Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plGalerieRamzes i Kryzys pod neonem, czyli zaskakujące pożytki z huty

Ramzes i Kryzys pod neonem, czyli zaskakujące pożytki z huty

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Ramzes i Kryzys pod neonem, czyli zaskakujące pożytki z huty

Pierwszy w Koninie wieżowiec, pierwszy żłobek, wielki neon „Aluminium”, który wsławił się... występem na Derbach Kabaretowych czy niezwykłe rzeźby to tylko niektóre z pożytków, jakie przyniosła Koninowi i jego mieszkańcom huta aluminium.

Skoro o wieżowcu mowa, to warto przypomnieć, że pierwszy dziesięciopiętrowy budynek w Koninie to też zasługa huty, która w 1967 r. oddała swoim pracownikom mieszkania przy ulicy Tuwima 3 (na fot. nr 2 jeszcze w trakcie budowy). Ale pierwsze hutnicze bloki powstały już sześć lat wcześniej przy ulicy Bydgoskiej. Na dwóch piętrach punktowca, który do dzisiaj nosi numer 6 przez kilka lat funkcjonowały nawet biura huty.

Krakowianie nam zazdrościli

W innym punktowcu, przy Traugutta 4, dostała mieszkanie po dwóch latach pracy w hucie moja mama, która jako absolwentka Technikum Budowy Maszyn w Łodzi należała do grupy poszukiwanych fachowców (na fot. nr 3 Daniela Olejnik razem ze Stanisławem Kreczyńskim pozują do fotografii, która w firmowej gablocie zachęcała do korzystania z biblioteki zakładowej). Wprowadziliśmy się tam latem 1968 r., krótko przed 1 września, kiedy poszedłem do pierwszej klasy w Szkole Podstawowej nr 6. Nawet do głowy mi nie przyszło, że aż jedna czwarta mojej klasy to dzieci hutników. Dokładnie połowa z naszej dziesiątki (klasy były wtedy bardzo liczne, nasza miała czterdzieścioro uczniów) mieszkała w innym hutniczym bloku, przy Kolejowej 6. Między innymi Ludmiła Maciuszek. - W Skawinie było bardzo sympatycznie, szczególnie, że blisko do Krakowa, ale tutaj było mieszkanie oraz... piękne jeziora i grzyby w lasach, których znajomi z Krakowa nam zazdrościli - wspomina po latach Eugeniusz Maciuszek (na fot. nr 4 w środku), który pełnił w hucie między innymi funkcję zastępcy dyrektora odpowiedzialnego za sprawy ekonomiczne.

Jak wszystkie konińskie zakłady przemysłowe, huta budowała mieszkania dla swoich pracowników, których potrzebowała bardzo wielu, a najtrudniej było zachęcić do przyjazdu na nieustannie rozgrzebany wtedy plac budowy kolejnych osiedli wysoko wykwalifikowanych fachowców. Tacy otrzymywali mieszkania od ręki. W taki właśnie sposób powstał nowy Konin.

Mieszkanie dla rodziny

W bloku przy Kolejowej 6 mieszkała również Romka z naszej klasy, która urodziła się w Gorzowie Wielkopolskim, bo tam dopiero znalazł pracę z mieszkaniem jej tata. Dzięki mieszkaniu z huty, gdzie otrzymał angaż do działu transportu, pochodzący spod Kleczewa Tadeusz Wełnicki mógł wrócić w rodzinne strony.

Huta pomogła także unormować rodzinne życie Jana Sońty, który mieszkał u teściów w starym Koninie, a do pracy dojeżdżał do Łodzi. Kiedy zatrudniający go Elektromontaż dostał zlecenie na budowę huty, a on mieszkanie przy ulicy Bydgoskiej (potem większe przy Broniewskiego), skończyły się ciągłe podróże po sto kilometrów w jedną stronę, a nasza koleżanka Kamila miała wreszcie tatę w domu na co dzień. Po zakończeniu budowy pan Jan został z otwartymi ramionami przyjęty do pracy w hucie.

Striptiz dla elektrolizy

Przy tak dużej liczbie hutniczych dzieci w klasie nasze szkolne życie nie mogło się też obejść bez Domu Kultury „Hutnik”, który został zbudowany przy ulicy Dworcowej (fot. nr 5) w 1970 r. Tam też odbyła się w 1974 r. nasza klasowa zabawa karnawałowa (fot. nr 6), kiedy budynek Szkoły Podstawowej nr 6 był przez cały rok szkolny remontowany, bo z powodu błędów konstrukcyjnych zaczęły pękać ściany.

O programie „Hutnika” decydowała rada społeczna, której głównym zadaniem było zbieranie od załogi propozycji imprez, jakie chce zobaczyć w swoim domu kultury. I kiedy elektroliza zażyczyła sobie striptizu, w „Hutniku” odbył się pierwszy chyba w Koninie rozbierany pokaz. Bo też było to przede wszystkim miejsce, gdzie pracownicy huty mieli znaleźć wytchnienie po pracy i porcję rozrywki. Tradycją stały się spotkania pod kadzią oraz combry babskie, a także coroczne bale sylwestrowe, czy karnawałowe (fot. nr 7), często w przebraniach z wybranej epoki (fot. nr 8), na które sprowadzano odpowiednie stroje na przykład z teatru w Kaliszu. W „Hutniku” organizowane były też konferencje i narady dyrekcji i jej gości czy związków zawodowych. Ale znakiem firmowym „Hutnika” były imprezy choinkowe dla dzieci, na których obowiązki świętego Mikołaja przez kilkanaście lat pełnił Zbigniew Chmielewski, hutnik z legitymacją nr 1.

Rzeźby z... aluminium

Dom Kultury „Hutnik” może się też pochwalić niezwykle unikalną imprezą, jaką bez wątpienia były coroczne plenery rzeźby z... aluminium, organizowane w drugiej połowie lat siedemdziesiątych (fot. nr 9, 10, 11 zrobione na wystawie poplenerowej przez Annę Dragan). Część z powstałych wtedy dzieł została ustawiona w różnych punktach miasta, ale do dzisiaj przetrwały tylko dwie konstrukcje: w szczycie Sądu Okręgowego w Koninie, u zbiegu ulic Energetyka z Bydgoską (fot. nr 12) oraz na piątym osiedlu przy bloku 11 Listopada 34 (fot. nr 13).

Ramzes i Kryzys pod neonem, czyli zaskakujące pożytki z huty
Ramzes i Kryzys pod neonem, czyli zaskakujące pożytki z huty
Ramzes i Kryzys pod neonem, czyli zaskakujące pożytki z huty
Ramzes i Kryzys pod neonem, czyli zaskakujące pożytki z huty
Huta-miastu5
Huta-miastu6
Huta-miastu7
Huta-miastu8
Huta-miastu9
Huta-miastu10
Huta-miastu11
Huta-miastu12
Huta-miastu13
Huta-miastu14
Huta-miastu15
Huta-miastu16
Huta-miastu17
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole