Bez goli, bez emocji, bez jakości piłkarskiej

Esencji gry drużyn z dolnej połowy IV ligi doznali dziś na stadionie przy ul. Dmowskiego kibice Górnika Konin i Olimpii Koło. Na murawie dominowały błędy, niedokładność i chaos.

Zarówno Górnik, jak i Olimpia wyszły na mecz nastawione ofensywnie. Na niewiele się to zdało, jeżeli wszystkie akcje kończyły się w okolicach 30 metra, zatrzymywane przez niedokładne podania i złe zagrania. Przez pierwsze 42 minuty jedynym poważnym zagrożeniem pod obiema bramkami były strzały Bartosza Kowalskiego i Pawła Powietrzyńskiego, pewnie zatrzymane przez golkiperów obu drużyn.

W samej końcówce pierwszej połowy dwie dobre okazje miał Górnik. Najpierw główka Macieja Malińskiego po rzucie rożnym trafiła w stojącego na linii bramkowej obrońcę Olimpii, a chwilę później tuż ponad poprzeczką uderzał Wiktor Zasada.

Z minuty na minutę Olimpia zmieniała styl gry na swój najbardziej znany – obrona na własnej połowie i szybkie kontrataki. Ta taktyka nie przynosi kolanom zbyt dużo punktów, ale w Koninie miała szansę zadziałać. Dużo ożywienia do gry gości wniósł Jarosław Kawka, który wszedł w 52. minucie. Już siedem minut później to właśnie Kawka wyprowadził na sytuację sam na sam Michała Rutkowskiego, ten jednak nie trafił w światło bramki. Pomocnik Olimpii uderzał jeszcze dwukrotnie ze skraju pola karnego, ale raz jego strzał obronił Jaskólski, a za drugim razem piłka przeleciała obok słupka.

Biało-niebiescy w drugiej połowie praktycznie ani razu nie zagrozili bramce Olimpii. Kolanie mieli szansę na wyjście na prowadzenie w 66. minucie po uderzeniu po ziemi Damiana Kotkowskiego i w doliczonym czasie gry po strzale z rzutu wolnego Kamila Kwiatkowskiego. Obie próby świetnie zatrzymał Łukasz Jaskólski.

Marnej jakości widowisko zakończyło się bezbramkowym remisem. Po meczu na niewielką wartość piłkarską meczu wskazywał również trener Górnika Konin, Sylwin Donart. – Mecz był po prostu słaby. Nic dodać, nic ująć. 0:0, dwóch rannych, może to lepiej, niż jeden zabity. Wszyscy widzą, z czym nasi piłkarze mają kłopoty, a co im wychodzi.

Szkoleniowiec Górnika nie chciał poruszać kwestii jego pomysłów na naprawę sytuacji zespołu z Konina. - Nie odpowiem na to pytanie. Jesienią odpowiadałem i były z tego tylko nieprzyjemności. Liga trwa jeszcze osiem kolejek, moja umowa jest do 30 czerwca i tak samo będę podchodził do moich obowiązków pierwszego dnia, jak i ostatniego. Praca w Górniku to marzenie każdego trenera i ja z tego nie rezygnuję. Zamierzenie jest takie, żeby nie spaść. Remisy do tego wystarczą, choć zamierzeniem pozostają zwycięstwa. Cały czas trwa budowa.

Sytuacja obu drużyn w lidze niewiele się zmieniła. Górnik Konin awansował na ósme miejsce z dorobkiem 30 punktów. Olimpia Koło wciąż plasuje się na miejscu dziesiątym z 29 punktami na koncie. Za tydzień biało-niebiescy wyjadą do Kościana na mecz z tamtejszą Obrą, a kolanie zagrają w Słupcy z SKP.

Górnik Konin: Łukasz Jaskólski - Sebastian Maciejewski (45’ Nikolas Machava), Dawid Śnieg, Artur Brzuśkiewicz, Łukasz Frydrych, Maciej Maliński, Michał Zajączkowski, Bartosz Kowalski, Mateusz Insiak (70’ Marcin Stryganek), Maciej Rojewski (81’ Szymon Ćwiek), Wiktor Zasada.

Olimpia Koło: Bartosz Kordylewski - Dawid Wiśniewski, Kamil Kwiatkowski, Eryk Lisiak, Paweł Powietrzyński (46’ Piotr Marańda), Mariusz Nieznalski, Michał Rutkowski, Ariel Szczesiak, Kamil Jaroszewski (52’ Jarosław Kawka), Filip Zborowski (60’ Szymon Izydorczyk), Damian Kotkowski.