Spotkanie z byłym GROM-owcem w Miejskiej Bibliotece Publicznej
O szkoleniu i latach spędzonych w GROM-ie, trzech wydanych książkach oraz o tym, jak to jest być pierwowzorem postaci w grze komputerowej opowiadał w środę w Miejskiej Bibliotece Publicznej Naval.
Spotkanie z Navalem (pseudonim) zorganizowane zostało w ramach cyklu ,,Konin lub książki". Były GROM-owiec, a obecnie autor już trzech publikacji o swoich wojskowych doświadczeniach, w rozmowie z konińskim dziennikarzem Sławomirem Zasadzkim opowiadał o różnych aspektach swojej służby i życia zarówno w trakcie, jak i już po opuszczeniu wojska.
Do GROM-u, jednostki specjalnej polskiego wojska, Naval wstąpił niemal na samym jej początku, w późnych latach 90. Jak wspomina, selekcję, czyli bardzo wstępny etap kwalifikacji do GROM-u przeszło wtedy zaledwie osiemnastu spośród 500 kandydatów. - Chciałem być wtedy po prostu żołnierzem. W 1993 roku do wojska szli frajerzy, głupcy albo prawdziwi ochotnicy - wspomina Naval.
Selekcja, czyli seria trudnych testów wytrzymałościowych, fizycznych i psychicznych to moment, w którym każdy z ochotników musi zadecydować, czy tak naprawdę chce być w GROM-ie. - Na filmach często widać instruktorów, którzy wrzeszczą na kandydatów. Tak naprawdę wygląda to inaczej. Mówią: ,,Po co się będziesz męczył. Jest ci zimno, jesteś zmęczony. A my cię podwieziemy na sam przystanek". W takiej sytuacji sam musisz zadecydować, że zostajesz i idziesz dalej - opowiada Naval. - Najważniejsza jest zmiana mentalna. W Polsce wiele rzeczy robimy, bo nam się udało. Ja się nie dostałem do jednostki, bo mi się udało, zapracowałem na to.
W GROM-ie Naval służył przez czternaście lat, z czego aż siedem spędził na zagranicznych misjach. - Nie jedziemy po to, żeby strzelać i zabijać, tylko ratować ludzkie życie - odpowiadał Naval pytany w środę, czy trudno jest przejść z treningów na pole walki. - Czy mamy ułańską fantazję? Oczywiście, że tak. Pokazały to operacje w Iraku, gdy inni, widząc promil niebezpieczeństwa, nie decydowali się rozpoczynać akcji. Mamy takie powiedzenie, że śmiały zwycięża.
Czy po latach czuje, że był jedynie pionkiem w wielkiej machinie wojenno-politycznej? Naval przekonuje, że dziś patrzy na wydarzenia z początku wieku inaczej, niż kilkanaście lat temu. - Byliśmy źli na to, co się wydarzyło w Nowym Jorku [atak na WTC - przyp. red.]. Nasza cywilizacja zachwiała się w posadach. Szliśmy więc z odwetem. Dziś patrzę na to inaczej i zastanawiam się, czy szliśmy tam ze strefą stabilizacyjną, czy może okupacyjną. Żołnierz jest jednak narzędziem. Możesz mieć światopogląd, ale musisz robić swoją robotę.
Teraz Naval jest już w ,,cywilu", na emeryturze. Jak przekonuje, wojska mu nie brakuje. - Zrobiłem swoje w tej firmie i wystarczy - mówi. Do wydarzeń sprzed kilkunastu lat jednak chętnie wraca i opisuje je w swoich książkach. Do tej pory wydał trzy: ,,Przetrwać Belize", ,,Ostatnich gryzą psy. Jak zostałem szturmowcem GROM-u?" i ,,Zatoka. Grom na wodach Zatoki Perskiej".
Pomysł na pisanie o swoich doświadczeniach zrodził się jeszcze podczas służby w GROM-ie. - Jadąc na Belize pomyślałem, by zapisywać wydarzenia z każdego dnia. Może coś później z tego pamiętnika wyjdzie? - opisuje początki swojej przygody z pisarstwem Naval. Kolejną pozycję, czwartą już w dorobku, zapowiada na jesień tego roku.
Na podstawie doświadczeń jego i jego kolegów stworzono również postacie GROM-owców w grze Medal of Honor: Warfighter. Jego przygoda z rozgrywką skończyła się jednak dość szybko. - Użyłem nicka Naval i już po chwili dostałem wiadomość od innego gracza: ,,Nie używaj tego nicka, bo to wstyd" - żartował w środę Naval. - Staraliśmy się z kolegami stosować nasze taktyki w grze, ale życie, a rozgrywka to dwa różne światy.
Oprócz pisania książek były GROM-owiec czynnie uprawia również sport. Ma na swoim koncie ultramaratony, w tym jeden - 160-kilometrowy. - W wojsku wiedziałem, po co biegam. A tutaj zastanawiam się, na cholerę to robię - żartował na spotkaniu Naval. Udziela się również biznesowo: doradza w kwestiach bezpieczeństwa, prowadzi szkolenia i organizuje wyprawy survivalowe.
Podczas spotkania w Miejskiej Bibliotece Publicznej, oprócz wysłuchania niezwykle ciekawych wspomnień odznaczonego Złotą Odznaką GROM-u (i kilkoma innymi medalami) żołnierza, wszyscy chętni mogli kupić książki Navala i zdobyć jego autograf. Chętnych nie brakowało.