Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościOd Piłsudskiego do Friemanna i dalej. Sto lat zmian na jednej ulicy

Od Piłsudskiego do Friemanna i dalej. Sto lat zmian na jednej ulicy

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Od Piłsudskiego do Friemanna i dalej. Sto lat zmian na jednej ulicy
Konińskie Wspomnienia

Przez lata bezskutecznie poszukiwałem kontaktu z kimś z rodziny Gęsickich, których dom stał kiedyś przy skrzyżowaniu ulicy Bydgoskiej z Kolejową (fot. 1 i 2). Aż kilka dni temu zadzwonił do mnie wnuk Eugeniusza Gęsickiego, który w 1958 roku musiał odsprzedać swój dom państwu, żeby w tym miejscu mógł stanąć punktowiec Kolejowa 28.

Eugeniusz Gęsicki już nie żyje, ale umówiłem się z Dawidem Gajem na spotkanie, podczas którego razem ze swoją mamą i babcią opowiedzą mi o dziejach rodziny. Kiedy już do niego dojdzie, niezwłocznie podzielę się swoją wiedzą z czytelnikami Konińskich Wspomnień.

Nowe stare kontakty

Do kontaktu ze mną skłoniła pana Dawida wiadomość o spotkaniu mieszkańców ulicy Kolejowej, które zapowiedziałem ponad miesiąc temu. Organizatorzy trochę obawiali się o frekwencję, ale w umówionym miejscu stawiło się 7 sierpnia kilkadziesiąt osób, ledwo mieszcząc się w największej sali Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ulicy Dworcowej w Koninie (fot. 3).

Najlepiej wspomina się podczas oglądania zdjęć, więc większą część wydarzenia zajęła prezentacja fotografii (fot. 4), choć można było pokazać tylko ułamek zgromadzonych do tej pory zbiorów. Największą korzyścią z tego spotkania jest odnowienie kontaktów z dawnymi sąsiadami oraz pozyskanie numerów telefonów i adresów e-mail, które pozwolą na podtrzymanie więzi. Ja dzięki temu będę mógł kontynuować opisywanie dziejów i ludzi, którzy przy Kolejowej mieszkali.

Dworzec, przedszkole i sklep

Nie udało mi się jeszcze precyzyjnie ustalić, kiedy powstała ulica Kolejowa. Domyślam się, że już po wybudowaniu w 1928 roku ulicy Dworcowej, choć jakiś trakt dojazdowy do powstałych tam sto lat temu budynków kolejowych musiał funkcjonować. Między Dworcową i Bydgoską było ich cztery. Pierwszy, patrząc od strony dworca, był barak, w którym do lutego 1929 roku mieścił się tymczasowy dworzec kolejowy, po wojnie służący za siedzibę dla przedszkola kolejowego a przez ostatnie trzy dekady mieścił - po rozbudowie - sklep spożywczy „Bartosz”. To na jego tle jeden z braci Pęcherskich wykonał 10 lipca 1921 roku zdjęcie marszałka Józefa Piłsudskiego w powozie (fot. 5), który właśnie przyjechał pociągiem na stację Konin.

Następny był piętrowy budynek z mieszkaniami dla kierownictwa stacji (fot. 6) a dalej - również z mieszkaniami - budynek parterowy (fot. 7). Oba stoją do dzisiaj. W tym drugim (Kolejowa 7) mieszkali przed 1939 rokiem państwo Wiśniewscy a po nich Pietrzyccy.

- Mirka Wiśniewska chodziła ze mną do jednej klasy i często u niej bywałam - opowiadała mi Barbara Nowacka, która mieszkała w tym czasie w pobliżu). - Nie pamiętam, a właściwie to nawet nie interesowałam się wtedy tym, co robił na kolei jej ojciec, ale pamiętam, że woził nas drezyną. Mieli piękny ogród, ciągnący się aż do torów (dzisiaj jest tam parking Poczty Polskiej - dop. RO), w którym rosły piękne różyczki. Pamiętam, że któregoś razu pozjadałyśmy z grządek wszystko, co trafiło nam w ręce, ogórki razem z malinami, co skończyło się dla nas ciężkimi mdłościami - uśmiechała się do wspomnień z dzieciństwa pani Barbara. - Biegałyśmy na przykład po dachach zabudowań i któregoś razu powiesiłam się na własnej sukni. To wszystko się skończyło, kiedy Wiśniewscy gdzieś wyjechali, chyba do Płocka.

Zamiana

O tym, że państwo Wiśniewscy wyprowadzili się z Konina w 1935 roku, dowiedziałem się od Zenony Tamulskiej.

- Mój ojciec zamienił się z panem Wiśniewskim, który przeniósł się na nasze miejsce w Płocku - zaczęła swoją opowieść. - Tutaj wprowadziliśmy się do bardzo ładnego i dużego mieszkania. Było najcieplejsze, bo w środku, między dwoma innymi mieszkaniami. Z prawej strony naszymi sąsiadami byli państwo Jarmużowie, którzy mieli córkę Gabrysię, a z lewej rodzina pana Grossa, zawiadowcy drogowego. On był bezpośrednim przełożonym mojego ojca, który był toromistrzem. Pana Grossa zapamiętałam jako niedostępnego, w przeciwieństwie do jego żony, która była skromną, dobrą kobietą. Mieli tylko jednego syna, Jasiulka, jak na niego mówili. I jeszcze przychodziła do nich służąca z Niesłusza. Pan Jarmuż był kancelistką i urzędował w biurze, do którego wchodziło się z tyłu budynku, od strony mieszkania Grossów.

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole