Prawicę i lewicę, pijących i abstynentów połączy dobro Konina
KONIN JEST NASZ
Kiedy zaproponowałem ograniczenie liczby punktów sprzedaży alkoholu „Pijany koninianin wspiera walkę prezydenta z... alkoholizmem”), ponieważ ich stali klienci zaśmiecają otoczenie pustymi i porozbijanymi butelkami, strofowano mnie, że chcę w ten sposób walczyć z nadmiernym spożyciem napojów wyskokowych. A ja nie tyle pragnę ograniczenia ich spożycia, co raczej jego skutków dla osób, które lubią chodniki i ścieżki wolne od porozbijanego szkła i porozrzucanych petów oraz widoku chwiejących się samców, przerzucających się wyrazami rozpoczynającymi się od głosek k i ch.
We wszystkich wymienionych wyżej sprawach chodziło mi raczej o to, by godzić różne oczekiwania, a nie realizować jedne kosztem drugich. Że zamiast budować drzwi tylko dla wysokich i chudych lub tylko dla niskich i grubych, zaprojektujmy je na tyle wysokie i szerokie, żeby jedni i drudzy mogli przez nie przejść.
Dopóki nie pogodzimy się z tym, że jesteśmy różni i mamy różne potrzeby, wciąż będziemy stawali naprzeciw siebie, napuszczani przez polityków, którym łatwiej jest rządzić wrogo patrzącymi na siebie plemionami, niż stanąć przed obywatelami świadomymi swoich potrzeb i wymagań, którzy potrafią porozumieć się bez nich i zmusić ich w ten sposób do służby mieszkańcom.
Tylko wtedy będziemy mieli szansę na to, by Konin stał się naprawdę nasz, a nie tylko konserwatystów albo wyłącznie rewolucjonistów, pijących albo abstynentów, jedynie prawicy lub wyłącznie lewicy, rowerzystów albo pieszych, grubych lub chudych.
Czego w ten świąteczny czas autor rubryki „Konin jest Nasz” życzy wszystkim mieszkańcom Konina. I nie tylko.
Robert Olejnik
koninjestnasz@portal.lm.pl