Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPoznański Czerwiec 1956 w oczach konińskich robotników

Poznański Czerwiec 1956 w oczach konińskich robotników

Dodano: , Żródło: LM.pl
Poznański Czerwiec 1956 w oczach konińskich robotników
historia

„Marszem głodnych” nazywali wydarzenia Poznańskiego Czerwca 1956, konińscy robotnicy. O echach dramatycznych wydarzeń ze stolicy Wielkopolski opowiadał dziś dr Piotr Grzelczak.

Poznański Czerwiec był pierwszym wielkim buntem robotniczym. 28 czerwca 1956 roku pracownicy największych zakładów zaprotestowali przeciwko złym warunkom pracy, nędznym zarobkom i niskiemu poziomowi życia. Wyszli na ulicę, żeby zamanifestować swoje niezadowolenie z komunistycznej dyktatury. Kiedy oddziały milicji, UB i KBW okazały się nieskuteczne do Poznania skierowano wojsko (łącznie 10 tysięcy żołnierzy i ponad 350 czołgów), które spacyfikowało cywilów.

O tym co działo się w stolicy Wielkopolski, ale przede wszystkim co o Poznańskim Czerwcu mówiło się w Koninie i powiecie konińskim zaprezentował podczas spotkania naukowego w Wyższej Szkole Kadr Menedżerskich - dr Piotr Grzelczak, historyk Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu.

– Urodziłem się w Koninie. Pochodzę stąd i chciałem pokazać co działo się po Czerwcu, jakie było promieniowanie w landach. Badając dokumenty partyjne i UB co jakiś czas trafiałem na konińskie odpryski – mówił dr Piotr Grzelczak. – Poznański Czerwiec miał być pokazany w mediach jako wydarzenie kontrrewolucyjne. Nie można było dopuścić do sytuacji, że w państwie rządzonym przez partię robotniczą, robotnicy podważają jej legitymację do sprawowania władzy. Dlatego w gazetach i radiu protestujących nazywano imperialistami, agentami zachodnich wywiadów, zdrajcami – dodał.

W tamtym czasie w Konińskiem powstawały największe zakłady: elektrownia i kopalnia. Historyk przeanalizował wszystkie znajdujące się w archiwach dokumenty partyjne i ubeckie. Wynika z nich, że raportowano nastroje społeczne konińskich robotników.

– Na posiedzeniu partii jest mowa o kontrrewolucyjnych szajkach, które w Poznaniu wyszły na ulicę, o rozruchach przeciwko partii ludowej. Towarzysze z terenu mówili co się dzieje. W elektrowni robotnicy nazywali wydarzenia w Poznaniu „marszem głodnych”. Wynika z tego, że propaganda swoje, a robotnicy swoje. Oni nie dali się kupić propagandzie – podkreślał dr Grzelczak. – W meldunku UB z 30 czerwca znajdujemy informację: „Chłopi na ziemi, których znajdują się tereny zajęte przez kopalnię odgrażają się, że pójdą odebrać ziemię. Wyrazem buntu było rzucanie kamieniami w skład kolei i groźby, że będą rozkręcać szyny” – dodał.

To wszystko oznacza, że chociaż media stawiały protestujących w niekorzystnym świetle, komunikacja między robotnikami była i wiedzieli oni co dzieje się nawet 100 km od Poznania. Z notatek partyjnych wynika, że na budowie elektrowni Gosławice wypisywano ołówkiem hasła: „precz z komunizmem i pierwszym sekretarzem”, czy „rodacy walczcie z komunizmem”. W Kramsku natomiast znaleziono ulotki w języku polskim, ale jak wskazano, pochodzenia zagranicznego, które namawiały do walki z systemem.  

Dr Piotr Grzelczak przytoczył przykłady osób, które brały bezpośredni udział w Poznańskim Czerwcu. W archiwach można znaleźć informację m.in. o kierowniku stołówki elektrowni, który został zatrzymany w napadzie na komisariat MO w Nekli. I chociaż mogłoby się wydawać, że to jeden z konińskich bohaterów to okazuje się, że jego kryminalna przeszłość kładzie się cieniem na próbie walki z systemem.

– Poznań spowodował, że ludzie przestali się bać. Mamy na przykład Ciążeń, gdzie zamknięto jednego człowieka, a jego kolega poszedł odbić protokół jego przesłuchania, żeby nie było dowodu – mówił dr Grzelczak. – Drugi ważny trop wiąże się z paniką. Ludzie boją się, że wybuchnie wojna. Stąd informacje o wykupowaniu soli, cukru, papieru, czy nafty – dodał.

W dokumentach nie brakuje też teczki pierwszego sekretarza Komitetu Powiatowego PZPR w Koninie, który informuje przełożonych, że mieszkańcy powiatu konińskiego w większości potępiają to co się wydarzyło w Poznaniu. Mniejsza część ma być wobec tego neutralna, a najmniejsza liczba ludności „stara się podjudzać społeczeństwo siejąc plotki i stwarza różne historie”. Wszystko to i jeszcze więcej znajdzie się w roczniku „Polonia Maior Orientalis”, którego redaktorem naczelnym jest prof. dr hab. Piotr Gołdyn.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole