Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościRuda: od wózka do nieba - historia pełna wyzwań i triumfów

Ruda: od wózka do nieba - historia pełna wyzwań i triumfów

Dodano:
Ruda: od wózka do nieba - historia pełna wyzwań i triumfów
Z pasją

Joanna Perlińska, pseudonim Ruda, wydała książkę. To opowieść o dziewczynie ze Sławska, która choruje na MPD (mózgowe porażenie dziecięce) i jeździ na wózku. Od dziecka walczy z przeciwnościami losu. Ma temperament i za wszelką cenę chce być samodzielna. O tym jest jej książka „Ruda rządzi”.

Anna Pilarska, dziennikarka LM.pl - Mówisz, że nie widzisz wózka?

Ruda. - Byłam wcześniakiem, ważyłam niecały kilogram gdy się urodziłam. Mamie mówili, że może być ciężko. Pierwsze prognozy pokazywały, że mogę być roślinką. Dopiero w wieku czterech lat nauczyłam się siedzieć. Mam jednak dużo rodzeństwa, które nie postrzegało mnie przesz pryzmat wózka. Jak byłam mała to ciągle mnie gdzieś zabierali, a jak mnie „wysypali” to od razu pozbierali, wytrzepali i posadzili, jak gdyby nigdy nic. Dlatego nauczyłam  się normalnego życia. Ja tego wózka nie widzę, tylko wtedy gdy są schody albo krawężniki. Słowo „chodź” nie jest dla mnie obrazą. Moje rodzeństwo, rodzina wymagali ode mnie żeby wózek nie był wymówką. Starali się, żebym była niezależna. W wieku 16 lat zaczęłam szkołę integracyjną z internatem we Wrocławiu. Na początku duże miasto było dla mnie wielkim wyzwaniem. W podstawówce i gimnazjum miałam nauczanie indywidualne, które różni się od chodzenia do szkoły. Początki były więc trudne bo musiałam się nauczyć  samodzielności. Tam nikt nikogo nie niańczył.

- To teraz procentuje.

- Raz się spóźniłam na praktyki. Od tamtej pory mi się to nie zdarza. Wiem, że muszę wcześniej wstać, uszykować się, założyć stertę kolczyków i dopiero mogę wyjść z domu. Nie lubię się spóźniać. Zwłaszcza teraz, gdy jeżdżę autem to daję sobie w zapasie czas na korki i wypakowanie wózka. We Wrocławiu spędziłam siedem lat. Najpierw skończyłam zasadniczą szkołę zawodową o profilu krawiec, potem technikum ekonomiczne i spędziłam tam łącznie siedem lat. Szkoda mi było stamtąd wracać. Miałam swoje życie, znajomych, ale się rozchorowałam. Zrobiono mi operacje (po cztery na jedną nogę), które miały poprawić mój stan, ale nie przyniosły oczekiwanych efektów i wtedy zaczęły się prawdziwe schody w moim życiu. Z pomocą pojawiła się wówczas Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka Podaj Dalej z Konina. Dali mi wielu specjalistów. Trudna rehabilitacja trwała dziesięć miesięcy. Potem mieszkania treningowe pokazały mi, że mogę jeszcze więcej. Zaczęłam kurs na prawo jazdy. Szkoła Turbo mi to umożliwiła. Pierwszego dnia mówię do instruktora: panie, mów szczerze, czy ja się nadaję bo szkoda nerwów, pieniędzy i czasu. Odpowiedział, że będę jeździć dopasowanym pod siebie autem. Mam więc automatyczną skrzynię biegów plus indywidualny osprzęt, żeby ręką sterować gazem i hamulcem. Poza tym dodatkowa gałka na kierownicy, żeby łatwiej skręcać. Jeżdżę od roku

- A skoki ze spadochronem?

- Pierwszy skok wykonałam we Wrocławiu. Przy specjalnej uprzęży, aby skoczek lądował na swoich nogach, a moje wiotkie mu nie przeszkadzały. To było przeżycie!

- Po co Tobie takie wyzwania?

- Jak to po co? Bo ograniczenia są w głowie. Książka to kolejne wyzwanie, chyba najbardziej zaskakujące w moim życiu. Skoki, tatuaż, czy wybory miss Polski - to byłam w stanie zaplanować. Książka to był kolejny etap. Druk, korektor, grafik to koszty, na które z rentą socjalną nie było mnie stać. Znajomy namówił mnie na założenie zrzutki. Wątpiłam, że na wymysł książki ktoś wpłaci. Średnio przekonana otworzyłam zbiórkę. Pierwszego dnia miałam już trzy tysiące złotych. Myślałam, że z wrażenia spadnę z wózka. Bo moja historia to nie tylko opowieść o chorobie, czy o tym jaka jestem biedna z tego powodu, ale wręcz przeciwnie. To opowieść o tym, że mimo trudności trzeba żyć i doceniać otoczenie.

- Skąd ten tytuł „Ruda rządzi”?

- Chętnie oglądałam Muminki i tam była Mała Mi, która mi sie spodobała. Też jestem mała, pyskata i nie dam sobie w kaszę dmuchać. Odwagi dodaje mi tatuaż z Małą Mi, ale w okularach i ze spadochronem. Gdy chorowałam to stworzyłam sobie listę marzeń, które udało mi się to zrealizować. Wychowywałam się na wsi i w tamtych czasach dzieci dały mi popalić bo nie akceptowały mojego wózka. Musiałam sobie jakoś radzić i to mi zostało do dzisiaj. W książce staram się pokazać, że ograniczenia są w głowie. Mamy kompleksy, wady, jakieś braki, ale to nie przekreśla nam życia, którym każdy z nas rządzi, a Ruda rządzi swoim.

Jeśli chcecie poznać Rudą, to razem z Joanną Perlińską zapraszamy na spotkanie autorskie w Centrum Organizacji Pozarządowych (COP) w Koninie, w najbliższą sobotę - 27 maja o godzinie 16.00. „Ruda rządzi” i podpisze książki. 

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole