uchylanie się od płacenia alimentów na utrzymanie trójki dzieci Władysława W. (gazeta podała pełne nazwisko podsądnego) skazano na jeden i pół roku pozbawienia wolności bez zawieszenia. Zbigniew A. (w WZ pełne nazwisko) został skazany na jeden rok pozbawienia wolności za to, że naruszył nietykalność cielesną Ireny D. a następnie znieważył interweniującego milicjanta słowami i dopuścił się czynnej na niego napaści.

Z kolei Stanisława M., który napadł na Witolda K., zabrał mu buty, a następnie... odsprzedał mu je za 50 złotych, sąd skazał na pięć aż lat pozbawienia wolności, 2 tys. zł. grzywny i 4 lata pozbawienia praw publicznych. Ponieważ Grzegorz B. jedynie usiłował zmusić nieletniego do oddania mu 100 zł, usłyszał wyrok trzech i pół roku pozbawienia wolności, 2 tys. zł grzywny i trzy lata utraty praw publicznych.

Kolejny tekst o 1974 roku i przygotowaniach do uczczenia 30-lecia Polski Ludowej wkrótce.

Fot. B. Łopieński, Krajowa Agencja Wydawnicza 1978

strona 2 z 2
strona 2/2
O hotelu „Konin”, ośmiu zabitych w trzy tygodnie i „pajacykach” spod lady
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole