Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościSerce i rozum. Zwykła recepta na sukces w rolnictwie

Serce i rozum. Zwykła recepta na sukces w rolnictwie

Dodano:
Serce i rozum. Zwykła recepta na sukces w rolnictwie
rozmowa

Anita Piątkowska-Krzewicka i Mateusz Krzewicki w Płoszowie, nieopodal Sompolna, prowadzą szkółkę roślin ozdobnych. Choć to dopiero kilkuletnia działalność, to już doczekali się uznania i statuetki Rolnika Roku w Wielkopolsce. Znaleźli się także na łamach Forbesa, jako przykład udanego biznesu ogrodniczego.

Anna Pilarska. - W swojej działalności powołujecie się na wiedzę i doświadczenie wielopokoleniowej rodziny szkółkarskiej.  

Anita Piątkowska-Krzewicka. - Dziesięć lat temu kupiliśmy ziemię i zaczęliśmy budować własną szkółkę, ale ja w trzecim pokoleniu jestem szkółkarką. Był dziadek, a tata Karol Piątkowski ma szkółkę kilometr od nas. Postanowiliśmy jednak pójść na swoje i zbudować coś od podstaw. Nie było łatwo. To duża inwestycja, która cały czas się rozwija. Szkółkarstwo jednak odziedziczyłam w genach. Trochę nie miałam wyboru. W tym się wychowywałam, rosłam, nie widziałam więc za bardzo innej drogi dla siebie. Skończyłam zootechnikę ze specjalnością agroturystyka. Mąż jest prawnikiem. Zajmował się wcześniej sprzedażą podłoży torfowych, więc znał już trochę tę branżę.  

- Sompolno uchodzi za zagłębie szkółkarstwa i sadownictwa.

Anita Piatkowska-Krzewicka. - To jest też pokłosie działalności mojego dziadka i taty. Większość szkółek zakładali pracownicy, którzy poszli na swoje. Sadownictwo też się tak rozszerza w tym rejonie. 

- Czym się odróżniacie od innych ogrodników?  

Anita Piątkowska-Krzewicka. - Raczej nie obsługujemy lokalnego rynku. Nie prowadzimy sprzedaży detalicznej. Znaczna część naszych odbiorców to centra ogrodnicze, czy firmy urządzające tereny zielone w kraju i za granicą. I to głównie w dużych miastach. Dużo roślin jest w Poznaniu, Warszawie, Szczecinie, Gdańsku, Łodzi, Wrocławiu.

- Pomogła moda na estetyczne, przemyślane tereny zielone?

- To dobry trend. Także wśród prywatnych osób. Pandemia spowodowała, że ludzie potrzebują zieleni. W miastach to podejście też się zmieniło. Są coraz większe wymagania jakościowe. Zapoczątkował to Poznań, gdzie była pani inspektor, która zwracała uwagę na to, czy drzewo ma określony obwód. To się rozlało na całą Polskę. Ważne stały się parametry roślin, a więc obwód, prosty pień, ilość pędów szkieletowych w koronie. Dlatego zieleń wygląda coraz lepiej. Te wymagania są przestrzegane, a jako firma musimy się do tego dostosować.   

- Jesteście rolnikami czy już przedsiębiorca?

- Tego się nie da rozdzielić. Każdy z nominowanych do rolnika roku czuje się przedsiębiorcą. Ekonomia rządzi. Pokolenie moich rodziców produkowało i to się sprzedawało. Teraz mamy policzone ile kosztuje doniczka, podłoże, nawóz. Cena naszych roślin wynika z kosztów produkcji. Wewnętrznie więc jestem szkółkarką, ale to ekonomia rządzi.

- Były obawy przed rzuceniem się na głębokie wody z biznesem ogrodniczym?

Anita Piątkowska-Krzewicka. - To się samo zaczęło dziać. W międzyczasie urodziłam trójkę dzieci. Okres rozwijania szkółki przypadł więc mężowi. On tego doglądał. Można powiedzieć, że jesteśmy ciągle w procesie. Jak tylko pewien etap dokończymy to wymyślamy coś nowego.

Mateusz Krzewicki. - Dla żony pewnie większą wartość mają rośliny. Ja podchodzę do tego biznesowo. Mamy wysoko zawieszoną poprzeczkę jeśli chodzi o jakość. Ja i żona to jak serce i rozum tego biznesu. A szansę na sukces w rolnictwie ma dobra jakość. Poza tym trzeba przewidywać, co się będzie działo na rynku za kilka lat. Mody się zmieniają i nie ma miejsca na błędy. Musimy śledzić trendy i myśleć, co będzie się sprzedawało.

- Co teraz „rządzi” na zielonym rynku?

Mateusz Krzewicki. -  Najbardziej popularnymi roślinami były trawy i byliny. Ostatnio ludzie rezygnują z zakupu iglaków. Wychodzą z mody. Zmienia się klimat, jest cieplej i pojawiają się inne rośliny, które wcześniej nie miały szansy przeżycia, ale teraz już mają, jak na przykład popularna ostatnio laurowiśnia. Jest coraz mniej przypadkowych zakupów. W czasie pandemii szukano wiedzy, inspiracji, a popularność roślin ozdobnych wystrzeliła w górę. Zieleń jest odskocznią, wentylem w otaczającej nas sytuacji.

- Jak się trafia na łamy biznesowego Forbesa?

Mateusz Krzewicki. - Szkółkarstwo ozdobne w Polsce jest na wysokim poziomie. Przygotowywano artykuł o nowoczesnych firmach w branży ogrodniczej i zapytano nas, czy jako producenci roślin ozdobnych, chcielibyśmy znaleźć się w tym gronie. W artykule byli także przedstawiciele firmy nawozowej, nasiennej i drewnianej. To była dla nas przygoda. 

- Jesteście szczęśliwi w tym roślinnym królestwie?

Anita Piątkowska-Krzewicka. - Odpowiem humorystycznie. Mąż ma czasem chwilowy kryzys: jak pada, jest zimno, wszystko się wali to wtedy mówi, że mógłby chodzić w garniturze po jakimś korpo, a musi w kaloszach po polu. A ja siebie nie widzę w innej roli.

Dziękuję za rozmowę. 

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole