Piętnaście lat dla Adama Z.? Wyrok będzie w przyszłym tygodniu
Mowy końcowe obu stron wygłoszone zostały podczas wtorkowej rozprawy procesu ws. śmierci Ewy Tylman. Wyrok w głośnej sprawie ma zapaść 17 kwietnia.
Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku. Kilkanaście dni po jej zaginięciu Prokuratura Okręgowa w Poznaniu postawiła Adamowi Z., jej koledze z pracy, zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Mężczyzna jako ostatni widział Ewę Tylman żywą, wracając razem z nią z firmowej imprezy w Poznaniu. Adam Z. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Jedynym motywem był strach
Ponad godzinną mowę końcową podczas wtorkowej rozprawy wygłosiły prokurator Magdalena Jarecka i Magdalena Mazur-Prus. - Życie człowieka jest największą wartością. Jak pokazuje ta sprawa, nie dla każdego stanowi ono taką wartość - rozpoczęła prokurator Jarecka. Według przyjętej przez oskarżycieli wersji wydarzeń, Ewa Tylman i Adam Z. po wyjściu z imprezy przeszli nad Wartę. Tam mieli się ze sobą pokłócić i szarpać. Mężczyzna miał popchnąć kobietę tak, że ta spadła ze skarpy i straciła przytomność. Następnie Adam Z. przeciągnął jej ciało nad rzekę i wepchnął do wody. - W tej sprawie nie ma innego motywu. Jest tylko strach za odpowiedzialność za przebieg wypadków, którego Adam Z. był uczestnikiem - mówiła prokurator Magdalena Mazur-Prus.
Przytoczyła również fragmenty wypowiedzi z nieprotokołowanej rozmowy Adama Z. z policjantami. Mężczyzna miał mówić, że „mógł ją [Ewę Tylman - przyp. red.] niechcąco popchnąć”. - Wtedy Adam Z. po prostu powiedział prawdę. Ten jeden jedyny raz powiedział prawdę. Wszystko to, co wyjaśniał później, jest tylko przyjętą linią obrony - argumentowała, odrzucając wersję, jakoby Adam Z.
Prokuratura wniosła o piętnaście lat pozbawienia wolności i zapłatę nawiązki w wysokości 100 tys. zł.
„Jest na tej sali człowiek, który wie, co się stało”
- Są wątpliwości w tej sprawie i jest ich mnóstwo. Ta sprawa była skomplikowana, była nietypowa, działy się w niej rzeczy dziwne - podkreślał w swojej mowie końcowej mec. Wojciech Wiza, pełnomocnik rodziny Tylmanów. - Jest na tej sali jeden człowiek, który wie, co się zdarzyło tej nocy, ale bardzo chce tego nie pamiętać i bardzo chce o tym nie mowić.
- Tarcza niepamięci to nic innego, jak brudna i cyniczna gra, w którą próbuje wciągnąć strony tego sporu Adam Z. - kontynuował mec. Mariusz Paplaczyk, drugi z pełnomocników, pokazując jednocześnie wideoanalizę części dowodów, głównie zapisów monitoringu tuż przed i tuż po śmierci Ewy Tylman. - Kiedy patrzymy na oskarżonego widzimy miłą, przyjemną, młodą osobą, ale pod tym wizerunkiem miłego chłopaka jest również osobowość trochę ciemniejsza - mówił mec. Wojciech Wiza.
Pełnomocnicy rodziny Tylmanów apelowali, by w razie wątpliwości sąd wziął pod uwagę wznowienie przewodu sądowego, a w przypadku, gdy nie będzie miał wątpliwości - o uznanie Adama Z. winnym. Następnie głos zabrał Andrzej Tylman, ojciec Ewy: - Nie wiecie jakie mną targają emocje. Reprezentuję tutaj moją córkę. Wnioskujemy o najwyższy wymiar kary dla Adama Z., bo to on jest winny śmierci Ewy. Nie życzę nikomu, by przeżył to, co my przeżyliśmy.
„To, co stało się z Ewą Tylman, okryte jest tajemnicą”
- Postawić trzeba na wstępie pytania retoryczne: gdzie są dowody rzeczowe i osobowe na te twierdzenia? Skąd jest to wzięte? Gdzie byli świadkowie, którzy by o tym powiedzieli? Gdzie dowody na okoliczność zamiaru oskarżonego? Spekulacje nie mogą stanowić jakiejkolwiek podstawy wyroku - rozpoczął swoją mowę końcową mec. Ireneusz Adamczyk, obrońca Adama Z. Przypomniał, że oskarżony konsekwentnie nie przyznawał się do winy, był przymuszany przez policjantów do składania oświadczeń i brania udziału w eksperymencie procesowym.
Ireneusz Adamczak odniósł się również do zeznań policjantów mówiących o przyznaniu się Adama Z. do winy. - Te zeznania trzeba ocenić bardzo krytycznie. Notatkę służbową podpisują tylko policjanci, a nie osoba, która takie oświadczenie złożyła. Notatka jest relacją tylko jednej strony - mówił obrońca Adama Z.
Ireneusz Adamczak przypomniał ponadto, że jeden z eksperymentów procesowych wykazał, że w przeciągu sześciu minut, których nie zarejestrował monitoring, Adam Z. nie zdążyłby wykonać czynności zarzucanych mu przez prokuraturę, a na jego ubiorze nie znaleziono błota ani organizmów żyjących w okolicach Warty. - Oskarżony Adam Z. nie dopuścił się zarzucanego mu czynu, nie dopuścił się również czynu w postaci nieudzielenia pomocy. To, co stało się z Ewą Tylman po zniknięciu z monitoringów, okryte jest tajemnicą.
Adam Z. jedynie zgodził się ze swoim obrońcą.
Wyrok w przyszłym tygodniu
Sędzia Magdalena Grzybek, ze względu na stopień skomplikowania sprawy, postanowiła odroczyć wydanie wyroku do 17 kwietnia. Proces Adama Z. rozpoczął się w styczniu 2017 roku. Od lutego mężczyzna, decyzją sądu, przebywa na wolności.