Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościO człowieku, który wygrał dla Konina konkurs pięciu milionów

O człowieku, który wygrał dla Konina konkurs pięciu milionów

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
O człowieku, który wygrał dla Konina konkurs pięciu milionów

Po raz pierwszy w swoim życiu byłem dumny z Konina, oglądając w połowie czerwca 1968 r. na jedynym wtedy kanale Telewizji Polskiej finał „Konkursu 5 milionów”, w którym reprezentacja Szkoły Podstawowej nr 6 pokonała dwóch innych pretendentów do tytułu mistrza Polski.

Potem zajął się wytyczeniem skoczni w dal i wzwyż przy ogrodzeniu szkoły od strony ulicy Traugutta (za plecami Stanisława Cieślaka i dwóch towarzyszących mu wychowanków na zdjęciu poniżej), z których sam później korzystałem na zajęciach z wuefu. – Przekonywali mnie, że uczniowie zrobią sobie krzywdę, ale wkrótce okazało się, że skocznie były bardzo potrzebne.

Kiedy wyniosą tego wariata?

Inni nauczyciele i kierownik Andrzejak kręcili ze zdumieniem głowami, widząc przez okna młodego nauczyciela, szalejącego z uczniami na szkolnym boisku (poniżej zdjęcie Stanisława Cieślaka z wychowankami) . – Ja na każdej lekcji byłem gotowy do grania i biegałem razem z nimi - wspominał. - Podobno pan Bernard Andrzejak pytał, kiedy tego wariata wyniosą w częściach, widząc mnie na ziemi, przygniecionego przez gromadę uczniów.

Taka postawa nauczyciela wychowania fizycznego przyniosła rezultaty w postaci doskonałych wyników jego wychowanków. Do najbardziej znanych należy Jan Pusty, który w biegu na 110 metrów przez płotki trzy razy zdobył tytuł mistrza Polski i srebrny medal podczas Mistrzostw Europy w Pradze w 1978 r.

– Właśnie mi się przypomniało, że spotkałam w aptece panią, która kazała cię pozdrowić od mamy – wtrąciła się do rozmowy o wychowankach Stanisława Cieślaka jego żona. – Jej mama nazywała się Kopytko i brała udział w konkursie pięciu milionów. – Pamiętam – ożywił się pan Stanisław. – Ona w szkole podstawowej skoczyła cztery metry dwadzieścia cztery centymetry. – Widzi pan, on nie wie, kiedy ja mam imieniny, a pamięta, ile Kopytkówna skoczyła pięćdziesiąt lat temu – śmiała się pani Maria.

Lodowisko przed lekcjami

Stanisławowi Cieślakowi zawdzięczam jeszcze jedną atrakcję mojego dzieciństwa. Otóż to on zainicjował wylewanie zimą wody na asfaltową płytę przy szkole. Dopiero podczas naszej rozmowy dowiedziałem się, że to wcale nie było takie łatwe. – Pierwsze lodowisko zrobiłem w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym roku przy Szkole Podstawowej numer Pięć, kiedy trwała olimpiada zimowa w Squaw Valley – wspominał. – Ale na placu były studzienki, które trzeba było jakoś przykryć, żeby cała ta woda nie uciekła. Wszystko to było robione metodą prób i błędów, bo i papą, i makulaturą żeśmy to zatykali... – Pamiętam – odezwała się pani Maria – że on w nocy wylewał tę wodę i wracał do domu z soplami na płaszczu.

W mroźne dni spędzaliśmy na lodowisku przy naszej szkole całe popołudnia, gdzie aż do późnego wieczora szaleliśmy na przykręcanych do butów łyżwach. Nie zdawaliśmy sobie natomiast sprawy, że nieustanny tłok na tafli uniemożliwiał treningi uczniom, przygotowującym się do udziału w turnieju o „złoty krążek”, w którym nasza szkoła zdobyła czwarte miejsce w kraju. – Lodowisko było puste tylko z rana, więc trenowałem z chłopakami od siódmej – dobrze pamiętał Stanisław Cieślak.

Tłumy do szabli

Ze Szkołą Podstawową nr 6 związana jest też inna legenda konińskiego sportu, do której narodzin pan Stanisław Cieślak się przyczynił. – Pamiętam, że w dniu nauczyciela podeszła do mnie pani Edyta Ryszewska i zapytała, czy nie pomógłbym jej i mężowi utworzyć w naszej szkole sekcję szermierczą.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole