Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościSzedł przez kanały dwanaście godzin, jego siostra nie przeżyła

Szedł przez kanały dwanaście godzin, jego siostra nie przeżyła

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Szedł przez kanały dwanaście godzin, jego siostra nie przeżyła

„Przyjechali do nas łazikiem i przywieźli nam broń i amunicję” – zapisał Paweł Mańkowski. Stacjonujące w Polsce węgierskie oddziały od początku odnosiły się do Polaków życzliwie, co nie zmieniło się również po wybuchu powstania. Bywało, że Madziarzy ryzykowali życiem, czego świadectwem są groby węgierskich żołnierzy, rozstrzelanych przez Niemców za udzielną powstańcom pomoc i wsparcie.

Powstańcy z batalionu „Jeleń” umówili się z Węgrami, że następnego dnia wyślą do nich kilku ludzi po następną partię broni. Poszło dwóch żołnierzy, ale wrócił tylko jeden, bo – jak się okazało – drugi został ranny w wyniku niemieckiego ostrzału. Na szczęście udało się go odnaleźć żywego i odstawić do szpitala. A kontakt z Węgrami się urwał.

Ręcznik na ranę

Kiedy 1 września nastąpił atak czołgów z dywizji SS – jak przypuszczał Paweł Mańkowski – „Hermann Göring” albo „Wiking”, batalion wycofał się na Dolny Mokotów. „Tam musieliśmy przekroczyć szosę Królewską i goły plac o szerokości około 150 m, które były pod obstrzałem czołgów niemieckich i ciężkich moździerzy z pola Mokotowskiego. Stwierdziliśmy, że pociski z moździerzy pękają na placu co pół minuty, więc zaczęliśmy przebiegać plac co pół minuty po każdym wybuchu.”

Paweł Mańkowski biegł ostatni i na środku placu usłyszał lecący pocisk. Zamiast paść na ziemie, zaryzykował i pobiegł dalej. Podmuch wybuchu zachwiał nim i zrzucił mu z głowy beret, ale dotarł na drugi koniec placu. Dopiero po schowaniu się za ścianą kamienicy, dowiedział się od kolegów, że z twarzy ścieka mu krew. Zabrakło już opatrunków, więc zawinięto mu na głowie turban z ręcznika, wyszperanego w pobliskiej kamienicy.

Sanitariuszki zginęły

Rana okazała się głęboka a poważny upływ krwi mocno osłabił dwudziestodwulatka, toteż koledzy odprowadzili go na Górny Mokotów. „Po drodze spotkaliśmy dwie sanitariuszki: Teresę Sobańską i Różę Sapieżankę, które mnie doprowadziły do punktu na ulicy Puławskiej. Zostałem umieszczony na stole operacyjnym i dr Raczyński, i dr Rapacki zajęli się mną. Róża Sapieżanka i Teresa Sobańska poszły dalej i miały niedługo wrócić. W międzyczasie był nalot sztukasów, które zdemolowały sąsiedni blok i obie zginęły w bramie domu, gdzie się schroniły.”

20 września wszyscy, którzy mogli nieść broń i amunicję, dostali rozkaz przejścia kanałami do Śródmieścia. Ranni mieli zostać przy ulicy Dworkowej.

Szedł przez kanały dwanaście godzin, jego siostra nie przeżyła
Szedł przez kanały dwanaście godzin, jego siostra nie przeżyła
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole