Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPół wieku temu koninianie zaczęli wprowadzać się na piąte osiedle

Pół wieku temu koninianie zaczęli wprowadzać się na piąte osiedle

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Pół wieku temu koninianie zaczęli wprowadzać się na piąte osiedle

Już w chwili swojego powstawania piąte osiedle było inne od pozostałych części nowego Konina. Jako pierwsze zostało zaprojektowane w całości i wciąż pozostaje największe.

Oboje z żoną Bogumiłą zapamiętali też nie najlepszą jakość pracy budowlańców. - Metalowe futryny były krzywe i drzwi się nie zamykały, więc je po prostu polikwidowaliśmy – wspomina Lech Białkowski. – Podłogi były wyłożone gumolitem, za to przedpokój wyglądał, jakby ktoś tam rozlał cement wymieszany ze smołą i na środku została taka górka, którą trzeba było szpadlem wyrównać. A kilka lat później kawał sufitu spadł nam na stół podczas obiadu.

Ukląkł przed drzwiami i pocałował klamkę

Bo budowlańcy się spieszyli i w tym pośpiechu niejedno robili byle jak, a że w poprzednim ustroju dyscyplina pracy, szczególnie w tej branży, była nie najlepsza, to i efekty przyprawiały o zawrót głowy, co w przerysowanej nieco formie można zobaczyć w kilku polskich komediach. Ale też potrzeby mieszkaniowe były ogromne. – Jak żeśmy już dostali to mieszkanie, to mąż ukląkł przed drzwiami i pocałował klamkę – opowiada Janina Kapyszewska. – Płakaliśmy jak mopsy.

Byli wtedy młodym małżeństwem – ona miała dwadzieścia pięć, jej mąż Wiktor trzydzieści dwa lata. Wcześniej cisnęli się z dwójką dzieci w kopalnianym bloku (tak zwanym awaryjnym) w Janowie. Szczęścia nie przesłaniał im fakt, że bloki przy Przemysłowej nie były jeszcze otynkowane, a do sklepu chodzili do „Agatki” na czwartym osiedlu (fot. nr 3) lub jeszcze dalej do „Karlika” przy Kolejowej. Bo na piątym osiedlu długo jeszcze żadnego sklepu nie było. A na plac budowy przychodzili na długo przed przeprowadzką, śledzić postępy robót i rozmawiać o tym, jak się urządzą na swoim.

Z kresów do Konina

Przydział mieszkania w bloku przy dzisiejszej Przemysłowej 16 Wiktor Kapyszewski dostał z kopalni. On sam przyjechał do Polski zaraz po wojnie z kresów. Zza nowej po wojnie wschodniej granicy przyjechała również Wanda Pyzik. Miała wtedy zaledwie osiem lat, ale do dzisiaj pamięta długą podróż wagonem towarowym z Drohiczyna do Inowrocławia. – Mąż dostał trzypokojowe mieszkanie z elektrowni – opowiada. W Skawinie, skąd przyjechali, mieli takie same, ale skusiły ich lepsze zarobki, jakie zaoferowano Janowi Pyzikowi w Koninie. Zanim we wrześniu 1967 r. wprowadzili się do pierwszego na piątym osiedlu bloku przy dzisiejszej Przemysłowej 14, jej mąż sam mieszkał w pokoju hotelowym przy Kolejowej 8. – A tu wszędzie wokół były jeszcze pola – wspomina Wanda Pyzik.

Mieszkanie pani Wandy ma identyczny rozkład pomieszczeń, jakie można spotkać na trzecim osiedlu, na przykład w bloku przy Tuwima 2. Podobnie jak ona, Janina Kapyszewska również mieszka na parterze, ale ma tylko dwa pokoje. - Mieliśmy do wyboru czwarte piętro albo parter, to wybrałam parter ze względu na małe dzieci – tłumaczy. Zaraz po przeprowadzce pani Janina podjęła pracę w spółdzielni mieszkaniowej i zaczęła ją od sprzątania sąsiedniego bloku, tego z numerem 14. – Potem byłam w portierni, następnie zostałam telefonistką, a po ukończeniu technikum przeszłam do księgowości – wylicza. – A po śmierci męża w 1980 r. w wyniku wypadku w pracy, dostałam pracę w kopalni, gdzie doczekałam emerytury.

Mieszkanie dla piłkarza z kopalni

Państwa Białkowscy są rodowitymi koninianami. Ona urodziła się przy pl. Wolności jako Bogusia Bednarkiewicz, a on przy Armii Czerwonej, czyli dzisiejszej 3 Maja. – Pracę rozpocząłem w lipcu 1959 r. i jedną z pierwszych rzeczy, o które zapytał mnie mój szef Józef Bobrowski, brzmiało: czy gram w piłkę nożną – wspomina Lech Białkowski. – W ten sposób zostałem bramkarzem Górnika Konin.

Kiedy cztery lata później się pobrali, kopalnia przyznała im pokój z kuchnią w punktowcu na rogu Alei 1 Maja i ulicy Traugutta. Po narodzinach syna w 1966 r. złożyli podanie o większy lokal i półtora roku później wprowadzili się na Przemysłową na ponad 46 metrów kwadratowych. – Tu na osiedlu dość długo nie było żadnych sklepów – pamięta pani Bogumiła. – Ale zaraz przy wiadukcie był mięsny – przypomina Lech Białkowski. - W budynku dzisiejszej siedziby administracji osiedla „Zachód” (w centrum kadru fot. nr 4; za umożliwienie mi zrobienia tego zdjęcia dziękuję pani Jolancie Werłos).

Osiedle na 25 tys. mieszkańców

Opracowanie całościowego projektu urbanistycznego piątego osiedla zlecił jeszcze w 1963 r. Józef Karykowski (fot. nr 5), który był wtedy szefem Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych. Nie spodobało się to jego przełożonym z Poznania, którzy uważali, że trzeba projektować po kilka budynków, jak do tej pory. – Powiedziałem, ze się nie zgadzam – wspomina Józef Karykowski. - Etapami to my możemy budować, ale opracować jako ideę trzeba całość. I równocześnie z blokami mieszkalnymi powinny być budowane szkoły, przedszkola, sklepy i co jeszcze do życia będzie ludziom potrzebne.

Pół wieku temu koninianie zaczęli wprowadzać się na piąte osiedle
Pół wieku temu koninianie zaczęli wprowadzać się na piąte osiedle
Pół wieku temu koninianie zaczęli wprowadzać się na piąte osiedle
V5
V8
V3
V6
V7
V9
V10
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole