Rozbójnicy z podstawówki. Policyjna akcja sprzed ćwierci wieku

Kiedy policjanci ruszyli ze swoich stanowisk, przestępcy natychmiast się rozproszyli, uprzedzeni o niebezpieczeństwie przez dwóch bezczynnych dotąd członków grupy.

Osiemnaście torebek

Każdy ze sprawców uciekał w inną stronę, ale funkcjonariusze byli na to przygotowani. Najważniejsze było dla nich ujęcie złodzieja torebki, więc w pościg za nim rzuciło się aż dwóch policjantów. Dogonili go na tyle szybko, że nie zdążył jeszcze pozbyć się łupu. Policjant przewrócił go na ziemię, wykręcił mu ręce do tyłu i sprawnie zapiął na przegubach kajdanki. Nieco dłużej trwała pogoń za pozostałymi przestępcami, ale po dwóch godzinach wszyscy znaleźli się w areszcie.

Najstarszy z nich miał 17 lat, pozostali po 16, mieszkali na wsi pod Koninem i nie mieli do tej pory żadnych kolizji z prawem. W wyniku przeszukania u jednego ze sprawców znaleziono osiemnaście damskich torebek. Policjanci ustalili, że włamywali się również do sklepów i samochodów. Jeździli często na dyskoteki, gdzie kradli odzież ze skóry. Robili to, ponieważ, jak oświadczył jeden z nich, potrzebowali pieniędzy na... piwo.

Rabusie z podstawówki

Po przesłuchaniu nastoletnich członków gangu okazało się, że owa szarpanina, która zwróciła uwagę funkcjonariuszy zaraz na początku ich dyżuru, to była jedna z odsłon rywalizacji dwóch bandyckich grup o terytorium. Ci drudzy też napadali na kobiety, a ich specjalnością był skok na plecy ofiary, który miał ją oszołomić i uczynić bezbronną. Dwaj z nich mieli po 15 lat i byli jeszcze uczniami szkoły podstawowej. Ich starsi o dwa lata kompani uczyli się w szkołach zawodowych.

Zaczynali od napadów na pijanych włóczęgów. To na nich ćwiczyli skoki na plecy ofiar. Potem przerzucili się na nietrzeźwych mężczyzn, wracających do domu, by na koniec wybrać sobie na ofiary kobiety. Przywódca grupy, szczególnie wprawiony w wykonywaniu owych skoków, był już kilkakrotnie karany za kradzieże i włamania do mieszkań.

Kładka rozebrana

Sprawy obu siedemnastolatków trafiły do prokuratora, który zarzucił im rozboje i zuchwałe kradzieże, a jednemu użycie niebezpiecznego narzędzia (noża), pozostali stanęli przed sądem dla nieletnich. Nie wiem, jakie zapadły wyroki, bo później już nie interesowałem się tą sprawą. Zapewne ciekawsze byłaby odpowiedź na pytanie, jak potoczyły się dalsze losy sprawców, którzy mają dzisiaj po 42-43 lata.

Znamy za to dalsze losy kładki, która w tym roku została rozebrana. Wkrótce zastąpi ją tunel, który – miejmy nadzieję – nie będzie miejscem tak niebezpiecznym jak w pewnym momencie swoich dziejów była kładka.

Robert Olejnik