Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościZarządzał majątkiem po śmierci brata na polowaniu i zawale ojca

Zarządzał majątkiem po śmierci brata na polowaniu i zawale ojca

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Zarządzał majątkiem po śmierci brata na polowaniu i zawale ojca

Mają rację autorzy komentarzy, że w Kazimierzu Biskupim wciąż żyją ludzie, którzy wiedzą choćby od swoich rodziców, jak żyło się w pańskich folwarkach. - Moi rodzice bardzo chwalili Mańkowskiego – wspomina Barbara Nożewska (na załączonym zdjęciu ze swoimi córkami na balkonie pałacu Mańkowskich tuż przed jego rozbiórką), której oboje rodzice – Tadeusz i Franciszka Kawa – urodzili się i całe swoje życie spędzili w Nieświastowie. – Tylko dzięki opiece, jaką zapewniał pracownikom pan Mańkowski, ojciec przeżył chorobę płuc i dożył późnego wieku. Mama opowiadała nam, że do domu przychodziły panie sanitarki, jak je nazywano, i robiły mu zastrzyki.

Ale o emeryturze, którą mieliby otrzymywać – jak pisał Wincenty Grętkiewicz - pracownicy folwarku, pani Barbara nigdy nie słyszała. No i mieszkali jednak w czworakach, a nie wygodnym domku, choć zanim zostali przeniesieni do czworaków, zajmowali lokal w domu wielorodzinnym zaraz przy parku. Przetrwała też pamięć o działalności charytatywnej Wandy Mańkowskiej

Uprawiali kapuśniak

Ale w domu Barbary Nożewskiej panowała bieda, jak w większości folwarcznych rodzin. Tadeusz Kawa opiekował się między innymi zimowymi stawami rybnymi, za co płacono mu gotówką niewygórowaną sumę lub w naturze płodami rolnymi, na przykład zbożem. Oprócz tego dostawał też nieodpłatnie do uprawy wąski kawałek gruntu o powierzchni w okolicach dwóch, trzech arów, zwanym przez wszystkich kapuśniakiem, bo folwarczni sadzili na nim najczęściej kapustę. Oprócz kapusty uprawiano na nim jeszcze bób, marchew i inne warzywa. Ów skromny ogródek uprawiała mama pani Barbary, która oprócz tego zajmowała się dziećmi.

Czy to możliwe, że Wincenty Grętkiewicz i Andrzej Mycielski kłamali, opowiadając o nadzwyczaj dobrych warunkach życia pracowników Stanisława Mańkowskiego? Niekoniecznie, bo być może najbliżsi współpracownicy właściciela czy część domowej służby faktycznie otrzymywała jakieś świadczenia emerytalne, nieosiągalne jednak dla zwykłych pracowników folwarków. I o ile służby leśne czy rolne strzegły pól i lasów przed kradzieżą drewna i płodów rolnych, to przecież nie robił tego osobiście Stanisław Mańkowski, więc to nie on stawał się obiektem niechęci osób przyłapanych na gorącym uczynku.

Przy tym wszystkim pamiętać trzeba, że nawet jeżeli pracownicy folwarków Stanisława Mańkowskiego byli, patrząc z dzisiejszej perspektywy, wyzyskiwani, to godzili się na to, bo innej pracy w powiecie konińskim nie było, a inni ziemianie potrafili traktować zależnych od siebie ludzi jeszcze gorzej.

Robert Olejnik

Artykuł powstał w oparciu o pracę Andrzeja Emeryka Mańkowskiego „Kronika domowa Mańkowskich”. Dziękuję pani Barbarze Nożewskiej za udostępnienie zdjęcia.

strona 3 z 3
Zarządzał majątkiem po śmierci brata na polowaniu i zawale ojca
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole