Już czterystu urzędników pracuje dla prezydenta Nowickiego
KONIN JEST NASZ
Przynajmniej o jedną piątą wzrosło zatrudnienie w konińskim magistracie od chwili zwycięstwa Józefa Nowickiego w wyborach prezydenckich. Decyzje o zatrudnieniu zdecydowanej większości nowych pracowników prezydent podjął osobiście.
Zacznijmy od samego urzędu, gdzie na większość stanowisk rozpisywane są konkursy. Przyznać trzeba, że nie zawsze są one z góry ustawione, bo od czasu do czasu zdarza się, że ani prezydent ani nikt z jego otoczenia nie ma chętnej osoby na dany etat. Wtedy konkurs może wygrać człowiek przypadkowy. Ale to rzadkość.
Kiedy jednak prezydent potrzebuje zatrudnić kogoś szybko, a bez niepotrzebnej mitręgi z ogłaszaniem konkursu, korzysta z etatów pomocy administracyjnej. Jest ich w urzędzie około trzydziestu i przeznaczone są dla osób, które powinny wykonywać proste czynności techniczne, uwalniając od nich urzędnika, który ma dzięki temu więcej czasu na pracę ściśle merytoryczną. W ten sposób na przykład dostało pracę w urzędzie dwóch szczególnie zasłużonych w kampanii prezydenckich aktywistów – Adam Juszczak i Mirosław Jeżyk - pierwszy z nich w wydziale ewidencji ludności, drugi – w kulturze.
Tych nazwisk jest dużo więcej, ale nie będę nimi nadmiernie szermował. Niech każdy z Czytelników sam się przed sobą uczciwie przyzna, czy nie ułatwiłby bliskiej sobie osobie zdobycia pracy, gdyby miał taką możliwość? I większość osób szukających pracy gotowych jest na wiele, żeby tylko tę pracę zdobyć. Nie będę więc piętnował ludzi, którzy są w desperacji. Bo liczba stanowisk pracy, którymi dysponuje magistrat, mówi sama za siebie.
Dlaczego w takim razie podałem wymienione wyżej dwa nazwiska? Bo swoje etaty obaj panowie dostali za przyczynienie się do zwycięstwa w wyborach Józefa Nowickiego, a więc za uprawianie polityki.
Ale pracę dostaje się w konińskim urzędzie nie tylko za politykę. Bardzo ważne – jeśli nie najważniejsze – są również powiązania rodzinne. Bo też w UM pracują całe rodziny. Na przykład obok byłego rzecznika prasowego magistratu urząd zatrudnia również jego żonę i jej siostrę, choć przyznać trzeba, że każde w innym wydziale. Jego córka natomiast była (przynajmniej do niedawna) stażystką, osobiście wybraną przez pana prezydenta, bo te stanowiska obsadza zawsze tylko on. A ponieważ nie każdy z urzędników ma możliwość załatwienia swoim bliskim roboty, takie układy są wśród nich szeroko i ze sporym rozgoryczeniem komentowane.
Podobnie jak powiązania rodzinne niektórych pracowników magistratu z właścicielami firm, które wykonują odpłatne usługi na rzecz naszego miasta. Na przykład na terenach zielonych...
Ale więcej na ten temat napiszę w jednym z kolejnych tekstów z cyklu „Konin jest Nasz”. Ponieważ większość moich informatorów prosi o zachowanie ich personaliów w tajemnicy, chcę zapewnić, że oprócz dyskrecji autora chroni ich również prawo prasowe.
Robert Olejnik
koninjestnasz@portal.lm.pl
Czytaj również: Inwestora od ręki sprowadzi do Konina prezydent... Nowej Soli